wtorek, 30 września 2014

Pierwszy team,Jenny i Dentra.

Witam.

Dziś chce na bloga wstawić zbiorowy rysunek przedstawiający pierwszych rywali głównych bohaterów Two Project,a także prowadzącą turniej i dawną koleżankę Yoru :P

Pierwsza przeciwna drużyna składa się z jednego mężczyzny i dwóch kobiet.Ta drużyna (które właściwie według zasad turnieju nie powinna uczestniczyć) zwie się ''Elite Trio'' (tak troszkę za mocna nazwa :P) I jak można się domyślić,zostaną oni pokonani poprzez Zoey i Ariake.Poza obecnie odbywającą się walką to ta trójka będzie miała jeszcze swoje występy :P






Kolejną postacią jest Jenny,która na pierwszy rzut wydaję się sympatyczna.Ale tak naprawdę taką nie będzie.Dziewczyna ta będzie często irytować główne żeńskie postacie i specyficznie podrywać Jeshiego,co jemu to się nie będzie podobać.Jak wiadomo prowadzi turniej,i to właśnie ona jest odpowiedzialna za wyjaśnienie zasad i tego typu spraw.





Trzecią,i już ostatnią postacią jest Dentra,dawna przyjaciółka Yoru.Jedynie co Wam chce o niej powiedzieć to to,że jej postać nie będzie zbytnio miło nastawiona do innych.Na zachętę dodam,że Dentra zmierzy się z Yoru :P





Wiem,że jej rysy twarzy mogą być nieco męskie,ale właściwie o podobny efekt mi chodziło :)

Mam nadzieję że wyglądy postaci się podobają.Nie zdradzę Wam tematu kolejnego posta,więc radzę uzbroić się w cierpliwość :)

sobota, 20 września 2014

Two Project - część 7 - Dym,pogoda,smoki.

Witajcie.

Dzisiaj na blogu jak widzicie zostaje ukazana kolejna część moich opowiadań :)

W tej części walki między drużynami jest kontynuowana,ale poza tym poznajemy dawną przyjaciółkę Yoru - Dentre (imię nie jest chyba takie złe). Także jej wygląd zostanie pokazany na blogu ;)

