sobota, 13 września 2014

Two Project - część 6 - Pierwsza przeszkoda na drodzę - Ceniza Laguna.

Witajcie.

Wybaczcie że ostatnio mnie na blogu nie ma,ale to dlatego że w szkole są już pierwsze sprawdziany i trzeba się już uczyć.I poza tym mnie choroba złapała i chęć do pisania i rysowania niestety ucierpiała na sile.

Dzisiaj wrzucam Wam kolejną część Two Project :) I ostatnio też wprowadziłem kilka poprawek dotyczących poprzednich części,więc jak coś nie będzie się zgadzać to radzę przeczytanie poprzednie opowiadania :P

Yoru,Zoey,Ariaka,Jeshi,Heza i o dziwo Kin znajdowali się już w osobnym przedziale w wagonie
pociągowym.Z jednej strony usiedli razem Yoru,Kin i Zoey,za to naprzeciwko ich siedzieli Heza,Ariaka
i Jeshi,po których można poznać nie komfort.Kin,będąca między wnerwiającą ją Laguną,a zawsze (jej
zdaniem)spoconym Makoto,mówiła sobie w myślach:
- Rany...pomału zaczynam żałować swej decyzji.W końcu z kim ja tutaj jestem..Z chłopakiem który by
protestował na paradzie mydła,z dziewczyną z ''drzewa''małym chłopaczkiem z domu dziecka i też
nienawidzącą się parą.Gorzej to nie mogłam raczej trafić.
W tym momencie odwróciła się w stronę Zoey,która akurat beknęła dość cicho.Gdy to zrobiła,rzekła
dość zadowolona z siebie:
- A tak się zastanawiał co dzisiaj jadłam na obiad,a to jednak był kurczak z ryżem. - zaśmiała się.
Gdy do Kin dotarła jej wypowiedź,od razu zrobiło jej się nie dobrze.Ledwo oddychając,skierowała swój
wzrok na siedzącą obok osobę,i powiedziała:
- Yoru,weź troszkę rozszczelnij okno.
Ten po chwili wstał i rozszczelnił do połowy okno.Stojąc przez moment przy szybie,jego dość wyrazisty
zapach męskich perfum zaczął się ulatniać,pogarszając stan zdrowotny Kin.Zaś po chwili,gdy Amaya
poczuła ten zapach,powiedziała do Yoru by roztworzył okno pełni.Ten spełnił jej prośbę, i wrócił na
swoje miejsce.Kin z ulgą wtedy rzekła:
- Nareszcie jest czym oddychać.
Osoby,siedzące przy niej z niewiedzą zaczęli patrzeć na nią,i jednocześnie na siebie nawzajem.Po
krótkim zastanowieniu do Yoru przyszło do myślenia,o co mogło chodzić Kin.Rozumiejąc już powód jej
reakcji,postanowił zapytać pozostałe osoby:
- Dlaczego my ją wzięliśmy?
- Dołączam się do pytania. - wtrącił Ariaka,patrząc zniesmaczonym wzrokiem na dziewczynę
- A to niby co miało znaczyć? - spytała wzburzona Amaya
- To,że jak widać nie tylko ja cię nie lubię.
- Ty mały- - rzekła groźne,próbując dopaść małego chłopca.
- Tylko mi się tu nie bić. - rzekła spokojnie Heza,przerywając wypowiedź poprzedniczki.
- Heza,ty to w tej sprawie masz właśnie najwięcej do wyjaśnienia. - powiedział Yoru
- No w sumie jestem wam winna wyjaśnienia,dlaczego to byłam za przyjęciem Kin.Jeshi,zasady
przeczytaj. - odpowiedziała,kierując głowę do wspomnianego
- A co to ja?Twój służący? - spytał wnerwiony Jeshi
- Wolisz żebym do ciebie zwracała się Jeshi-idiota?
- Chciała byś,różowa klusko.
- Nie zaczynaj i czytaj zasady.
- Zgoda.Nie będę się teraz kłócił z taką niedopieczoną bułką jak ty. - odpowiedział,kończąc zdanie
szeptem
- Nie myśl sobie że tego nie słyszałam. - warknęła Heza,nie patrząc na chłopaka.
- Słuchajcie,będziecie się kłócić na miejscu ale teraz to mamy inny temat do rozmowy. - wtrąciła
Zoey,próbując w jakiś sposób poprawić atmosferę.
- Dobra.Wracając do zasad to między czasie je przejrzałem i nie są one zbytnio skomplikowane.Jedną z
ważniejszych jest to,iż dana drużyna nie może posiadać mniej niż czterech członków,jednakże drużyna
nie może przekraczać liczby jedynasty. - zaczął Jeshi,składając swoje ramiona i co chwile kierując
wzrok na pozostałych pasażerów.
- Jedynastu?To trochę spora drużyna może powstać.
- Zgadza się.Taka drużyna może sprawiać oczywiste problemy pozostałym uczestnikom.Istniejącym plusem
takiej liczby jest duża liczba rezerwowych członków zespołu.
- W sumie racja.Jeśli załóżmy główna kadra obejmuje piątkę to wtedy każdy z nich ma osobę zastępczą.
- wtrącił Yoru,z zadowolonym wyrazem twarzy.
- Skoro mowa o kadrze,pomyślałam,że u nas kadra będzie składać się z piątki,i jednej osoby
rezerwowej. - rzekła Heza
- Piątki,czyli które z nas tam będzie? - zapytała Zoey
- To oczywiste.Mimo że my się praktycznie nie znamy,to po widzianych zdolnościach,jestem pewna że do
piątkę będę należeć ja,Yoru,Zoey,Ariaka i Jeshi-Idiota.
- Czyli ja będę rezerwowa?! - spytała wzburzona Kin
- A niby kim chcesz być?Nasza piątka nie wiadomo czy należy do udanych ale zawsze mieć taką
strategię niż nic.Z resztą moje i pozostałych zdolności są imponujące,więc sam pomysł jest dobry.
- Innymi słowy Heza powiedziała,że Kin jesteś od nas słabsza. - wytłumaczyła Zoey,patrząc na
postać,o której mówiła.
- Jak jej zaraz walnę. - pomyślała Amaya,będąc niczym wybuchający wulkan,następnie zapytała na głos
- Ale chwila.Skoro ja jestem ta...słabsza...to nie lepiej na moje wziąć kogoś lepszego?
- Zależy pod jakim względem pytasz. - odpowiedział Ariaka
- A co to miało znaczyć?
- To,że jak mówiłaś o kimś ''lepszym'' to miałaś na myśli kogoś z nas czy ogólnie jakąś inną
osobę?Jak to drugie to pewnie byśmy kogoś prędko znaleźli.
- Mówiłam o jednym z nas,ty smarkaczu.
- Można byłoby tak zrobić,jednak to wtedy nie miało sensu,ponieważ trzymając tak zwanego ''asa w
rękawie'' to w tej sytuacji jest głupim pomysłem.
- A to niby czemu?
- Dlatego iż ty,czyli ta słabsza,jeśli będziesz przegrywać,to wtedy jest większa szansa że będziemy
bardziej przegrywać a ''as'' mógłby nie mieć swojego debiutu.
- Wybaczcie,ale ja tego nie rozumiem. - wtrącił Yoru,podnosząc dwa palce dając znak,że chce coś
powiedzieć.
- Heh...Yoru,ty jak i reszta grałeś w Two Project,i wiesz że walki wyglądają tam drużynowo i na
punkty.Jeśli w walce drużynowej brałaby udział Kin,i przegrała,to nie to żebyśmy stracili cenny
punkt,to jeszcze zaistniało by podobieństwo naszej całkowitej przegranej.Więc lepiej dmuchać na
zimne.Dlatego też zostało utworzone stanowisko rezerwowego. - wyjaśniła Heza
- I co jest jednocześnie jedynym powodem przyjęcia Kin do składu. - dodał Jeshi
- Czyli ja tu jestem jedynie takim zapasowym kołem? - spytała Kin
- Które,jeśli będzie nam dobrze się powodziło,to wtedy to ''koło'' nigdy nie będzie użyte. -
zaśmiała się Zoey,patrząc uśmiechnięta na dziewczynę.
- Ja jej poważnie za te teksty zaraz przywalę. - powiedziała w sobie wzburzona Kin.
- Jeshi,są tam jeszcze jakieś ważne zasady? - zapytał Yoru
- Jasne.Kolejną zasadą jest to,że drużyna nie może zwiększać liczby swoich członków.Ale,jeśli dany
członek nie będzie mógł walczyć z powodów medycznych bądź też samowolnie odejdzie,to wtedy dany
skład może się ubiegać o nową osobę,zajmującą wolne miejsce.