Po spotkaniu się dwóch sióstr rodziny Laguna,atmosfera w stosunku stała się dość napięta.Yoru i Kin,będąc wciąż związanymi,patrzyli z zdziwionym wyrazem twarzy na swoją poważną towarzyszkę.
- Zoey,ile to już minęło od naszego ostatniego spotkania? - zapytała sarkastycznie Ceniza
- Prawie rok.Dokładnie dziesięć misięcy,i również ma tyle moja złożona obietnica. - odpowiedziała chłodno Zoey.
- A właśnie,ja już nawet zapomniałam co tak właściwie sobie i mi obiecałaś.
- Obietnica? - zadał sam w sobie pytanie Ariaka,nie odciągając wzroku od dziewczyn.
- To bądź taka łaskawa i mi przypomnij. - rzekła wciąż spokojnie Ceniza
- Tamtego dnia obiecałam sobie że nie będę się wycofywać gdy ty staniesz na mojej drodzę. - powiedziała cichym tonem Zoey,nie patrząc w żadnym stopniu na Cenize.
- A no tak.Wszyscy cię uważali za jedynie mój cień.I zawsze byłaś nazywana numerem dwa. - rzekła Ceniza z bezczelnym uśmiechem.
- Cenizo,to już było niegrzeczne. - dopowiedziała Tsuya,bawiąc się swoimi diamentami.
- Oj przecież wiem.Tylko chciałam ją lekko sprowokować.
- Tak jak zawsze.Zawsze służyłam ci jedynie za popychadło.Jednak tym razem będzie inaczej,i pokażę że mimo iż jest od ciebie młodsza to nie znaczy że jestem od ciebie słabsza.Jednakże,chce ci udowodnić że mimo wieku powalę cię na łopatki. - rzekła poważnie Zoey,jednocześnie używając stylu Ryuuzetsu.
Jej ubiór ponownie zamienił się w strój Dzikiej Stali.Następnie z jednego wyskoku rzuciła się na starszą Lagunę,łapiąc ją i po paru sekundach wbijając swoją siostrę w pobliski budynek.
- Zoey...ty się dobrze czujesz? - zapytał przestraszony Yoru
- Ja od dziś się jej boję. - dodał Ariaka w podobnym stylu jak jego poprzednik.
- Ty szefie,zamiast trząść się ze strachu przed tą dziewczyną to ty prędzej skup się na naszym wrogu. - rozkazał Saber,waląc Yoru po głowię.
- Racja.Czas się rozkręcić! - powiedział nakręcony Yoru uderzając mieczem w ogon diamentowego smoka.
Ten,poprzez uderzenie,zaczął pękać i element tego ogona się skruszył,na tyle,żeby Yoru dał radę się uwolnić.Makoto po chwili stanął na nogi i ruszył w kierunku Tsuyi krzycząc:
- Jesteś moja!
- To chodź tu chłopczyku. - odpowiedziała prowokująco.
- Ja nie jestem chłopczykiem! - krzyknął,skacząc w stronę dziewczyny.
Będąc blisko swojej przeciwniczki,prędko machnął swym mieczem ,ta zaś zrobiła unik zniżając się w dół.Po momencie smok,któremu to Yoru rozciął ogon,ponownie chwycił chłopaka i trzymając go w pysku niczym kot trzymający myszkę,i następnie uniósł ku górze.
- Ej no!To już chyba są żarty! - wrzasknął Yoru poddenerwowany sytuacją.
- Widać że mojemu Wingonowi zasmakowałeś. - powiedziała Tsuya,odwracając się w stronę Makoto
- Po pierwsze,ja NIE jestem jedzeniem dla jakiś tam plastikowych jaszczurek!A po drugie ciekaw jestem jakbyś wyglądała w krótszych włosach! - rzekł Yoru,machając mieczem w stronę dziewczyny.
- W krótszych włosach? - zapytała Tsuya,nie wiedząc co ten ma na myśli.
- Tak.Tym oto mieczem zamierzam pobawić w fryzjera!
- Jesteś zabawny,ale to chyba twoja jedyna pozytywna cecha! - powiedziała głośno,wyprostowując swoje prawe ramię kierunku chłopaka.
Gdy wypowiedziała te słowa,to wtedy zza niej pojawiły się kolejne dwa smoki.Te zatrzymały się obok trzeciego,który to związał młodego Makoto.Ten,gdy zobaczył przed sobą kolejne diamentowe bestie,opadła szczęka i ponownie do jego doszła myśl,że jego życie jednak go nienawidzi.
- Ej!Ja tylko żartowałem! - krzyknął przestraszony
- A ja chce sprawdzić czy uda mi się ciebie doprowadzić do płaczu. - odpowiedziała,następnie się śmiejąc - I gdyby nie twoja koleżanka,to byś teraz miał do czynienia z całą czwórką,czego sobie i tobie bym życzyła.
- Ja nie jestem jego koleżanką! - wrzasknęła Kin
- Aaa..to przepraszam.Dziewczyno.
Yoru i Kin,gdy to usłyszeli,od razu popadli w furię spowodowaną przez Tsuye.
- Ona nie jest moją dziewczyną! - krzyknął Yoru
- Ani też koleżanką! - dodała Kin
- W sumie to nawet nie jest naszą kumpelą bądź znajomą. - wtrącił cicho Ariaka.
- Oh,pan i pani źli się wkurzyli.Aż się ciarki przeszły. - odpowiedziała sarkastycznie Tsuya
Makoto miał już dość tonu przeciwniczki,więc ponownie przywalił mieczem Sabera w smoka,który go więził.Poprzez uderzenie Yoru dał radę się uwolnić i znowu ruszył w gniewie w stronę Tsuyi,która to stała tyłem do niego.
- Mam zdecydowanie dość jej gadaniny! - powiedział w gniewie
Zaś tym razem też nie miał szansy do uderzenia.Dokładnie przed nim pojawiła się kolejna osoba.Był to wysoki mężczyzna,z ogromnym czarnym kucykiem i długą krzywką lekko opadającą na jego lewe,jasno brązowe oko.Ubrany był w czerwony,materiałowy szalik i też niebiesko zieloną kamizelkę,odsłaniającą jego umięśnioną klatkę piersiową.Miał też jasno-błękitne krótkie spodnie i też czarne sandałki,które to pasowały do jego tatuażu położonym na lewej łydce.
- No to są chyba jakieś żarty! - powiedział Yoru,hamując przed postacią.
- Więc to tutaj moje towarzyszki się podziały. - rzekł,przyjmując pozycję zamkniętą. - Tsuya,gdzie teraz przebywa Ceniza?
- Walczy ze swoją siostrą. - odpowiedziała,odwracając się do postaci.
- Czyli druga Lagunka też tu jest.
- Zgadza się.A ty Hisato gdzie się podziewałeś?
- No poszukiwałem was.Teraz to was nie trudno znaleźć.Jak zwykle robicie rozwałkę.Przykładem jest tamten budynek. - rzekł Hisato,wskazując palcem na budynek,w który to została wbita Ceniza.
- No inaczej Laguny nie mogą się zachowywać.To w ich naturze jest normalnością.
- A ci tutaj to są jakimś wyzwaniem? - zapytał,na patrząc na członków drużyny Fencers Wolf.
- Ten przed tobą posługuje się jak widać Jaguarami Miecza,a ta dwójka to raczej są łatwi. - powiedziała Tsuya,wskazując na osoby,o których wspominała.
- Dobra,rozumiem.Jest nas dwoje,zaś naszych przeciwników jest trzech.Co wiadomo że jedno z ich nie może brać udziału w walce.
- Jak to nie może? - wtrącił Yoru
- Bo to że pierwsza walka ma się odbywać między jeden a jeden.I walka ma się odbywać między tą samą ilością członków z każdej drużyny.Czyli jeśli nas jest troje,to znaczy że u was też musi brać udział trzy osoby.
- Co? - spytał Yoru,nie rozumiejąc słów chłopaka.
- Czyli jedno z was  nie może z nami teraz walczyć. - wyjaśniła Tsuya - I dlatego,że w nie zamyka ci się japa,to właśnie ty nie będziesz mógł z nami zawalczyć.
- Że niby co?
I wtedy diamentowy smok,który był najbliżej najbliżej lidera Wilków,znów związał chłopaka,ale tym razem Yoru został zwinięty przy samym końcu ogona.Następnie bestia uniosła swój koniec w przepełnione gwiazdami niebo i wyrzucił w dal.Ariaka,widząc to,osłupiał i ledwo dał radę z siebie wydusić pytanie:
- Yoru...?
- Oni po prostu go wywalili w powietrzu.. - dodała po cichu Kin
Po tym gdy jeden z Wilków został wyrzucony,Hisato i Tsuya odwrócili się w stronę pozostałych swoich rywali.
- Czas na zabawę. - rzekł poważnie Hisato.
- Dokładnie.Ruszajmy więc.Smoki! - dodała Tsuya,kierując swoje trzy smoki na młodego Ariake.
Te od razu ruszyły w kierunku chłopca.Ariaka nie zdążył się zorientować,co właśnie spowodowało że trzy krystaliczne bestie w niego uderzyły,wytwarzając dość gęstą chmurę dymu.Za to Hisato,patrząc jak Kin zostaje uwolniona z czwartego smoka jego przyjaciółki,zaczął mówić:
- Dzisiaj na ciebie spadnie deszcz porażki i upokorzenia.Bez przyjaciół polegniesz,podobnie jak oni w walce z moimi towarzyszkami.
- Oni nie są moimi przyjaciółmi! - burknęła Kin,wnerwiając się z powodu zimnego tonu swojego rywala.
- Jeśli to co mówisz jest prawdą,to mogę wywnioskować,że jeśli jesteś tak silna,jak i popuralna,to walka ze mną będzie jedynie abstrakcją.
- Ja ci radzę mnie nie lekceważyć.Jestem lepsza niż myślisz.
Hisato,słysząc te słowa,skierował spojrzenie na odbywającą się obok walkę,w której to Ariaka odskakiwał przed ogromnymi głowami diamentowych smoków.
- Ten chłopiec,nawet mimo że ucieka przed przeciwnikiem,to w pewien sposób ukazuje,że mu zależy. - powiedział nadal chłodnym tonem.
- Niby w jaki sposób? - zapytała
- To się widzi.Mimo że go nie znam,to podejrzewam,że nawet ja mógłbym mieć z nim problem.
- Nie porównuj mnie do jakiegoś bachora i jesteś bezczelny mówiąc że on jest ode mnie lepszy. - powiedziała poważnie Kin,jednocześnie naciskając przycisk na jej specjalnej branzoletce.
Po chwili na ciele dziewczyny pojawiła się gruba biała zbroja.Gdy jej blask osłabł,Kin przepełniona furią skoczyła w stronę Hisato.W tym samym czasie nie daleko dopiero rozpoczynającej się walki między Kin a Hisato,dwie siostry o nazwisku Laguna,nadal znajdywały się w''ścianie budynku''.Zoey,wciąż zła trzymała za ramiona Cenize,zaś ta,będąc dosłownie w ścianie,była w szoku z ataku siostry.
- Zmieniłaś się. - rzekła starsza Laguna
- Podobnie jak stosunek między nami. - dopowiedziała Zoey poważnym tonem.
- Ty nadal robisz wielką aferę z powodu tego,że ja jestem ta lepsza.
Młodsza,słysząc te słowa,pociągnęła prędkim ruchem Cenize za ręce i tak samo prędko kopnęła ją w żebra,przy czym ta wylądowała w pobliskim straganie z warzywami.
- Co Ceniza,zawsze uważana za tą ''lepszą'' całujesz przede mną ziemię? - spytała poważnie Zoey,lądując na glebie.
- Widzę,że z tobą to jednak będzie zabawa.Jak za dobrych czasów w piaskownicy. - rzeła,uśmiechnięta,unosząc rękę ku górzę i znikając w pojawiającej się czarnej mgle.
- Chcesz się przede mną ukryć? - zadała pytanie,ponownie zmieniając swój ubiór.
Jej kolejny strój wyglądem przypominał czarną lekko rozszarpaną sukienkę,odsłaniającą długie i miejscami zawiniętymi w bandaż i też zaczepionymi w łańcuchy nogi,podobnie było na rękach,w których trzymała długą kose.Charakterystyczną rzeczą dla tego stroju było również gęste futro z styłu sukni,kształtem przypominające skrzydła.
- Strój Służącej Ciemności. - powiedziała z chłodnym spojrzeniem. - Nie będę owijać w bawełnę.
I wtedy właśnie machnęła swoją kosą w stronę swojej przeciwniczki.Zamach był na tyle prędki,że zdmuchnął chmurę czarnego dymu,odkrywając Cenizę,będącą pod wrażeniem jej czynu.
- Jak ty to? - wyjąkała starsza
- Powtórzę:Nie będę owijać w bawełnę.Małym dymkiem mnie nie zatrzymasz.
- Ja cię nie poznaje.Zawsze byłaś taka radosna,miła,sympatyczna.Na ciebie to zwykle mówili,że jesteś plasterkiem na rany.
- Jestem taka w stosunku do osób,które się podobnie zachowują w stosunku do mnie.
- To przecież ci nie przeszkadzało. - rzekła,skacząc w górę
- Tu się mylisz.Zawsze chciałam żeby o mnie mówili że jestem pyskata,bezczelna i twarda niczym głaz. - powiedziała,zakładając za siebie kose i robiąc skok w stronę siostry.
- Czyli chciałaś być tak samo traktowana przez ludzi jak i ja.
- Tak,a ty zawsze mi podcinałaś skrzydła!
- rzekła,wymachując kosą przed twarzą przeciwniczki.
- O czym ty mówisz?! - warknęła,robiąc unik.
- Nigdy nie byłam traktowana na serio!Nigdy,ale to nigdy,gdy byłyśmy w jednym miejscu,to zawsze traktowali mnie na rozrywkę dla twojego towarzystwa!
Następnie ich rozmowa wyglądała w ten sposób,że Zoey wymachiwała przed Cenizą swoją kosą,a ta robiła szybkie uniki,wycofując się przed tą młodszą,przy czym kontynuowały swój dialog:
- Co poradzę że zawsze umiałaś rozbawiać moich znajomych.Dzięki temu byłaś lubiana.
- Nie w tym sens.
- To o co ci,do cholery,chodzi?!
- O to,że zawsze traktowałaś mnie za gorszą.W szkole i w domu musiałam się kryć w twoim cieniu.
- W szkole?W domu?
- W szkole to zawsze byłam do ciebie porównywalna,i bez przerwy błagam,żebyś odeszła ze szkoły.W domu,to zawsze,nie ważne co robiłam,byłam ta gorsza i powinnam brać z ciebie przykład.
- Więc o to cały czas ci chodzi?
- Tak.I gdy cię pokonam,udowodnię sobie i wszystkim,że ta ''młodsza'' jest równa,albo nie,LEPSZA od starszej. - rzekła,kopiąc Cenize po twarzy.
- Rozumiem,ale moment,przecież ja nic nie robiłam.Nigdy nie się wywyższałam w twojej obecności. - powiedziała lecząc na ziemi
- Jak nie jak tak.Kto zawsze uważał mnie za jedynie popychadło?
- W takim kto,jak nie ty,był w każdej szkole był znany jako ''postrach szkolnych korytarzy''?
- Po pierwsze,ja ten tytuł zyskałam jedynie poprzez znajomość z Hezą,a po drugie,ten tytuł zawsze zyskiwałam,gdy ciebie nie było w danym roku szkolnym.
- rzekła,odskakując w stronę leżącej Cenizy.
W tym samym momencie,w innej części miasta,Heza i Jeshi,biegli przed siebie,poszukując pozostałych członków swojej drużyny.Po paru chwilach,Raven zauważyła,że w jej grupie brakuje jednej osoby:
- Hej Jeshi,nie wiesz gdzie się podziała Zoey?
- Skąd mam wiedzieć?Pewnie,jak każda dziewczyna,znalazła jakiegoś fajnego chłopaka i teraz stara się go poderwać.
- Po pierwsze nie pakuj wszystkich dziewczyn do jednego worka,po drugie Zoey nie zakochuje się tak łatwo,a po trzecie,nawet jeśli by kogoś znalazła,to pewnie teraz by z nim prowadziła walkę.
- To według zasad powinnyśmy zająć się towarzyszami tego''kogoś''.
- Więc właśnie teraz naszym celem jest odnalezienie albo jej,albo Yoru z resztą. - rzekła poważnie,następnie spoglądając w gwieździste niebo.
Po paru chwilach na niebie zauważyła coś przemieszczającego się w ich stronę.Gdy to ujrzała,to wtedy zaczęła zwalniać nie odciągając oczu od podejrzanego obiektu.Następnie po cichu zapytała:
- Co to jest?
- Wróg? - dopytał Jeshi,robiąc to samo co jego poprzedniczka.
Po paru chwilach,wyrzucony w powietrze Yoru,z krzykiem zbliżał się ku ziemi,uderzając w nielubianą przez siebie parę.Gdy już opadł uderzeniowy pył,ukazała się trójka leżących osób będących w konfjuzji.
- Yo...ru - wyjąkała nieogarnięta Heza,leżąc plackiem na ziemi.
- Czasem mam ochotę ci wyrwać łeb... - dodał w podobnym stylu Morita
- Wyjąłeś mi to z ust..
- Wybaczcie... - powiedział zawstydzony.
- Takie pytanie.Jak to możliwe że znowu znajdowałeś się parę metrów nad ziemią? - zapytał Jeshi,podnosząc się z brudnego podłoża.
- Znowu?
- Lot wózkiem z Ariaką i Kin,potem dzisiaj z całą drużyną i teraz przed chwilą.
- A no może tak.. - powiedział ciszej Yoru,stwierdzając rację drugiemu chłopakowi.
- Jak już mowa o Ariace i pozostałych,to gdzie oni teraz są? - zapytała Raven
- Teraz cała trójka walczy z jakąś tam inną drużyną,która to WYWALIŁA MNIE W POWIETRZE! - odpowiedział,następnie wybuchając ze złości.
- A jak to niby możliwe że ty się tutaj znalazłeś?
- Tak możliwe,że jedna z naszych przeciwników użyła jakimś tam smoków,ten mnie chwycił i tak się tu znalazłem.
- Jak mówimy o smokach,to w sumie dobrze się użyło że to nie my mamy z nimi teraz do czynienia.Ponieważ Jaguary Miecza,mimo swoich zdolności,mają problemy z Smokami Diamentowymi. - powiedział Saber,siadając przy nodze swojego właściciela.
- Czyli wy jesteście od nich słabsi? - wysnuł Makoto
- Nie w tym sens.Chodzi o to że Diamentowe Smoki są silne,ale oczywiście nie wszystkie.Za to tamta dziewczyna używała tych silniejszych.
- Czyli byś miał z nimi problem,koteczku? - zapytał ironicznie Jeshi
- Ten koteczek trzyma w swoich łapkach ogromny ostry miecz,i nim ten koteczek może ci odciąć główkę jak jeszcze raz zwrócisz się do niego''koteczek''! - odpowiedział wkurzony zapytaniem Saber,marszcząc nos i zaciskając łapkę.
- Czyli pozostali teraz z kimś walczą?Czyli z kim? - dopytała Heza
- Z siostrą Zoey,jakimś tam kolesiem i tą dziewczyną od smoków. - wyjaśnił Yoru
- Ceniza też tu jest?
- Tak,przecież nam o tym powiedzieli. - burknął Morita,kierując zażenowany wzrok na dziewczynę.
- A po co ten komentarz? - spytała czerwono włosa z poddenerwowaniem w głosie. - Z resztą mogłam zapomnieć.
- Tak samo jak o tym,że na randki trzeba być przygotowanym na wszystko.Zwłaszcza na to,że za swoją osobę się płaci,a nie liczy na łaskę tej drugiej.
- Nie przesadzaj kochanieńki,bo możesz oberwać zaraz w tą swoją ''słodką''buźkę - zagroziła Heza,przybliżając głowę do twarzy Jeshiego.Ten zaś jej z zimnym wyrazem twarzy odpowiedział:
- Dajesz moja droga,jeśli masz odwagę.
- Oj uwierz mi że mam.Od dawna chce dokonać przemeblowania twojej twarzy.
- Taka z ciebie ''projektantka''podobnie jak szafiarka...żadna!
Następnie para zbliżyła do siebie wzrok,zderzając ze sobą swoje piorunujące oczy.
- To przestaje być zabawne... - westchnął Yoru,zamykając oczy żeby nie widzieć odbywającej się obok sytuacji.
- Yoru?To ty Yoru? - zapytał dziewczęcy głos,dobiegający zza chłopaka.
Ten odwrócił się w stronę postaci.Była to podobna wiekowo dziewczyna,mająca długie zielone włosy opadające delikatnie na oczy.Ubrana była w ciemno fioletową bluzę z kapturem i czarno-szarą spódnice,odsłaniające jej zgrabne nogi.
- Dawno się widzieliśmy. - rzekła,podchodząc do Makoto.
- Od ukończenia gimnazjum. - odpowiedział Yoru uśmiechając się.
- No i wtedy się rozdzieliliśmy.Ale''Gang Avatarów''nadal w komplecie.
- Miło to słyszeć.Pozostali też tu są?
- Tak.Subaru,Laizer,Buranchi i Ayano są tu razem ze mną.Tylko ci zajęli się swoimi przeciwnikami.A mi pozostaje tylko na nich czekać.
- Że kto taki? - spytała Heza,odciągając się od Jeshiego.
- Wy się znacie? - dopytał Morita,robiąc to samo co jego poprzedniczka.
- Zgadza się.Ona,ja i kilkoro innych znajomych znamy się od małego. - zaśmiał się Makoto
- No od dziecka.Zawsze,ale to zawsze trzymaliśmy się razem. - dopowiedziała dziewczyna,zbliżając się do swojego starego znajomego.
- A ty to nie walczysz? - zapytał Jeshi
- No jak mówiłam to pozostali mojej drużyny teraz właśnie walczą,a mi,że tak powiem,nie wystarczyło przeciwnika. - odpowiedziała,rozkładając ramiona
- Czyli tak sobie po prostu spacerujesz i nic nie robisz. - dopowiedziała Heza
- No tak.I jak się domyślam wasza trójka jest drużyną.
- Poznaliśmy się nie dawno i tak sobie pomyśleliśmy, że taka nasza paczka nie będzie złym pomysłem. - wyjaśnił Makoto,podchodząc do swoich ''nowych'' znajomych.
- Nie dawno znaczy dziś. - poprawił Jeshi,unosząc lekko palec.
- I szczerzę,nasza paczka ledwo co się zna. - dodała Heza,wysuwając się poza szereg.
- Wasza dwójka nie musiała tego mówić... - powiedział ironicznie Yoru,odciągając wzrok w inną stronę z głupawym uśmiechem.
- Heh..to znaczy się taki specyficzny skład z was. -  zaśmiała się.
- No można tak powiedzieć. - odpowiedzieli wspólnie.
- Mhm...
Wtedy przez moment zapanowała dość głęboka i chłodna i cisza.Yoru,stanowczo czując się niezręcznie,stanął między parą a dziewczyną i prędko powiedział:
- To może ja was przedstawie.Heza i Jeshi,to Dentra.Dentra,to Heza i Jeshi.
- Fajnie. - rzekli wszyscy,patrząc na siebie z dość poważnym wyrazem twarzy.
- To Yoru kumpluje się z takimi ludźmi.Ariace,za to że mnie z nim zapoznał,należy się porządny ochrzan. - pomyślał Jeshi.
- Z nią coś jest nie tak.Nie wiem co,ale wiem,że ona nie jest taka normalna,jak na pierwszy rzut oka. - powiedziała Raven w myślach,patrząc dość chłodno na Dentre.
- Wiecie,mam takie wrażenie że powinnam teraz wrócić do swoich. - rzekła Dentra,wskazując kciukiem za siebie.
- Aha,a myślałem że sobie pogadamy. - odpowiedział Yoru ze znacznym wyrazem smutku.
- Ale na pewno się jeszcze zobaczymy.Jak przejdziemy dalej to może nawet się ze sobą zmierzymy.
Wtedy Dentra zaczęła w biec w kierunku,z którego przyszła,zaś Yoru dość głośno powiedział:
- Jak zawsze powiesz coś co się rymuje,tylko nie przegrajcie!
Gdy ten to powiedział,Raven i Morita,stojąc za Makoto,podeszli do niego i dość poważnie na niego zaczęli patrzeć.
- Jak to miło spotkać się po latach. - westchnął Yoru,składając swoje ramiona z uśmiechem.
- Ale pamiętaj,że na ten czas ona może być naszym wrogiem.Yoru,mimo wszystko trzeba być przygotowanym nawet na walkę z nią. - rzekła Heza.
- Właśnie.Nawet jeśli to twoja przyjaciółka to niech na czas turnieju będzie twoim wrogiem. - dodał Jeshi
- No przecież wiem o tym.Nie musicie o tym mówić.Wiem że możliwym jest pojedynek z nią bądź też z pozostałymi członkami jej zespołu.Przy okazji,ciekawe jak teraz idzie Zoey i reszcie..
W tym samym czasie,Zoey,walcząca z Cenizą,ponowiła kopnięcie w twarz swojej starszej siostry,przy czym ta ponownie uderzyła o ziemię jednocześnie plując krwią.Młodsza Laguna,trzymając za plecami swoją kose i z chłodnym spojrzeniem powiedziała:
- Ceniza,bardzo mi przykro,ale pokonam cię tak czy siak.
- Widzę że ci na tym zależy bardziej,niż na osobnej sypialni.Ale,skoro chcesz walki na poważnie,to ci taką walkę teraz zafunduje! - krzyknęła Ceniza,ocierając wargę z krwi,następnie podnosząc lewą ręke ku górze,zaś u prawej połączyła dwa palce,a pozostałe pozostawiła zamknięte.Przybierając tą pozę,stanowczo powiedziała: - Smoke Formation - atomic bomb! (Formacja Dymu - Bomba atomowa)
Po tym zdaniu wokół dziewczyny zaczęły powstawać rozciągnięte czarne dymne kule,i po sekundzie zaczęły uderzać w Zoey,robiąc przy tym jeszcze większą chmurę dymu.
W innej części miasta,Ariaka i Tsuya również kontynuowali swój pojedynek.Chłopiec nadal robił uniki przed wytworzonymi z kamieni szlachetnych smokami.Z każdym ich atakiem,na ulicach Sendai powstawały kolejne koryta,utworzone przez twarde głowy bestii.Po kolejnym uniku,Ariaka,łapiąc oddech z zamkniętym okiem spojrzał na Tsuye,która stała z pewnym siebie wyrazem twarzy.Po chwili powiedziała:
- Wiesz chłoptasiu,zaczyna mi się już nudzić.
- A po co mi to mówisz? - zapytał,robiąc kolejny unik.
- Żeby do twojej głowy przyszedł pomysł poddania się.
- Nie bądź śmieszna.
- Nawet nie próbowałam. - zaśmiała się,poprawiając swoje włosy.
Po chwili na chłopca znów zaczęły nacierać kontrolowane przez dziewczynę bestie.W tym czasie Kin rozpoczęła przygotowania do walki z Hisato,ten stał z złożonymi rękoma i z chłodnym spojrzeniem obserwował srebrno-włosą.Na ciele Amayi zaczęła się pojawiać czerwona,lśniąca zbroja z znacznie powiększonymi rękoma.Atmosfera między nimi była dość zimna i cicha,a otoczenie stawało się wilgotne i mdłe.Księżyc,lśniący białym blaskiem,zaczął się chować za miejscowymi burzowymi chmurami.Kin,widząc to,spojrzała w niebo i zadała pytanie:
- Burza się zbliża?Skąd tak z nagła pojawiły się pojawiły te chmury.
- Burza ta jest tylko zwiastunem twego upokorzenia i bólu. - rzekł Hisato
Po krótkiej cichej przerwie,z ciemnych chmur zaczęła się wynurzać niczym wąż
błyskawica,uderzająca następnie w ziemie pomiędzy Kin a Hisato,wzbudzając w dziewczynie lęk.
- Niechaj stanie się to,co powinno! - krzyknął Hisato,skacząc w stronę dziewczyny.