- Warto wiedzieć. - rzekły jednocześnie Raven patrząc na Jeshiego i Amaya patrząc na Lagune.
- Kolejną zasada jest dość interesująca.Otóż każda drużyna ma obowiązek stoczyć pięć oficjalnych
pojedynków,lecz te pojedynki mogą wyglądać w sposób jeden na jeden.Jeśli do takiej walki by
doszło,to wtedy wygrana strona dostaje punkty jakby za całą drużynę.
- Czyli jakby się pokonało załóżmy moją siostrę w walce jeden na jednego,to wtedy byśmy zyskali
więcej niż jeden punkt? - spytała Zoey
- Tak.Następnie są dość fajne prawa,obejmujące każdego zawodnika.Prawem pierwszym jest to iż
pojedynczy członek,jakiejkolwiek drużyny może wyzwać do pojedynku jakiegokolwiek gracza do
pojedynczej walki.Na dodatek wyzywający dobiera miejsce pojedynku i też obejmujące w walce
zasady.Dzięki temu może i nawet wyeliminować konkretnego zawodnika,nawet jeśli dany wyzwany
przeciwnik jest w tej samej drużynie co wyzywający.
- Poważnie?Można byłoby się pozbyć kogoś z własnej drużyny? - zapytała Kin z błyskiem w oku
- Tak.Jednakże to niechaj w naszej drużynie będzie zakazane. - odpowiedziała Heza poważnym tonem
- Dlaczego?
- Nie będziemy swoich spraw załatwiać na arenie.To by jedynie ukazało że nasza drużyna może być w
niezgodzie,i możliwe że inni zaczęli by się tym interesować.
- Rozumiem.Więc mówisz,że jak jakaś para u nas będzie skakać sobie do gardeł,to wtedy swoje
porachunki załatwiają tylko na naszych oczach. - wtrącił Yoru
- Tak.
- Heza,czyli ty też nie możesz wyzwać Jeshiego.Pamiętaj o tym. - rzekła Zoey,uśmiechając się do
koleżanki
- Przecież wiem.Mimo,że w każdej to chwili mam ochotę porządnie mu przyłożyć tak żeby się
nie pozbierał,to i tak się będę powstrzymywać.
- Tak gadamy gadamy,z każdą chwilą się zbliżamy do celu a tu prawie nikt nie zna przyznanych nam
praw. - wystękał Jeshi patrząc w okno
- A coś tam ważnego jeszcze jest? - zadał pytanie Ariaka,patrząc na Morite.
- W sumie to tak naprawdę to nic ważnego.
- To po co karzesz na siebie zwracać uwagę? - zapytała Zoey nieco cichszym tonem głosu.
- On tak lubi,więc to was później nie dziwi. - odpowiedział dziewczynie Ariaka.
- O patrzcie,jesteśmy już prawie na miejscu. - powiedział Morita,patrząc na okno.
Miasto Sendai było znacznie większe od miasta głównych bohaterów.Na jego powierzchni znajdowało się
sześć ogromnych stadionów,na których będą się odbywały walki.Znajdowała się również spora ilość
domów dwu piętrowych w jasnych i ciepłych barwach.Nie brakowało również małych barów,różnej
kategorii sklepów i innych zwyczajnych ośrodkach.Na większych budynkach znajdowały się ogromne
ekrany,na których to dziewczyna o średnio długich blond włosach,o nieco ciemnej karnacji i bardzo
jasnych błękitnych oczach witała wszystkich przyjeżdżających do miasta turystów.
- Czyli oni wyremontowali całe miasto z powodu jednego turnieju? - zapytał Ariaka będąc pod
wrażeniem widoku.
- Wątpię.Możliwe że to są jedynie jakieś hologramy czy coś takiego. - rzekła Kin.
- Ja uważam,że przewagę miasta zburzyli i stąd te wszystkie areny.Albo prawdziwe miasto znajduje się
głęboko pod ziemią,a tu to wszystko to jest tylko na turnieje. - dodała Heza
- By przenosili całe miasto pod ziemię żeby na powierzchni urządzić jakiś tam turniej?Przecież to
nie dorzeczne. - powiedział Jeshi,stawiając opór tezie Hezy i też prowokując ją do kłótni.
- A co?Ludzie miasta mieliby normalnie żyć wiedząc,że zaraz jakaś walka może się przenieść do nich
do domu.
- Skoro jesteś taka mądra,to jak niby mieli te wszystkie budynki przenieść pod ziemie?
- Teraz to jest taka technologia,która dosłownie potrafi wszystko.
- Jak ta technologia jest taka świetna,to dziwne że nie wymyślili czegoś co niektórym ludziom
służyło by jako mózg.
- Teraz to przegiąłeś. - warknęła Heza,zbliżając się do Jeshiego próbując go jednocześnie uderzyć w
twarz.
Gdy pomiędzy nienawidzącą się parą ponownie doszło do awantury,wtem Yoru,przeglądając jakąś
gazetkę,głośno zaczął czytać:
- ,,Miasto Sendai zostało bezpiecznie przeniesione pod ziemie dzięki młodym graczom Two
Project,którzy to posługiwali się Awatarem Ziemi,którego moc dała radę w nienaruszonym stanie
umieścić każdą budowlę naszego cudownego miasta kilkadziesiąt metrów pod ziemie''. - zacytował
- Ty to oni tam to napisali? - zapytała sarkastycznie Kin
- No też się zdziwiłem. - odpowiedział
Heza,gdy usłyszała że była bliżej racji,skierowała głowę w kierunku Jeshiego i głośno i pewnie
krzyknęła:Ha!Ten,wiedząc już że ta była bliżej prawdy,spojrzał na nią niesmakiem i bez słowa
skierował twarz w kierunku okna.Niedaleko można było zauważyć przejeżdżający duży,czarny z
olbrzymimi grafiki w płomienie autobus z dużym napisem po obu stronach:Living Flame.Ariaka
zaciekawił ten widok i będąc pod wrażeniem zapytał pozostałych:
- Ej,widzicie ten wspaniały autobus?
- Czy taki wspaniały to ja nie wiem. - odpowiedział Jeshi,stanowczo rujnując nastrój chłopcu.
- Ty zawsze we wszystkich fajnych dla mnie rzeczach widzisz nic ciekawego.
- To moja wina że dla mnie on nie jest wspaniały?
- Ale zawsze,nawet mój ulubiony smak lodów ci nie pasuje.
- Po prostu nie przepadam za czymś co się nazywa:Truskawkowy cios.
W tym samym czasie w głowie Kin pojawiło się pytanie dotyczące Jeshiego: Czy ten koleś lubi się z
każdym tak bez powodu kłócić?
- No ale coś co nosi nazwę:Miętowy wir,to to już ci smakuje. - rzekł już lekko poddenerwowany
Ariaka,przybliżając się do Jeshiego.
Gdy obecnie prowadzący dyskusje chłopcy byli już blisko siebie,to wtedy właśnie Zoey wbiła się
pomiędzy ich przy czym ich od siebie rozdzieliła.Następnie przybliżyła się do okna,przez chwilę
zaczęła szukać wspomnianego przez chłopca autobusu i zapytała:
- Gdzie jest ten autobus?
- Już dawno się od nas oddalił. - odpowiedziała z założonymi rękoma Heza.
- Oni się nazywali Living Flame?Co to jest?Nazwa jakiegoś zespołu albo co?
- Powiedziałaś Living Flame?! - zapytał dość głośno i jednocześnie wyższym tonem głosem Makoto
- Tak.Ty wiesz kim oni są?
- Living Flame to znany w całym kraju zespół kucharzy pracujących w najlepszych
restauracjach.Ponadto również są graczami Two Project a także świetnymi mistrzami w walce
wręcz.Przez ludzi są inaczej znani jako Piekielnymi. - odpowiedział uśmiechnięty,jednocześnie zakładając nogę na nogę.
- A ty skąd tyle o nich wiesz?
- Heh..szczerzę wam się przyznam że jestem ogromnym fanem jednej z dziewczyn Piekielnych. - rzekł
zadowolony puszczając oczko i zakrywając kawałek swoich ust palcem.
- Można było się tego spodziewać. - stwierdziła Laguna,uśmiechając się do Yoru.
- Do tej pory byłam przekonana,że ta drużyna definitywnie nie wypali.Teraz jednak pomyślałam,że
dołączenie do grupki ludzi,której przewagi się właściwie nie zna,nie było głupim rozwiązaniem. -
powiedziała Heza,rozglądając się po pozostałych członkach swojej drużyny.