Mam nadzieję że się spodoba :)

środa, 17 września 2014

Akame ga Kill! - warte uwagi?

Witajcie.

W dzisiejszy wieczór chce się z Wami jedynie podzielić z tym,że zamierzam oglądać kolejne(pewnie krótkie)anime.Zwie się ono:Akame ga Kill! i po openingu wydaję się ono mi fajne :) Więc od jutra zaczynam je oglądać i mam nadzieję że jest ono warte uwagi :P Poza tym chce zacząć oglądać podajże stare anime pod tytułem:''Air Gear'' i też ''Death Note'' to drugie bardzo mnie kręci i nawet byłbym skłonny do recenzji :)







Więc między nauką,rysowaniem a pisaniem Two Project to wiedźcie,że w tym czasie oglądam jedno z tych produkcji :)

sobota, 13 września 2014

Two Project - część 6 - Pierwsza przeszkoda na drodzę - Ceniza Laguna.

Witajcie.

Wybaczcie że ostatnio mnie na blogu nie ma,ale to dlatego że w szkole są już pierwsze sprawdziany i trzeba się już uczyć.I poza tym mnie choroba złapała i chęć do pisania i rysowania niestety ucierpiała na sile.

Dzisiaj wrzucam Wam kolejną część Two Project :) I ostatnio też wprowadziłem kilka poprawek dotyczących poprzednich części,więc jak coś nie będzie się zgadzać to radzę przeczytanie poprzednie opowiadania :P

Yoru,Zoey,Ariaka,Jeshi,Heza i o dziwo Kin znajdowali się już w osobnym przedziale w wagonie
pociągowym.Z jednej strony usiedli razem Yoru,Kin i Zoey,za to naprzeciwko ich siedzieli Heza,Ariaka
i Jeshi,po których można poznać nie komfort.Kin,będąca między wnerwiającą ją Laguną,a zawsze (jej
zdaniem)spoconym Makoto,mówiła sobie w myślach:
- Rany...pomału zaczynam żałować swej decyzji.W końcu z kim ja tutaj jestem..Z chłopakiem który by
protestował na paradzie mydła,z dziewczyną z ''drzewa''małym chłopaczkiem z domu dziecka i też
nienawidzącą się parą.Gorzej to nie mogłam raczej trafić.
W tym momencie odwróciła się w stronę Zoey,która akurat beknęła dość cicho.Gdy to zrobiła,rzekła
dość zadowolona z siebie:
- A tak się zastanawiał co dzisiaj jadłam na obiad,a to jednak był kurczak z ryżem. - zaśmiała się.
Gdy do Kin dotarła jej wypowiedź,od razu zrobiło jej się nie dobrze.Ledwo oddychając,skierowała swój
wzrok na siedzącą obok osobę,i powiedziała:
- Yoru,weź troszkę rozszczelnij okno.
Ten po chwili wstał i rozszczelnił do połowy okno.Stojąc przez moment przy szybie,jego dość wyrazisty
zapach męskich perfum zaczął się ulatniać,pogarszając stan zdrowotny Kin.Zaś po chwili,gdy Amaya
poczuła ten zapach,powiedziała do Yoru by roztworzył okno pełni.Ten spełnił jej prośbę, i wrócił na
swoje miejsce.Kin z ulgą wtedy rzekła:
- Nareszcie jest czym oddychać.
Osoby,siedzące przy niej z niewiedzą zaczęli patrzeć na nią,i jednocześnie na siebie nawzajem.Po
krótkim zastanowieniu do Yoru przyszło do myślenia,o co mogło chodzić Kin.Rozumiejąc już powód jej
reakcji,postanowił zapytać pozostałe osoby:
- Dlaczego my ją wzięliśmy?
- Dołączam się do pytania. - wtrącił Ariaka,patrząc zniesmaczonym wzrokiem na dziewczynę
- A to niby co miało znaczyć? - spytała wzburzona Amaya
- To,że jak widać nie tylko ja cię nie lubię.
- Ty mały- - rzekła groźne,próbując dopaść małego chłopca.
- Tylko mi się tu nie bić. - rzekła spokojnie Heza,przerywając wypowiedź poprzedniczki.
- Heza,ty to w tej sprawie masz właśnie najwięcej do wyjaśnienia. - powiedział Yoru
- No w sumie jestem wam winna wyjaśnienia,dlaczego to byłam za przyjęciem Kin.Jeshi,zasady
przeczytaj. - odpowiedziała,kierując głowę do wspomnianego
- A co to ja?Twój służący? - spytał wnerwiony Jeshi
- Wolisz żebym do ciebie zwracała się Jeshi-idiota?
- Chciała byś,różowa klusko.
- Nie zaczynaj i czytaj zasady.
- Zgoda.Nie będę się teraz kłócił z taką niedopieczoną bułką jak ty. - odpowiedział,kończąc zdanie
szeptem
- Nie myśl sobie że tego nie słyszałam. - warknęła Heza,nie patrząc na chłopaka.
- Słuchajcie,będziecie się kłócić na miejscu ale teraz to mamy inny temat do rozmowy. - wtrąciła
Zoey,próbując w jakiś sposób poprawić atmosferę.
- Dobra.Wracając do zasad to między czasie je przejrzałem i nie są one zbytnio skomplikowane.Jedną z
ważniejszych jest to,iż dana drużyna nie może posiadać mniej niż czterech członków,jednakże drużyna
nie może przekraczać liczby jedynasty. - zaczął Jeshi,składając swoje ramiona i co chwile kierując
wzrok na pozostałych pasażerów.
- Jedynastu?To trochę spora drużyna może powstać.
- Zgadza się.Taka drużyna może sprawiać oczywiste problemy pozostałym uczestnikom.Istniejącym plusem
takiej liczby jest duża liczba rezerwowych członków zespołu.
- W sumie racja.Jeśli załóżmy główna kadra obejmuje piątkę to wtedy każdy z nich ma osobę zastępczą.
- wtrącił Yoru,z zadowolonym wyrazem twarzy.
- Skoro mowa o kadrze,pomyślałam,że u nas kadra będzie składać się z piątki,i jednej osoby
rezerwowej. - rzekła Heza
- Piątki,czyli które z nas tam będzie? - zapytała Zoey
- To oczywiste.Mimo że my się praktycznie nie znamy,to po widzianych zdolnościach,jestem pewna że do
piątkę będę należeć ja,Yoru,Zoey,Ariaka i Jeshi-Idiota.
- Czyli ja będę rezerwowa?! - spytała wzburzona Kin
- A niby kim chcesz być?Nasza piątka nie wiadomo czy należy do udanych ale zawsze mieć taką
strategię niż nic.Z resztą moje i pozostałych zdolności są imponujące,więc sam pomysł jest dobry.
- Innymi słowy Heza powiedziała,że Kin jesteś od nas słabsza. - wytłumaczyła Zoey,patrząc na
postać,o której mówiła.
- Jak jej zaraz walnę. - pomyślała Amaya,będąc niczym wybuchający wulkan,następnie zapytała na głos
- Ale chwila.Skoro ja jestem ta...słabsza...to nie lepiej na moje wziąć kogoś lepszego?
- Zależy pod jakim względem pytasz. - odpowiedział Ariaka
- A co to miało znaczyć?
- To,że jak mówiłaś o kimś ''lepszym'' to miałaś na myśli kogoś z nas czy ogólnie jakąś inną
osobę?Jak to drugie to pewnie byśmy kogoś prędko znaleźli.
- Mówiłam o jednym z nas,ty smarkaczu.
- Można byłoby tak zrobić,jednak to wtedy nie miało sensu,ponieważ trzymając tak zwanego ''asa w
rękawie'' to w tej sytuacji jest głupim pomysłem.
- A to niby czemu?
- Dlatego iż ty,czyli ta słabsza,jeśli będziesz przegrywać,to wtedy jest większa szansa że będziemy
bardziej przegrywać a ''as'' mógłby nie mieć swojego debiutu.
- Wybaczcie,ale ja tego nie rozumiem. - wtrącił Yoru,podnosząc dwa palce dając znak,że chce coś
powiedzieć.
- Heh...Yoru,ty jak i reszta grałeś w Two Project,i wiesz że walki wyglądają tam drużynowo i na
punkty.Jeśli w walce drużynowej brałaby udział Kin,i przegrała,to nie to żebyśmy stracili cenny
punkt,to jeszcze zaistniało by podobieństwo naszej całkowitej przegranej.Więc lepiej dmuchać na
zimne.Dlatego też zostało utworzone stanowisko rezerwowego. - wyjaśniła Heza
- I co jest jednocześnie jedynym powodem przyjęcia Kin do składu. - dodał Jeshi
- Czyli ja tu jestem jedynie takim zapasowym kołem? - spytała Kin
- Które,jeśli będzie nam dobrze się powodziło,to wtedy to ''koło'' nigdy nie będzie użyte. -
zaśmiała się Zoey,patrząc uśmiechnięta na dziewczynę.
- Ja jej poważnie za te teksty zaraz przywalę. - powiedziała w sobie wzburzona Kin.
- Jeshi,są tam jeszcze jakieś ważne zasady? - zapytał Yoru
- Jasne.Kolejną zasadą jest to,że drużyna nie może zwiększać liczby swoich członków.Ale,jeśli dany
członek nie będzie mógł walczyć z powodów medycznych bądź też samowolnie odejdzie,to wtedy dany
skład może się ubiegać o nową osobę,zajmującą wolne miejsce.
- Warto wiedzieć. - rzekły jednocześnie Raven patrząc na Jeshiego i Amaya patrząc na Lagune.
- Kolejną zasada jest dość interesująca.Otóż każda drużyna ma obowiązek stoczyć pięć oficjalnych
pojedynków,lecz te pojedynki mogą wyglądać w sposób jeden na jeden.Jeśli do takiej walki by
doszło,to wtedy wygrana strona dostaje punkty jakby za całą drużynę.
- Czyli jakby się pokonało załóżmy moją siostrę w walce jeden na jednego,to wtedy byśmy zyskali
więcej niż jeden punkt? - spytała Zoey
- Tak.Następnie są dość fajne prawa,obejmujące każdego zawodnika.Prawem pierwszym jest to iż
pojedynczy członek,jakiejkolwiek drużyny może wyzwać do pojedynku jakiegokolwiek gracza do
pojedynczej walki.Na dodatek wyzywający dobiera miejsce pojedynku i też obejmujące w walce
zasady.Dzięki temu może i nawet wyeliminować konkretnego zawodnika,nawet jeśli dany wyzwany
przeciwnik jest w tej samej drużynie co wyzywający.
- Poważnie?Można byłoby się pozbyć kogoś z własnej drużyny? - zapytała Kin z błyskiem w oku
- Tak.Jednakże to niechaj w naszej drużynie będzie zakazane. - odpowiedziała Heza poważnym tonem
- Dlaczego?
- Nie będziemy swoich spraw załatwiać na arenie.To by jedynie ukazało że nasza drużyna może być w
niezgodzie,i możliwe że inni zaczęli by się tym interesować.
- Rozumiem.Więc mówisz,że jak jakaś para u nas będzie skakać sobie do gardeł,to wtedy swoje
porachunki załatwiają tylko na naszych oczach. - wtrącił Yoru
- Tak.
- Heza,czyli ty też nie możesz wyzwać Jeshiego.Pamiętaj o tym. - rzekła Zoey,uśmiechając się do
koleżanki
- Przecież wiem.Mimo,że w każdej to chwili mam ochotę porządnie mu przyłożyć tak żeby się
nie pozbierał,to i tak się będę powstrzymywać.
- Tak gadamy gadamy,z każdą chwilą się zbliżamy do celu a tu prawie nikt nie zna przyznanych nam
praw. - wystękał Jeshi patrząc w okno
- A coś tam ważnego jeszcze jest? - zadał pytanie Ariaka,patrząc na Morite.
- W sumie to tak naprawdę to nic ważnego.
- To po co karzesz na siebie zwracać uwagę? - zapytała Zoey nieco cichszym tonem głosu.
- On tak lubi,więc to was później nie dziwi. - odpowiedział dziewczynie Ariaka.
- O patrzcie,jesteśmy już prawie na miejscu. - powiedział Morita,patrząc na okno.
Miasto Sendai było znacznie większe od miasta głównych bohaterów.Na jego powierzchni znajdowało się
sześć ogromnych stadionów,na których będą się odbywały walki.Znajdowała się również spora ilość
domów dwu piętrowych w jasnych i ciepłych barwach.Nie brakowało również małych barów,różnej
kategorii sklepów i innych zwyczajnych ośrodkach.Na większych budynkach znajdowały się ogromne
ekrany,na których to dziewczyna o średnio długich blond włosach,o nieco ciemnej karnacji i bardzo
jasnych błękitnych oczach witała wszystkich przyjeżdżających do miasta turystów.
- Czyli oni wyremontowali całe miasto z powodu jednego turnieju? - zapytał Ariaka będąc pod
wrażeniem widoku.
- Wątpię.Możliwe że to są jedynie jakieś hologramy czy coś takiego. - rzekła Kin.
- Ja uważam,że przewagę miasta zburzyli i stąd te wszystkie areny.Albo prawdziwe miasto znajduje się
głęboko pod ziemią,a tu to wszystko to jest tylko na turnieje. - dodała Heza
- By przenosili całe miasto pod ziemię żeby na powierzchni urządzić jakiś tam turniej?Przecież to
nie dorzeczne. - powiedział Jeshi,stawiając opór tezie Hezy i też prowokując ją do kłótni.
- A co?Ludzie miasta mieliby normalnie żyć wiedząc,że zaraz jakaś walka może się przenieść do nich
do domu.
- Skoro jesteś taka mądra,to jak niby mieli te wszystkie budynki przenieść pod ziemie?
- Teraz to jest taka technologia,która dosłownie potrafi wszystko.
- Jak ta technologia jest taka świetna,to dziwne że nie wymyślili czegoś co niektórym ludziom
służyło by jako mózg.
- Teraz to przegiąłeś. - warknęła Heza,zbliżając się do Jeshiego próbując go jednocześnie uderzyć w
twarz.
Gdy pomiędzy nienawidzącą się parą ponownie doszło do awantury,wtem Yoru,przeglądając jakąś
gazetkę,głośno zaczął czytać:
- ,,Miasto Sendai zostało bezpiecznie przeniesione pod ziemie dzięki młodym graczom Two
Project,którzy to posługiwali się Awatarem Ziemi,którego moc dała radę w nienaruszonym stanie
umieścić każdą budowlę naszego cudownego miasta kilkadziesiąt metrów pod ziemie''. - zacytował
- Ty to oni tam to napisali? - zapytała sarkastycznie Kin
- No też się zdziwiłem. - odpowiedział
Heza,gdy usłyszała że była bliżej racji,skierowała głowę w kierunku Jeshiego i głośno i pewnie
krzyknęła:Ha!Ten,wiedząc już że ta była bliżej prawdy,spojrzał na nią niesmakiem i bez słowa
skierował twarz w kierunku okna.Niedaleko można było zauważyć przejeżdżający duży,czarny z
olbrzymimi grafiki w płomienie autobus z dużym napisem po obu stronach:Living Flame.Ariaka
zaciekawił ten widok i będąc pod wrażeniem zapytał pozostałych:
- Ej,widzicie ten wspaniały autobus?
- Czy taki wspaniały to ja nie wiem. - odpowiedział Jeshi,stanowczo rujnując nastrój chłopcu.
- Ty zawsze we wszystkich fajnych dla mnie rzeczach widzisz nic ciekawego.
- To moja wina że dla mnie on nie jest wspaniały?
- Ale zawsze,nawet mój ulubiony smak lodów ci nie pasuje.
- Po prostu nie przepadam za czymś co się nazywa:Truskawkowy cios.
W tym samym czasie w głowie Kin pojawiło się pytanie dotyczące Jeshiego: Czy ten koleś lubi się z
każdym tak bez powodu kłócić?
- No ale coś co nosi nazwę:Miętowy wir,to to już ci smakuje. - rzekł już lekko poddenerwowany
Ariaka,przybliżając się do Jeshiego.
Gdy obecnie prowadzący dyskusje chłopcy byli już blisko siebie,to wtedy właśnie Zoey wbiła się
pomiędzy ich przy czym ich od siebie rozdzieliła.Następnie przybliżyła się do okna,przez chwilę
zaczęła szukać wspomnianego przez chłopca autobusu i zapytała:
- Gdzie jest ten autobus?
- Już dawno się od nas oddalił. - odpowiedziała z założonymi rękoma Heza.
- Oni się nazywali Living Flame?Co to jest?Nazwa jakiegoś zespołu albo co?
- Powiedziałaś Living Flame?! - zapytał dość głośno i jednocześnie wyższym tonem głosem Makoto
- Tak.Ty wiesz kim oni są?
- Living Flame to znany w całym kraju zespół kucharzy pracujących w najlepszych
restauracjach.Ponadto również są graczami Two Project a także świetnymi mistrzami w walce
wręcz.Przez ludzi są inaczej znani jako Piekielnymi. - odpowiedział uśmiechnięty,jednocześnie zakładając nogę na nogę.
- A ty skąd tyle o nich wiesz?
- Heh..szczerzę wam się przyznam że jestem ogromnym fanem jednej z dziewczyn Piekielnych. - rzekł
zadowolony puszczając oczko i zakrywając kawałek swoich ust palcem.
- Można było się tego spodziewać. - stwierdziła Laguna,uśmiechając się do Yoru.
- Do tej pory byłam przekonana,że ta drużyna definitywnie nie wypali.Teraz jednak pomyślałam,że
dołączenie do grupki ludzi,której przewagi się właściwie nie zna,nie było głupim rozwiązaniem. -
powiedziała Heza,rozglądając się po pozostałych członkach swojej drużyny.
- Jeśli przejdziemy do drugiego etapu to wtedy przyznam ci rację. - dodał Jeshi
- Ale się nakręciłem!Fencers Wolf wbiją się na wyżyny tych mistrzostw i staniemy na podium na
najwyższej pozycji!Zapiszemy się w historii jako mistrzowie w Two Project! - zawołał Yoru z dumą w
głosie,podnosząc się z siedzenia i wskazującym palcem przed siebie.
- Zapałem to aż od ciebie bucha,to dobrze,ponieważ będziesz nas mógł motywować do walki. -
stwierdziła Heza,patrząc na przepełnionego Makoto
- Nie inaczej!Jak będzie trzeba to z każdym z was się podzielę moim zapałem do wygranej! -
powiedział stanowczo,z płomieniami w oczach jednocześnie zaciskając pięści.
- A ty Jeshi-san mówiłeś,że w tej drużynie nie będzie fajnie. - rzekł żartobliwie Ariaka
- Zmienisz zdanie jak zaczną cię traktować za dziecko. - odpowiedział,patrząc w okno - O właśnie
zaraz będziemy wysiadać.
- Jest!Za parę krótkich chwil staniemy do walki od której będzie może zależeć nasze życie! - zawołał
Yoru
- Ty się tak aż tym nie podniecaj i pamiętaj zabrać swój bagaż. - powiedziała Heza, gasząc przy tym
zapał Makoto.
- Bagaż? - zapytał jąkliwie.
- No walizkę,jakiś plecak..te klimaty.
- No wiem co to jest bagaż...tylko jest tutaj mały problem...
- Problem?Niby jaki?
- Przez to całe zamieszanie musiałem zapomnieć go zabrać.. - odpowiedział rumieniejąc się i drapiąc się
po policzku.
Jeshi i Ariaka,gdy się już dowiedzieli,iż Makoto zapomniał potrzebnego mu bagażu,zaczęli się wspólnie
śmiać,przy czym mówiąc:
- Ja zaraz nie wyrobię!Haha! - krzyczał Jeshi śmiejąc się.
- Jak można zapomnieć własnego bagażu! - dodał Ariaka
- A wy to niby wzięliście? - zapytał zdenerwowany ich zachowaniem w stosunku do niego.
- My?Pewnie że.... - odpowiedzieli wspólnie,kierując na siebie swoje spojrzenia.
Po chwili zastanowienia ich uśmiechy znikały z twarzy.Oboje szerzej roztworzyli oczy i w tym samym
momencie rzekli:
- Zapomnieliśmy bagażu...
- I kto tu się śmieje ostatni. - burknął zirytowany
- Coś tak czułem że czegoś zapomniałem. - stwierdził Jeshi,zniżając swój ton głosu.
- Może dziewczyny się z nami dzielić rzeczami ze swoich walizek. - zaproponował niepewnie Ariaka.
- Może to nawet nie jest głupi pomysł.Zoey,Heza,co wy na to powiecie? - rzekł Yoru,spoglądając na
wspomniane dziewczyny.
Następnie Makoto zatrzymał wzrok na koleżankach,i zdziwił go ich widok,że jak jedna i druga
siedziały z opadniętą głową.
- Eee...coś się wam stało? - spytał zmartwiony
- Zapomniałam...zapomniałam o swojej walizce... - wyszeptała Laguna - Zapomniałam zabrać swoje
rzeczy....
- Aha,czyli nas coś jednak łączy.Heza,ty też zapomniałaś?
- Też zapomniałam ale nie o to mi chodzi. - odpowiedziała
- A o co ci chodzi?
- O to że Ariaka myśli że jakbym miała swój bagaż to bym się z wami dzieliła swoimi rzeczami.Co jak
co,ale nigdy nie dałabym Jeshiemu żadnej,ale to żadnej swojej rzeczy.
- Czyli nikt z nas nie ma ani szczotek,ani ubrań na zmianę,ani właściwie niczego. - wywnioskował
Jeshi
- To macie teraz problem. - rzekła Kin
- Czekaj,ty też pewnie nic ze sobą nie masz. - powiedział Yoru
- Właśnie że ja mam swoje rzeczy.Ja w stosunku do was jestem na wszystko gotowa.
- A na utracenie swojego uzębienia też jesteś? - spytała poważnie Raven
- Heza,mogę się przyłączyć? - wtrącił Ariaka
- Bachorze,ty to się lepiej nie odzywaj! - warknęła Amaya,wstając z fotela.
Gdy stanęła na nogi,i próbując uderzyć chłopca,to właśnie wtedy pociąg mocno zahamował.Kin poprzez
hamowanie,przewróciła się uderzając się w głowę.
- Witamy serdecznie W Sendai.Mamy nadzieję że podróż przeszła bez problemów. - powiedział głos
wydobywający się z głośników.
- I jesteśmy. - powiedziała Zoey,podnosząc się z siedzenia.
Fencers Wolf następnie przenieśli się na dworzec miasta Sendai,który był przepełniony ludźmi
spieszącymi się do pracy w blasku oświetlenia.Ten widok sprawił w całej grupie
osłupienie,jednocześnie powodując mały lęk w sprawie turnieju.
- Wow!Nigdy nie widziałem takiego zamierzania! - zawołał Ariaka
- No taka ilość robi wrażenie. - dodał Morita - Ale się teraz lepiej skupić na turnieju,niż na
oglądaniu jakiś tam ludzi.
- To...ktoś ma jakieś propozycje gdzie teraz iść? - zadał pytanie Makoto,przelatując swoje otoczenie
wzrokiem.
- Może się przejdziemy do centrum i tam się jakoś rozejrzymy? - zaproponowała Zoey
- Dobry pomysł.I proponuję się pośpieszyć,bo jeśli chcecie mieć dobry start w turnieju to lepiej
pędźcie już teraz. - powiedziała podchodząca dziewczyna do grupy.
Była to podobna wiekowa do głównych bohaterów lekko ciemno skóra postać.Jej ubiór był wyjątkowo
elegancki.Jej jasne blond delikatnie opadały na ramiona,jednocześnie podkreślając jej jasno
niebieskie oczy.
- Zostałam poinformowana,że jesteście czterdziestą drużynę w turnieju.Ja jestem Jenny,i moim zadaniem
jest wyjaśnienie wam pierwszego etapu Two Project. - rzekła,składając swoje dłonie.
- To już wy wiecie,że jesteśmy ostatnią zgłoszoną drużyną? - spytała Heza,nie rozumiejąc o co chodzi.
- Tak.Jeśli dobrze pamiętam Fencers Wolf,zgadza się?
- No tak.A czym teraz mamy się zająć? - zapytał Yoru
- Już mówię.Dzisiaj jest oficjalny pierwszy dzień turnieju.Zadaniem każdej drużyny jest dotarcie
tego dnia do Sendai,jeśli już będzie na miejscu,to wtedy ma za zadanie pójść do centrum miasta,i tam
stoczyć pojedynek z pierwszą napotkaną drużyną.Jeśli uda się wam ją pokonać,to wtedy dostajecie
przepustkę do kolejnego etapu.Za to jeśli poniesie porażkę,to będziecie musieli powrócić do domu.
- Co?Czyli jak przegramy to będziemy mieli wrócić? - wyjąkał niepewnie Ariaka
- Jeśli tą walkę przegracie,to tak,wrócicie z powrotem tam,skąd pochodzicie.
- A potem jak to będzie wyglądać? - dopytała Zoey
- O tym zostaniecie poinformowani,jak oczywiście przejdziecie dalej.
- Dobra Wilki!Naszym celem jest przejście dalej! - zawołał zadowolony Yoru,uderzając swoją pięścią w
otwartą dłoń i niezwykle szerokim uśmiechem.
- Racja.Ale nie zwracaj się do nas''Wilki'',zgoda? - rzekła Raven kierując słowa do chłopaka.
- Dobra,ruszajmy więc! - krzyknął Makoto,ruszając przed siebie.
Gdy ten zaczął biec,Zoey,Ariaka jak i Jeshi odpowiedzieli wspólnie chórem:
- Tak.
I cała trójka,wraz z Hezą ruszyli za liderem swojego zespołu.
- Ej czekajcie!Chcecie tak bez strategii pobiec na pole bitwy?! - krzyknęła Kin,przy czym
rozpoczynając pościg za nimi.
Pozostała piątka stanowczo się oddaliła od Amayi.Podczas biegu poprzez ciemne,ale też oświetlone
miasto bohaterowie zastanawiali się,jak to będzie ich pierwszy pojedynek.
- Ej,jak sądzicie,jak będzie wyglądać nasze pierwsze zwycięstwo? - zadał pytanie Ariaka
- To zależy jacy będą przeciwnicy. - odpowiedział Jeshi
- Ale no jak uważacie?Prędzej wygramy czy przegramy?
- Ja uważam że raczej powinnyśmy dać sobie radę.Ale jeśli przegramy to będziemy od siebie wolni. -
dodała Heza
- Ty to na pewno chciałabyś być wolną od Jeshiego. - zaśmiała się Zoey
- To akurat jest szczere i prawdziwe stwierdzenie.
- Ale dialekt. - wtrącił Jeshi - Ale moment.Czy nas teraz nie jest za mało?
- Mówisz o tym że nie ma z nami teraz Kin? - spytała Laguna
- Tak.
- Właściwie to czy komuś z nas przeszkadza? - powiedział Ariaka,nie rozumiejąc tego,że komuś
przeszkadza jej nie obecność.
- Szczerzę,to byłoby o wiele lepiej gdy tej by z nami nie było. - stwierdził Jeshi
- I tu się zgodzę. - dodała Heza,przy czym podpisując się pod jego słowami.
- Powiedziała ta,która by jedyna za przyjęciem jej.
- Szczerzę,ja przecież chciałam ją użyć jako zapasowe koło.Z resztą znacie tego powód.
- A jeśli ją teraz zaatakowała jakaś drużyna? - zapytał Yoru
- Oj wątpię,kto by chciał taką słabą postać jak ona? - odpowiedział Ariaka
- Na przykład ci,którzy nie chcą brudzić sobie rączek poprzez walkę. - odpowiedziała Laguna - To
może lepiej do niej wrócić i jej potowarzyszyć?
- Ten pomysł nie jest nawet taki głupi. - stwierdziła Raven - Ale w takim razie to kto do niej
pójdzie?Bo na pewno nie ja.
- Dlaczego nie ty?! - burknął Yoru
- Ponieważ ja...ja nie jestem gotowa na jej towarzyszenie.
- Takiej głupiej odpowiedzi to nawet idiota nigdy by nie powiedział. - dodał Jeshi
- No dobra,to niech nie idzie.To kto,poza Hezą,pobiegnie do Kin? - zapytał ponownie Yoru
Po zadaniu pytania przez Makoto,Morita,Laguna i Raven zaczęli przyśpieszać,przy czym zaczęli się
oddalać.Ariaka,widząc jak ci się oddalają,rzekł nie wiedząc czy nie również przyspieszyć:
- Ej,wiesz że oni specjalnie przyspieszają?
- Tak. - odpowiedział Yoru wzdychając. - To przynajmniej my jej pomóżmy.
- Dobrze.
- Więc zawracajmy.
I tak zrobili.Po pewnym czasie zaczęli zauważać w oddali biegnącą i kipiącą złością Kin.
- W końcu cię znaleźliśmy. - rzekł Makoto,łapiąc oddech.
- Ja to już nie wiem.Albo ty tak wolno biegniesz,albo nam bardzo się nie chciało do ciebie biec. -
dodał Ariaka,prawie że mdlejąc ze zmęczenia.
- Jesteście bezczelni! - krzyknęła znerwicowana Kin
- To ty chciałaś się do nas przyłączyć.Nikt z nas cię o to nie prosił.
- Ariaka,ciebie to chyba Jeshi nie karał,nie?
- No nie.
- A powinien.
- Ciebie zaś powinnyśmy zgłosić do takiego programu pod tytułem:''Ile ze mną wytrzymasz''.
- Czemu niby taki tytuł? - zapytał zaciekawiony Yoru
- No że uczestnicy by musieli siedzieć z nią w jednym,zamkniętym pomieszczeniu,i ten który wytrzyma
najdłużej to wygrywa.
- Szczerzę nienawidzę dzieciaków. - burknęła Amaya,próbując prawie że udusić chłopca.
- Dobra,wystarczy tych ceregieli.Teraz to się może zajmijmy pierwszym zwycięstwem,a potem wy
będziecie mogli się kłócić ile dusza zapragnie.A teraz się opanujcie i ruszajmy przed siebie.
Następnie Yoru,Ariaka i Kin ruszyli w centrum miasta.Po jakimś czasie,Makoto poczuł że ktoś znajduje
się w ich pobliżu,i biegnąc rozglądał się za możliwą obserwującą ich osobą.Zaś Ariaka zauważył w
oddali dość niemożliwą i gęstą czarną mgłę.
- Ej,widzicie to? - zapytał.
- Ten ciemny dym? - odpowiedział pytaniem na pytanie Yoru.
- Tak.Czy jest możliwe żeby coś tak się aż tak paliło?
- No jeśli ktoś tu pali na przykład gumę to tak.
Będąc już przy tajemniczej mgle cała trójka postanowiła się zatrzymać.Po sekundzie Yoru wziął
głęboki wdech nosem i po chwili stwierdził:
- Słuchajcie,ten dym pachnie tak pikantnie.
- Pikantnie? - spytali wspólnie pozostali.
- No.
- Ja tam nic nie czuję. - rzekł Ariaka,patrząc dość poważnie na dym.
- Ja również. - dodała Kin.
- Szczerzę to może być spowodowane tym,że ja jestem odrobinę głodny. - zaśmiał się Makoto,zaczerwieniając się i pod śmiechując sobie pod nosem.
- No wiesz! - wrzasknął zdenerwowany chłopiec
- On się nie myli. - powiedział tajemniczy kobiecy głos dobiegający z góry.
Wilki usłyszawszy głos,od razu spojrzeli w góre.Natomiast tam stała wysoka,szczupła dziewczyna,mająca długie czarne włosy związane w dwa duże kucyki.Ubrana była w sukienkę dobrze podkreślającą nogi w kolorze ciemnym amarantowym.Charakterystyczne były jej lekko skośne ciemne oczy.
- Zabawicie się ze mną? - zapytała prowokująco.
- Hej Ceniza,daj się też nam pobawić. - odpowiedział jej inny kobiecy głos.
- ''Nam''? - dopytał Ariaka
Po pytaniu chłopca,za Kin i Yoru pojawiły się dwa kryształowe smoki,owijające obie postaci niczym swe ofiary,i uniosły ku górze.Związany chłopak,nie wiedząc co zrobić,prędko i i podenerwowany wrzasknął:
- Ej,co to,do cholery,ma być?!Saber chodź tu!
I po chwili w jego rękach ukazał się miecz Czarnego Jaguara Miecza.Zwierzcie nie wiedząc co się dzieje,to od razu po pojawieniu się zapytał:
- Hej szefie o co tu chodzi?
- Sam nie wiem! - odpowiedział przestraszony.
Dwa ogromne kryształowe smoki uniosły oboje na wysokość trzeciego piętra.Gdy się zatrzymały,i gdy bardziej ścisnęli swoje ofiary,to wtedy właśnie swoje zdobycze zaczęli prezentować postaci,stojącej na będącym obok budynku.Była ubrana w dość odważną sukienkę o kolorze białym i elementami błękitu.Miała dość ametystowe (odcień fioletu) długie włosy,czarne oczy i charakterystyczny ciemno-niebieski kapelusz,owinięty w czerwoną chustę.Zaś w jej dłoniach trzymała dwa małe kolorowe diamenty.Ta,uniosła wzrok ku górze,chcąc spojrzeć na związanych bohaterów,i uśmiechnięta i niezwykle pewna siebie rzekła:
- *bon appétit moje smoki.

* bon appétit - to zdanie wywodzi się z francuskiego,oznaczające:Smacznego.

- Co? - krzyknął przestraszony Makoto
- Ja nie chce być zjedzona! - dodała podobnym tonem Kin.
- Tsuya,nie bądź samolubna.Mi daj chociaż jednego przeciwnika. - dodała Ceniza śmiejąc się.
- Tu nie ma nic do śmiechu! - krzyknął znerwicowany Yoru.
- Hej,głodomorze,jak chcesz ze mną walczyć to lepiej się nie wtrącaj. - odpowiedziała spokojnie.
- Cenizo,widzę,że już jakiś kontakt z wrogami nawiązałaś. - rzekła Tsuya.
- No jak widzisz.Chciałabym troszkę porozmawiać z drużyną mojej siostry. Tylko szkoda że jej tutaj nie ma.
- Siostry? - zapytał po cichu Ariaka - Ej czekaj!Jesteś starszą Zoey?
- O to o mnie coś wspominała?Chciałabym z nią teraz zawalczyć.Na pewno byłaby jakimś wyzwaniem.
- Mówisz i masz! - krzyknął głos Zoey,która to pojawiła się przed Cenizą.
- Zoey?A ty tu skąd? - zapytał Yoru,próbując się uwolnić.
- Jest tutaj moja siostra...od tej walki będzie zależało nasze być albo nie być w turnieju...poza tym marzyłam o walce z nią poprzez z grę. - rzekła poważnie Zoey,patrząc zimnym wzrokiem na swoją siostrę.

niedziela, 7 września 2014

Recenzja kreskówek/anime - Mekaku city actors.

Witajcie.

Dzisiaj na blogu zostaną ukazane kilka moich zdań na temat kolejnego anime.Wiem że na blogu dość długo nie było kolejnego projektu bądź też kolejnej części Two Project,ale z powodu lekcji i już pierwszych sprawdzianów nie mam zbytnio na to czasu :/ Mam nadzieję że wkrótce będzie parę wolnych chwil.

Kolejnym anime które zrecenzuje jest Mekaku city actors.Anime opowiada o grupce nastolatków z dość specyficznymi umiejętnościami.Akcja rozpoczyna się gdy główny,Shintaro,który przewagę swojego czasu spędza przy komputerze (to coś takiego jak Kesebii w anime :P) idzie do sklepu zakupić nową klawiaturę.Z powodu,że to anime było przeze mnie oglądane może dwa miesiące temu to mogę zbytnio nie pamiętać akcji :P Następnie jego młodsza siostra,Momo (to imię to już chyba przesada)dosyć znana postać w kraju poznaje grupkę nastolatków o nazwie:''Skrytocy'' Nazwa wzięła się z powodu ich dziwnych umiejętności,które to mają związek właśnie z oczami (mi tu troszkę śmierdzi Sharinganem z Naruto :/) Następnie Momo dowiaduje się że podobnie jak oni posiada takie zdolności i postanawia do nich dołączyć.Następnie Skrytocy ratują Shintaro z kłopotów (tu dodam,że ta ''misja ratunkowa''była w dosyć sposób wykonana,ponieważ postacie nic nie zrobiły,poza oczywiście rozwaleniem kilku telewizorów i w sumie całego sklepu) Przez kolejne kilka odcinków pozostała obsada anime dołącza do Skrytokich.Pod koniec (czyli podajże w 12 odcinku) wszyscy bohaterowie pokonują ''zło'' i wszystko kończy się dobrze.

Teraz kilka moich zdań na temat tego anime:

Sam pomysł na produkcję...ciekawy ale nie pełni zrealizowany.(Chodzi mi o te umiejętności bohaterów) I szczerzę przyznam,że to anime obejrzałem tylko z powodu fajnych wyglądów postaci :P Dialogi moim zdaniem nieco słabe (albo po prostu osoba,u której to oglądałem nie miała dobrze tłumaczyć). Może to zabrzmi obraźliwie,ale ta główna grupa skojarzyła mi się z taką zabawą małych dzieci...Mówieniu o jakiś tam zdolnościach (które kategorycznie są ściągnięte z Naruto)i rekrutacja każdej napotkanej osoby serio kojarzy mi się z takimi małymi dzieczkami,które to chcą mieć samych fajnych kolegów poprzez jakąś rzecz.Czy akcje można znaleźć w tym anime...moim zdaniem nie :/ Może ja nie rozumiem zbytnio przesłania tego anime,ale te jednak dialogi są troszkę długie i lekko pozbawione jak dla mnie sensu.

Szczerzę przyznam,że jakby Mekaku city actors miało kontynuację to bym tego nie oglądał.Ale to moje zdanie,i na przykład dla innej osoby to anime może być super.Za to wielki plus dla osoby,która stworzyła wygląd tych postaci,bo one są dla mnie bardzo dobre :) Jedynym miłym wspomnieniem jest to,że to właśnie przez to anime wpadłem na pomysł stworzenia Two Project,jak to się stało?Tego dowiecie się już wkrótce :)

Postacie:

Od lewej: Kido,Seto,Kano,Mary,Momo,Ene,Shintaro,Hibiya i Konoha.


Mam nadzieję że post się spodobał :)

sobota, 6 września 2014

Naruto Shippuden - Ostatni - Kolejna dawka newsów.

Witajcie.

Jak tam w szkole? :P Bo u mnie lepiej niż się spodziewałem.Klasa nic a nic się nie zmieniła(w sensie charakteru,a tak to doszły dwie osoby),i chce się Wam pochwalić że wczoraj przebiegłem cały KILOMETR :D Jestem z siebie mega dumny.Najgorszy to mam jedynie plan lekcji na poniedziałek i wtorek ale co poradzić.

Jak widać z tytułu ten post będzie obejmował kolejne informacje na temat zbliżającego się filmu Naruto Shippuden (nigdy nie wiem jak się piszę) pod tytułem ''Ostatni''. Poprzednim razem widzieliśmy projekty Sakury,Sai'a i Shikamaru (wszyscy na S:) ) a dzisiaj pokaże Wam projekty kolejnych postaci.Szczerzę,jak zobaczyłem postać mojej ulubionej postaci z całego tego anime to normalnie zleciałem z krzesła :P Chodzi mi tu oczywiście o Tenten,która znajdowała się w mojej ulubionej piątce postaci z oglądanych i ukochanych przeze mnie anime.Poza Nią widzimy też projekty Gaary,Lee,Temari i postaci grubej o imieniu Chouji.Specjalnie tak napisałem bo nie wiem jak można odmienić wyraz Chouji :P Co o nich sądzę...Tenten jak zwykle pięknie i bardzo mi się podoba Jej projekt (w końcu ma krótki rękaw) Gaara i Lee się chyba  niczym nie zmienili,Temari znacznie twórca postarzył poprzez szminkę a Chouji ma krótsze włosy.

Tenten:


 Chouji:


 Lee:


Gaara:


Temari:



Czekam niecierpliwie na kolejne projekty i coś mnie tu jednak zastanawia.Otóż często słyszę,że Gaara jest przystojny i w ogóle.Osobiście do tej postaci nic nie mam,ale czy on naprawdę jest taki ładny?Brak brwi dodaje uroku? Mam nadzieję że post się spodobał i oczekujcie kolejnych :)

środa, 3 września 2014

Recenzja kreskówek/anime - Totalna Porażka.

Witam Was wszystkich :)

Jak pierwsze dni szkoły?Bo u mnie da się znieść,mimo że plan lekcji nie jest w 100% taki jak chciałem,ale da się znieść.

Dzisiaj na ''widelec'' chwyciłem w sumie bardziej taki serial niż  kreskówkę.Totalna porażka to jest kreskówka stworzona na wzór prawdziwego reality show.Na ten pomysł wpadła Canada,która tak samo stworzyła pięć sezonów tego serialu.W każdym sezonie nastolatkowie w Totalnej Porażce tworzą dwie drużyny i wykonują przeróżne i momentami mocno niemożliwe dla prawdziwego człowieka wyzwania.Wygrana drużyna dostaje nagrodę a przegrani eliminują jednego z członków swojej drużyny.W sezonach 1-3 jest ta sama obsada,tylko oczywiście są brani do innych drużyn,odpadają w innej kolejności i niektóre postacie z sezonu pierwszego nie występują w sezonie drugim bądź też w trzecim.

Teraz kilka moich zdań na temat Totalnej Porażki:

Sama kreskówka zaczęła mi się nudzić już po trzecim sezonie,ponieważ do tego jak wiadomo sezonu brały udział moje bardziej lubiane postacie.W sezonie 4 jest zupełnie nowa obsada,i moim zdaniem nieco gorsza pod względem charakteru i wyglądu postaci.Nie wiem czy to widzicie,ale nowe postacie od sezonu czwartego są bardziej.... normalne pod względem....wyglądu.Pierwsi bohaterowie byli bardziej kwadratowi i to moim zdaniem dodało uroku tej kreskówce.A jak już były nowości to już od razu Totalna Porażka upadała ku końcowi (no według mnie). W każdym sezonie finałowa para w całym sezonie podajże najwięcej gada i zostaje chyba bardziej przybliżona oglądaczom.Za to postacie,które mają ogromne szansę na powrót do domu,to w ostatnim swoim odcinku dużą rzeczy robią,dużo mówią i w ogółem w odcinku jest ich DUŻO.Jak wiadomo zawsze i we wszystkim znajdę sobie ulubioną postać,tutaj,w Totalnej Porażce jest nią Heather:

Zawsze ją lubiłem i ogółem lubię takie postacie jak ona.

Teraz pokażę Wam obsady każdego sezonu:

Sezon 1 - Wyspa Totalnej Porażki:






Sezon 2 - Plan Totalnej Porażki:





Sezon 3 - Totalna Porażka w Trasie (ładniej byłoby Podróż Totalnej Porażki ale ok):





Sezon 4 - Totalna Porażka:Zemsta Wyspy (i od tego zaczęło się sypać):





Sezon 5 - Totalna Porażka:Plejada Gwiazd (i tu widzę troszkę oryginalności :P ):





Sezon 6 - Totalna Porażka - Wyspa Pahkitew (ci są moim zdaniem lepsi od sezonu 4):





I tak na koniec:

Szósty sezon nie jest prawdopodobnie ostatnim,i zdziwiło mnie,gdy okazało że ten sezon w tak krótkim czasie został przetłumaczony na język polski. Mam nadzieję że post się spodobał :)