- Jeśli przejdziemy do drugiego etapu to wtedy przyznam ci rację. - dodał Jeshi
- Ale się nakręciłem!Fencers Wolf wbiją się na wyżyny tych mistrzostw i staniemy na podium na
najwyższej pozycji!Zapiszemy się w historii jako mistrzowie w Two Project! - zawołał Yoru z dumą w
głosie,podnosząc się z siedzenia i wskazującym palcem przed siebie.
- Zapałem to aż od ciebie bucha,to dobrze,ponieważ będziesz nas mógł motywować do walki. -
stwierdziła Heza,patrząc na przepełnionego Makoto
- Nie inaczej!Jak będzie trzeba to z każdym z was się podzielę moim zapałem do wygranej! -
powiedział stanowczo,z płomieniami w oczach jednocześnie zaciskając pięści.
- A ty Jeshi-san mówiłeś,że w tej drużynie nie będzie fajnie. - rzekł żartobliwie Ariaka
- Zmienisz zdanie jak zaczną cię traktować za dziecko. - odpowiedział,patrząc w okno - O właśnie
zaraz będziemy wysiadać.
- Jest!Za parę krótkich chwil staniemy do walki od której będzie może zależeć nasze życie! - zawołał
Yoru
- Ty się tak aż tym nie podniecaj i pamiętaj zabrać swój bagaż. - powiedziała Heza, gasząc przy tym
zapał Makoto.
- Bagaż? - zapytał jąkliwie.
- No walizkę,jakiś plecak..te klimaty.
- No wiem co to jest bagaż...tylko jest tutaj mały problem...
- Problem?Niby jaki?
- Przez to całe zamieszanie musiałem zapomnieć go zabrać.. - odpowiedział rumieniejąc się i drapiąc się
po policzku.
Jeshi i Ariaka,gdy się już dowiedzieli,iż Makoto zapomniał potrzebnego mu bagażu,zaczęli się wspólnie
śmiać,przy czym mówiąc:
- Ja zaraz nie wyrobię!Haha! - krzyczał Jeshi śmiejąc się.
- Jak można zapomnieć własnego bagażu! - dodał Ariaka
- A wy to niby wzięliście? - zapytał zdenerwowany ich zachowaniem w stosunku do niego.
- My?Pewnie że.... - odpowiedzieli wspólnie,kierując na siebie swoje spojrzenia.
Po chwili zastanowienia ich uśmiechy znikały z twarzy.Oboje szerzej roztworzyli oczy i w tym samym
momencie rzekli:
- Zapomnieliśmy bagażu...
- I kto tu się śmieje ostatni. - burknął zirytowany
- Coś tak czułem że czegoś zapomniałem. - stwierdził Jeshi,zniżając swój ton głosu.
- Może dziewczyny się z nami dzielić rzeczami ze swoich walizek. - zaproponował niepewnie Ariaka.
- Może to nawet nie jest głupi pomysł.Zoey,Heza,co wy na to powiecie? - rzekł Yoru,spoglądając na
wspomniane dziewczyny.
Następnie Makoto zatrzymał wzrok na koleżankach,i zdziwił go ich widok,że jak jedna i druga
siedziały z opadniętą głową.
- Eee...coś się wam stało? - spytał zmartwiony
- Zapomniałam...zapomniałam o swojej walizce... - wyszeptała Laguna - Zapomniałam zabrać swoje
rzeczy....
- Aha,czyli nas coś jednak łączy.Heza,ty też zapomniałaś?
- Też zapomniałam ale nie o to mi chodzi. - odpowiedziała
- A o co ci chodzi?
- O to że Ariaka myśli że jakbym miała swój bagaż to bym się z wami dzieliła swoimi rzeczami.Co jak
co,ale nigdy nie dałabym Jeshiemu żadnej,ale to żadnej swojej rzeczy.
- Czyli nikt z nas nie ma ani szczotek,ani ubrań na zmianę,ani właściwie niczego. - wywnioskował
Jeshi
- To macie teraz problem. - rzekła Kin
- Czekaj,ty też pewnie nic ze sobą nie masz. - powiedział Yoru
- Właśnie że ja mam swoje rzeczy.Ja w stosunku do was jestem na wszystko gotowa.
- A na utracenie swojego uzębienia też jesteś? - spytała poważnie Raven
- Heza,mogę się przyłączyć? - wtrącił Ariaka
- Bachorze,ty to się lepiej nie odzywaj! - warknęła Amaya,wstając z fotela.
Gdy stanęła na nogi,i próbując uderzyć chłopca,to właśnie wtedy pociąg mocno zahamował.Kin poprzez
hamowanie,przewróciła się uderzając się w głowę.
- Witamy serdecznie W Sendai.Mamy nadzieję że podróż przeszła bez problemów. - powiedział głos
wydobywający się z głośników.
- I jesteśmy. - powiedziała Zoey,podnosząc się z siedzenia.
Fencers Wolf następnie przenieśli się na dworzec miasta Sendai,który był przepełniony ludźmi
spieszącymi się do pracy w blasku oświetlenia.Ten widok sprawił w całej grupie
osłupienie,jednocześnie powodując mały lęk w sprawie turnieju.
- Wow!Nigdy nie widziałem takiego zamierzania! - zawołał Ariaka
- No taka ilość robi wrażenie. - dodał Morita - Ale się teraz lepiej skupić na turnieju,niż na
oglądaniu jakiś tam ludzi.
- To...ktoś ma jakieś propozycje gdzie teraz iść? - zadał pytanie Makoto,przelatując swoje otoczenie
wzrokiem.
- Może się przejdziemy do centrum i tam się jakoś rozejrzymy? - zaproponowała Zoey
- Dobry pomysł.I proponuję się pośpieszyć,bo jeśli chcecie mieć dobry start w turnieju to lepiej
pędźcie już teraz. - powiedziała podchodząca dziewczyna do grupy.
Była to podobna wiekowa do głównych bohaterów lekko ciemno skóra postać.Jej ubiór był wyjątkowo
elegancki.Jej jasne blond delikatnie opadały na ramiona,jednocześnie podkreślając jej jasno
niebieskie oczy.
- Zostałam poinformowana,że jesteście czterdziestą drużynę w turnieju.Ja jestem Jenny,i moim zadaniem
jest wyjaśnienie wam pierwszego etapu Two Project. - rzekła,składając swoje dłonie.
- To już wy wiecie,że jesteśmy ostatnią zgłoszoną drużyną? - spytała Heza,nie rozumiejąc o co chodzi.
- Tak.Jeśli dobrze pamiętam Fencers Wolf,zgadza się?
- No tak.A czym teraz mamy się zająć? - zapytał Yoru
- Już mówię.Dzisiaj jest oficjalny pierwszy dzień turnieju.Zadaniem każdej drużyny jest dotarcie
tego dnia do Sendai,jeśli już będzie na miejscu,to wtedy ma za zadanie pójść do centrum miasta,i tam
stoczyć pojedynek z pierwszą napotkaną drużyną.Jeśli uda się wam ją pokonać,to wtedy dostajecie
przepustkę do kolejnego etapu.Za to jeśli poniesie porażkę,to będziecie musieli powrócić do domu.
- Co?Czyli jak przegramy to będziemy mieli wrócić? - wyjąkał niepewnie Ariaka
- Jeśli tą walkę przegracie,to tak,wrócicie z powrotem tam,skąd pochodzicie.
- A potem jak to będzie wyglądać? - dopytała Zoey
- O tym zostaniecie poinformowani,jak oczywiście przejdziecie dalej.
- Dobra Wilki!Naszym celem jest przejście dalej! - zawołał zadowolony Yoru,uderzając swoją pięścią w
otwartą dłoń i niezwykle szerokim uśmiechem.
- Racja.Ale nie zwracaj się do nas''Wilki'',zgoda? - rzekła Raven kierując słowa do chłopaka.
- Dobra,ruszajmy więc! - krzyknął Makoto,ruszając przed siebie.
Gdy ten zaczął biec,Zoey,Ariaka jak i Jeshi odpowiedzieli wspólnie chórem:
- Tak.
I cała trójka,wraz z Hezą ruszyli za liderem swojego zespołu.
- Ej czekajcie!Chcecie tak bez strategii pobiec na pole bitwy?! - krzyknęła Kin,przy czym
rozpoczynając pościg za nimi.
Pozostała piątka stanowczo się oddaliła od Amayi.Podczas biegu poprzez ciemne,ale też oświetlone
miasto bohaterowie zastanawiali się,jak to będzie ich pierwszy pojedynek.
- Ej,jak sądzicie,jak będzie wyglądać nasze pierwsze zwycięstwo? - zadał pytanie Ariaka
- To zależy jacy będą przeciwnicy. - odpowiedział Jeshi
- Ale no jak uważacie?Prędzej wygramy czy przegramy?
- Ja uważam że raczej powinnyśmy dać sobie radę.Ale jeśli przegramy to będziemy od siebie wolni. -
dodała Heza
- Ty to na pewno chciałabyś być wolną od Jeshiego. - zaśmiała się Zoey
- To akurat jest szczere i prawdziwe stwierdzenie.
- Ale dialekt. - wtrącił Jeshi - Ale moment.Czy nas teraz nie jest za mało?
- Mówisz o tym że nie ma z nami teraz Kin? - spytała Laguna
- Tak.
- Właściwie to czy komuś z nas przeszkadza? - powiedział Ariaka,nie rozumiejąc tego,że komuś
przeszkadza jej nie obecność.
- Szczerzę,to byłoby o wiele lepiej gdy tej by z nami nie było. - stwierdził Jeshi
- I tu się zgodzę. - dodała Heza,przy czym podpisując się pod jego słowami.
- Powiedziała ta,która by jedyna za przyjęciem jej.
- Szczerzę,ja przecież chciałam ją użyć jako zapasowe koło.Z resztą znacie tego powód.
- A jeśli ją teraz zaatakowała jakaś drużyna? - zapytał Yoru
- Oj wątpię,kto by chciał taką słabą postać jak ona? - odpowiedział Ariaka
- Na przykład ci,którzy nie chcą brudzić sobie rączek poprzez walkę. - odpowiedziała Laguna - To
może lepiej do niej wrócić i jej potowarzyszyć?
- Ten pomysł nie jest nawet taki głupi. - stwierdziła Raven - Ale w takim razie to kto do niej
pójdzie?Bo na pewno nie ja.
- Dlaczego nie ty?! - burknął Yoru
- Ponieważ ja...ja nie jestem gotowa na jej towarzyszenie.
- Takiej głupiej odpowiedzi to nawet idiota nigdy by nie powiedział. - dodał Jeshi
- No dobra,to niech nie idzie.To kto,poza Hezą,pobiegnie do Kin? - zapytał ponownie Yoru
Po zadaniu pytania przez Makoto,Morita,Laguna i Raven zaczęli przyśpieszać,przy czym zaczęli się
oddalać.Ariaka,widząc jak ci się oddalają,rzekł nie wiedząc czy nie również przyspieszyć:
- Ej,wiesz że oni specjalnie przyspieszają?
- Tak. - odpowiedział Yoru wzdychając. - To przynajmniej my jej pomóżmy.
- Dobrze.
- Więc zawracajmy.
I tak zrobili.Po pewnym czasie zaczęli zauważać w oddali biegnącą i kipiącą złością Kin.
- W końcu cię znaleźliśmy. - rzekł Makoto,łapiąc oddech.
- Ja to już nie wiem.Albo ty tak wolno biegniesz,albo nam bardzo się nie chciało do ciebie biec. -
dodał Ariaka,prawie że mdlejąc ze zmęczenia.
- Jesteście bezczelni! - krzyknęła znerwicowana Kin
- To ty chciałaś się do nas przyłączyć.Nikt z nas cię o to nie prosił.
- Ariaka,ciebie to chyba Jeshi nie karał,nie?
- No nie.
- A powinien.
- Ciebie zaś powinnyśmy zgłosić do takiego programu pod tytułem:''Ile ze mną wytrzymasz''.
- Czemu niby taki tytuł? - zapytał zaciekawiony Yoru
- No że uczestnicy by musieli siedzieć z nią w jednym,zamkniętym pomieszczeniu,i ten który wytrzyma
najdłużej to wygrywa.
- Szczerzę nienawidzę dzieciaków. - burknęła Amaya,próbując prawie że udusić chłopca.
- Dobra,wystarczy tych ceregieli.Teraz to się może zajmijmy pierwszym zwycięstwem,a potem wy
będziecie mogli się kłócić ile dusza zapragnie.A teraz się opanujcie i ruszajmy przed siebie.
Następnie Yoru,Ariaka i Kin ruszyli w centrum miasta.Po jakimś czasie,Makoto poczuł że ktoś znajduje
się w ich pobliżu,i biegnąc rozglądał się za możliwą obserwującą ich osobą.Zaś Ariaka zauważył w
oddali dość niemożliwą i gęstą czarną mgłę.
- Ej,widzicie to? - zapytał.
- Ten ciemny dym? - odpowiedział pytaniem na pytanie Yoru.
- Tak.Czy jest możliwe żeby coś tak się aż tak paliło?
- No jeśli ktoś tu pali na przykład gumę to tak.
Będąc już przy tajemniczej mgle cała trójka postanowiła się zatrzymać.Po sekundzie Yoru wziął
głęboki wdech nosem i po chwili stwierdził:
- Słuchajcie,ten dym pachnie tak pikantnie.
- Pikantnie? - spytali wspólnie pozostali.
- No.
- Ja tam nic nie czuję. - rzekł Ariaka,patrząc dość poważnie na dym.
- Ja również. - dodała Kin.
- Szczerzę to może być spowodowane tym,że ja jestem odrobinę głodny. - zaśmiał się Makoto,zaczerwieniając się i pod śmiechując sobie pod nosem.
- No wiesz! - wrzasknął zdenerwowany chłopiec
- On się nie myli. - powiedział tajemniczy kobiecy głos dobiegający z góry.
Wilki usłyszawszy głos,od razu spojrzeli w góre.Natomiast tam stała wysoka,szczupła dziewczyna,mająca długie czarne włosy związane w dwa duże kucyki.Ubrana była w sukienkę dobrze podkreślającą nogi w kolorze ciemnym amarantowym.Charakterystyczne były jej lekko skośne ciemne oczy.
- Zabawicie się ze mną? - zapytała prowokująco.
- Hej Ceniza,daj się też nam pobawić. - odpowiedział jej inny kobiecy głos.
- ''Nam''? - dopytał Ariaka
Po pytaniu chłopca,za Kin i Yoru pojawiły się dwa kryształowe smoki,owijające obie postaci niczym swe ofiary,i uniosły ku górze.Związany chłopak,nie wiedząc co zrobić,prędko i i podenerwowany wrzasknął:
- Ej,co to,do cholery,ma być?!Saber chodź tu!
I po chwili w jego rękach ukazał się miecz Czarnego Jaguara Miecza.Zwierzcie nie wiedząc co się dzieje,to od razu po pojawieniu się zapytał:
- Hej szefie o co tu chodzi?
- Sam nie wiem! - odpowiedział przestraszony.
Dwa ogromne kryształowe smoki uniosły oboje na wysokość trzeciego piętra.Gdy się zatrzymały,i gdy bardziej ścisnęli swoje ofiary,to wtedy właśnie swoje zdobycze zaczęli prezentować postaci,stojącej na będącym obok budynku.Była ubrana w dość odważną sukienkę o kolorze białym i elementami błękitu.Miała dość ametystowe (odcień fioletu) długie włosy,czarne oczy i charakterystyczny ciemno-niebieski kapelusz,owinięty w czerwoną chustę.Zaś w jej dłoniach trzymała dwa małe kolorowe diamenty.Ta,uniosła wzrok ku górze,chcąc spojrzeć na związanych bohaterów,i uśmiechnięta i niezwykle pewna siebie rzekła:
- *bon appétit moje smoki.

* bon appétit - to zdanie wywodzi się z francuskiego,oznaczające:Smacznego.

- Co? - krzyknął przestraszony Makoto
- Ja nie chce być zjedzona! - dodała podobnym tonem Kin.
- Tsuya,nie bądź samolubna.Mi daj chociaż jednego przeciwnika. - dodała Ceniza śmiejąc się.
- Tu nie ma nic do śmiechu! - krzyknął znerwicowany Yoru.
- Hej,głodomorze,jak chcesz ze mną walczyć to lepiej się nie wtrącaj. - odpowiedziała spokojnie.
- Cenizo,widzę,że już jakiś kontakt z wrogami nawiązałaś. - rzekła Tsuya.
- No jak widzisz.Chciałabym troszkę porozmawiać z drużyną mojej siostry. Tylko szkoda że jej tutaj nie ma.
- Siostry? - zapytał po cichu Ariaka - Ej czekaj!Jesteś starszą Zoey?
- O to o mnie coś wspominała?Chciałabym z nią teraz zawalczyć.Na pewno byłaby jakimś wyzwaniem.
- Mówisz i masz! - krzyknął głos Zoey,która to pojawiła się przed Cenizą.
- Zoey?A ty tu skąd? - zapytał Yoru,próbując się uwolnić.
- Jest tutaj moja siostra...od tej walki będzie zależało nasze być albo nie być w turnieju...poza tym marzyłam o walce z nią poprzez z grę. - rzekła poważnie Zoey,patrząc zimnym wzrokiem na swoją siostrę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz