sobota, 23 sierpnia 2014

Two Project - część 5 - Zapisy do turnieju.

Witam Kochani :)

Dzisiaj kolejna dawka opowiadania,która moim zdaniem jest nieco dłuższa od pozostałych.Ale mam nadzieję że się spodoba :)

Gdy wszyscy razem unieśli ręce na wznak że tamtej pory są drużyną,cała piątka postanowiła wyruszyć w wspólnie na miasto.Nie zwracając uwagi na miejsce,w którym to się poznali i w jakim stanie je zostawili.Natomiast ich chód nie był równy i każde z nich szło jeden metr dalej.Yoru,będąc
zażenowany idąc w środku,pomyślał że mimo tego iż powiązał ich wszystkich obowiązkiem,to i tak nie chcą oni się bardziej poznać.
- Heza,Zoey.Można wiedzieć dlaczego obie tak żeście przyspieszyły? - zawołał Yoru
- My nie przyspieszamy. - odpowiedziała Zoey,nie odwracając się do Makoto.
- To wy tak się wleczenie. - dodała Heza
- A wy?Oboje jesteście na szarym końcu. - rzekł,tym razem kierując swe słowa do Jeshiego i Ariaki.
Ci natomiast,nie zwracając większej uwagi na osobę,która przed chwilą zaczęła ich popędzać,zaczęli
specjalnie iść wolniej.
- Wy to teraz robicie specjalnie,zgadłem?
- Nie.Nasza chęć uczestniczenia w takiej wędrówce jest równa jedno cyfrowej liczbie. - odpowiedział
Jeshi
- Czyli po naszemu:Nam się po prostu nie chce. - wyjaśnił Ariaka
Yoru,widząc olbrzymią nie chęć z obu stron do zawzięcia przyjaźni,zaczął wtedy drapać się szybko po głowie i bardzo głośno krzyknął:
- Jak z nas ma powstać idealna drużyna jak wy nawet nie chcecie ze sobą gadać?!
- Yoru,nie denerwuj się tak.Wszystko się między nami ułoży gdy staniemy po tej samej stronie do
walki w nadchodzącym turnieju. - powiedziała spokojnie Heza
- A do tej pory nam do tego nie śpieszno. - dodał Jeshi
- No do waszej dwójki to nikt nie ma do tego wątpliwości.
- Z resztą nawet nie wiemy kiedy to się zaczyna,więc jak na razie mamy czas. - stwierdził
Ariaka,patrząc na idącego przy nim Morite
- Rany jak ja się nie mogę doczekać tych wszystkich moich walk!Będę mogła bezgranicznie nawalać moich przeciwników i jeszcze zdobędę może fanów!Ale się nakręciłam! - powiedziała Zoey do siebie,ściskając pięści z pewnym siebie uśmiechem i też płomieniami w oczach.
- Ciebie znając to mogę się spodziewać że po swojej wygranej będziesz chciała się zaprzyjaźnić z
przegranym. - rzekła Heza - Albo będziesz się prosiła o kolejną rundę.
- Heza,ty w takiej sytuacji nie widzisz pozytywów.Jak pokonasz jakąś tam osobę,a potem między wami powstaje silna więź,to wtedy i tak czujesz się lepsza bo wiesz,że kiedyś tą osobę sprałaś na kwaśne jabłko.
- Teraz jak to powiedziałaś to tym bardziej jest to bezsensowne.
- Te zamiast choć przez chwilę pogadać z nami to gadają ze sobą i nie zwracają na nas uwagi. - rzekł
depresyjnie Yoru,idąc z opadniętą głową i też opadniętymi ramionami.
- A tak właściwie nie powinnyśmy się zapisać? - spytał wszystkich Jeshi
- Gdzie zapisać? - spytała Zoey,już lekko będąc zmartwioną.
- No do turnieju.Przecież tam pewnie jest ograniczona liczba drużyn a poza tym wątpię,że byle jaka
drużyna może se przyjść i od razu walczyć.
Po słowach Jeshiego wszyscy oniemieli.Następnie niczym upiorne zjawy zaczęli podchodzić do Mority i powolnym tonem mamrotali do siebie:
- Nasza drużyna...ważna jest... - mówił Yoru
- Chce się nawalać z prawdziwymi przeciwnikami... - wtrącała Zoey
- Jak ja cię Jeshi nie lubię... - powtarzała Heza
Będąc nadal niczym zombie,podchodzili coraz bliżej Jeshiego,próbując go złapać.Gdy dzieliły ich tylko centymetry,Ariaka wtem stanął między nich i prędko zaczął mówić:
- Hej spokojnie spokojnie.Teraz na pewno bijatyką nic tu się nie zdziała.
- A ktoś tu powiedział że chcemy go pobić? - spytał będąc normalnym Yoru
- Ja chce. - wtrąciła Raven
- Heza! - krzyknęła Zoey,patrząc poważnie na przyjaciółkę.
- Co chcesz,po prostu jestem wobec niego szczera.Z resztą z tym zapisaniem się to ma troszkę racji.
- Skoro tak,to w takim razie to gdzie może być ta rejestracja? - spytał Yoru
- Mnie się pytasz?Spytaj lepiej tego,który na ten pomysł wpadł.
Wszyscy skierowali wzrok na Jeshiego,i gdy on zauważył,że pozostali się na niego patrzą,to wtedy
wzbudziło w nim lekką wstydliwość.
- Co tak na mnie patrzycie?Lidera się pytajcie a nie mnie. - rzekł Jeshi,wskazując ręką na Yoru
- Teraz to ja jestem lider,co? - powiedział zirytowany Makoto
- W sumie to ma rację. - dodała Zoey - No ''liderze''gdzie twoim zdaniem może być rejestracja?
- Nawet ty jesteś przeciwko mnie? - spytał prawie płacząc.
- Sam się prosiłeś o tytuł lidera,a my tylko się zgodziliśmy.
- No to ''liderze''prowadź. - wtrącił zadowolony Ariaka
Wtem Yoru zaczął się zastanawiać,gdzie jest to miejsce,którego poszukują.Następnie zrobił kilka
kółek wokół swoich nowych znajomych i wrócił na swoje miejsce.Pozostali,nie wiedząc co teraz
zrobić,patrzyli na niego ze zmartwieniem i także minimalną szansą,że on na coś wpadnie.
- I wymyśliłeś gdzie to się znajduję? - zapytała Heza,będąca już nieco wnerwiona sytuacją.
- Ale to ja miałem teraz myśleć? - odpowiedział pytaniem Yoru na pytanie Raven.
Ta przez chwilę osłupiała,natomiast Jeshi i Ariaka szeroko roztworzyli usta a Zoey to nawet
zemdlała.
- To ty...ty cały ten czas nad czym się zastanawiałeś?! - spytała zburzona
- Nad tym gdzie jest w naszym mieście rejestracja.
- To dlaczego się zdziwiłeś kiedy spytał,czy wpadłeś na jakiś pomysł?
- Myślałem że chodzi ci o na przykład logo naszej drużyny czy coś w ten deseń.
Wtem podszedł do niego Ariaka,pociągnął obiema rękoma za kołnierz,i szarpiąc go zaczął mówić:
- Jak się tam nie zapiszemy to o drużynie będzie można zapomnieć!Zrozum to!
- Przecież ja o tym wiem! - odpowiedział szarpany Yoru
- No to myśl!Gdzie jest ta cholerna rejestracja!
- Przyciąganie,odpychanie i krzyki na pewno mi w myśleniu nie pomogą!
Gdy do Ariaki doszły te słowa,ten od razu przestał trząść Makoto,zrobił parę małych kroczków do tyłu i zawstydzony powiedział - Przepraszam. - Następnie atmosferę ogarnęła głęboka cisza.Nikt nie
wiedział co powiedzieć,i każdy starał wymyślić propozycję lokalizacji rejestracji,której w tej
chwili była im niezbędna.Po chwili Yoru walnął się pięścią w otwartą dłoń,na wznak że coś wymyślił.
- Mam! - zawołał
- Jeśli masz na myśli to,że na ręcę usiadł ci jakiś robak i przed chwilą go zabiłeś to nas to
zbytnio nie interesuje. - rzekł w zamkniętej pozie Jeshi z zamkniętymi oczami.
- Jeshi-san,może on naprawdę teraz wpadł na jakiś dobry pomysł. - powiedział Ariaka,patrząc z
zadowoleniem na Makoto
- To tak.Skoro sprzęt,który każde z nas kupiło w najbliższym super markecie,to jest szansa,że w
pobliżu tego sklepu będzie można się zapisać. - powiedział
- Przez tyle czasu udało ci się jedynie wymyślić taki pomysł? - zapytała w swojej świadomości Zoey
- To może mieć nawet troszkę sensu. - wtrąciła Heza
- Ty na poważnie? - spytał ironicznie Jeshi
- Tak.Głupim ruchem ze strony twórców gry było by umieszczenie rejestracji w nikomu nieznanym
miejscu.Dlatego też najprawdopodobniej umieścili by ją jak najbliżej jakiegoś super marketu.
- A nie prościej byłoby się zgłosić poprzez internet? - zapytał Jeshi - To było by bardziej możliwe.
- W sumie to też racja. - dodał Ariaka
- To możliwe,ale już ja i Zoey to sprawdziłyśmy,i rejestracja poprzez sieć nie jest możliwa.
- Kiedy to sprawdziłyście? - zadał pytanie Morita
- Parę minut temu.Dlatego też pomysł Yoru nie jest aż taki głupi.
- Czyli sugerujesz że można się zgłosić w okolicy sklepu,to czemu nie w sklepie?
- To proste,jak można się domyślić nie jesteśmy jedyną drużyną z miasta Osaka,która chce wziąć
udział w turnieju,więc biorąc pod uwagę że pozostałe drużyny w pełnym składzie mają zamiar się w
mniej więcej tym samym czasie zapisać co inne.To by spowodowało by ogromny ruch w sklepie,przez co byśmy przeszkadzali innym klientom.
- Logiczne. - stwierdził Makoto
- Dedukcja i nic więcej.
- Heza zawsze była mózgiem w każdej operacji. - zaśmiała się Zoey,obejmując koleżankę ramieniem.
- Za to ty byłaś tą od bicia. - odpowiedziała miłym tonem.
- Nie inaczej.
- Za to ja będę udawał że wy dwie jesteście normalne. - rzekł do samego siebie szeptem Jeshi.
- To postanowione!Pierwszym naszym celem będzie zakwalikowanie się do turnieju! - krzyknął Yoru, unosząc pięść w górę
- Mhm.Tylko tak nie przesadzaj z tą drużyną. - dopowiedziała Laguna
- Tylko jest jeden problem. - wtrącił Jeshi - Najbliższy super market jest cztery kilometry stąd.
- Ty to wiesz,kiedy powiedzieć coś co zrujnuje nastrój. - rzekł sarkastycznie Ariaka
- Zgadza się,nawet biegiem byśmy tam późno dotarli.Nie mówiąc już o znalezieniu stoiska z
zgłoszeniami. - dodała Heza
Następnie cała piątka zaczęła rozmyślać nad sposobem,by łatwo i szybko znaleźć się przy
markecie,pierwszą osobą która wpadła na jakiś pomysł była Zoey mówiąc:
- Ma któreś z was prawo jazdy?
Wszyscy z jednym wydechem odpowiedzieli że tego prawa nikt z nich nie posiada.Chwilę potem obok nich przejeżdżała rodzina pięcioosobowa,a każdy członek tej rodziny posiadał rower,na których to Fencers Wolf spokojnie mogli by wsiąść i dojechać pod market.Gdy ta rodzina przejechała im przed nosem,Heza postanowiła się schylić,chwyciła pięć kamieni i podała je Lagunie,przy czym mówiąc:W koła trafisz? Zoey wtedy spojrzała na małe kamyki,które już trzymała w swojej rękach,a potem na tylnie kołapojazdów przejeżdżającej rodziny.Po sekundzie zastanowienia zawołała pewnie,robiąc zamach prawym ramieniem i następnie wypuszczając malutkie kamyczki z ręki:
- Mówisz i masz!
Kamyki idealnie trafiły w tylnie koła jeżdżących pojazdów,co skutkowało wywróceniem się ich
właścicieli.Fencers Wolf,korzystając z okazji,prędko podbiegli do rodziny i jednym ruchem zabierali
im ich rowery,od razu przy tym przepraszając.Starsza część głównej drużyny już była gotowa do
jazdy,zaś tylko Ariaka nie mógł ruszyć,mimo iż już posiadał przy sobie rower.
- Ariaka!No ruszaj! - krzyknął znerwicowany Jeshi
- Ale no na takim rowerze to aż wstyd jechać. - odpowiedział podobnym tonem
- Oj nie przesadzaj,nikt przecież nie zauważy. - wtrąciła Heza
- Nikt nie zauważy chłopca pędzącego na żółtym rowerze w różowe kwiatki?! - krzyknął z wielką
ironią.
- Chcesz być w drużynie? - spytał Yoru
- No oczywiste że chce.
- To ruszaj i nie zwracaj uwagi na takie rzeczy.
Po tej komendzie cała piątka ruszyła przed siebie,mając jedynie na celu dotrzeć prędko na
miejsce.Ariaka,jako jedyny w tym momencie wkurzony członek zespołu,momentami się odwracał
sprawdzając jak zareagowała rodzina,od której to ''pożyczyli''rowery.
- Ej,może się wrócimy i sprawdzimy czy nic im nie jest,co? - zaproponował
- Nie ma takiej potrzeby.Wnioskując po ich jękach gdy walnęli o ziemie,sugeruję,że im nic nie jest.
- odpowiedziała spokojnie Zoey
- To dlatego Heza powiedziała,że ty jesteś tą od bicia. - pomyślał
Później zaś cała piątka gnała niczym strzała przez miasto,świetnie się przy tym bawiąc.Ludzie
przechodni widzieli jedynie pędzące sylwetki i jedynie krzyki radości.Byli na tyle szybcy,że gdy na
przejściu na pieszych pojawiało się czerwone światło i samochody szykowały się do jazdy,to ci bez
problemu zdążyli przejechać.Po paru minutach,Heze zaczął gryźć fakt,iż mogą nie zdążyć na czas,i
jednocześnie w jej głowie pojawił się obraz przybitego Yoru.Własna wyobraźnia przyprawiła ją o
dreszcze i gdy wszyscy skręcali w prawą stronę,ta wtedy krzyknęła:
- Wszyscy słuchajcie!Jeśli nie dotrzemy tam na czas to każdemu z was teraz gwarantuję porządne
lanie!
Yoru podekscytowany całą sytuacją jako jedyny krzyknął:Tak jest!Zaś Heza kontynuowała swoją
wypowiedź- Za bardzo jesteśmy teraz na to nakręceni by się tak łatwo poddać!
Następnie każde jej zdanie było przerywane poprzez wspólny okrzyk pozostałych:
- Tak!
- To dzisiaj ja przez dłuższą chwilę powstrzymywałam odruchy wymiotne przy Jeshim,i teraz nie chce by to poszło na marne!
- Tak!
- Zaraz co?! - krzyknął wspomniany
- Poza tym obiecałam samej sobie że dotrzemy tam i zwyciężymy! - zawołała,kończąc tym swój doping dla pozostałych.
Yoru,dosłownie kipiący energią zaczął przyspieszać:
- No pewnie!Aż cały się nakręciłem!Fencers Wolf rządzi baby!(czyt.bejbe)
Zoey,widząc jak ten kategorycznie wysuwa się na prowadzenia,zaczyna również przyspieszać:
- Hej!Ja to potrafię o wiele szybciej!
Po paru chwilach Laguna wyprzedziła Zoey,lecz na jej drodze leżał dość duży kamień,i gdy ta go
zauważyła,od razu próbowała hamować.Na jej nie szczęście w akurat w jej rowerze hamulce na tylnie koło nie działały.Ta,gdy to odkryła:
- Cholera!W tym rowerze nie ma sprawnych lin!
Zanim się obejrzała przed siebie,nadjechała na średni głaz i uniosła się do góry,odrywając się od
ziemi.Yoru,widząc całe zdarzenie,nieco wzburzony że ta go wyprzedziła,lecz też zdziwiony tym,co
powiedziała:
- Hej!Lin? - krzyknął
Gdy wypowiedział te słowa,to wtedy po jego prawej stronie zaczął się pojawiać biały miecz z
napisem:Hay-Lin.Światło wydobywające się z niego było tak silne,że Yoru stracił panowanie nad swoim rowerem.Jeshi,Ariaka i Heza,widząc to światło,podjechali bliżej Makoto i będącej w powietrzu Zoey.
- Co to jest? - spytał Ariaka
- Jaguar Miecza? - dopytał Jeshi
Morita miał rację.Był to kolejny z Jaguarów Miecza - Hay-lin.Był to biały kot,z
niebiesko-fioletowymi oczami i tatuażami na karku w tych samych kolorach.Jego ogon był ze szkła w jasno-niebieskim kolorze w kształcie pioruna.Zaś jego głowę okrywał spory kawałek pancerza,który podkreślał jego oczy.Bardzo charakterystyczne dla niego są jego ogromne,białe niczym śnieżny puch skrzydła.Gdy pojawił się w swojej pełnej formie,Yoru,jadący za pomocą tylko jednej ręki,doznał szoku ze względu na wygląd latającego przy nim stworzenia.Ten zaś przez chwilę spojrzał na Hezę i resztę,i następnie oczy skierował na Yoru mówiąc:
- Hay-lin gotowy do wykonywania obowiązku.Co mam Hay-lin dla pana zrobić?
- Dla pana? - spytał nie pewnie Yoru
- Dlaczego on mówi o sobie w trzeciej osobie? - zapytała Heza
- Pomóż naszej piątce prędzej dotrzeć do super marketu! - krzyknął Ariaka
- Ariaka,on chyba takiego życzenia nie spełni... - dodał po cichu Makoto
- Zrozumiałem. - rzekł Hay-lin,patrząc na chłopca - Państwa życzenie jest dla Hay-lin rozkazem.
- I znowu trzecia osoba. - dodała zniesmaczona Raven
Następnie ze strony Jaguara Miecza zaczął się wydobywać potężny wicher,obejmujący całe jego
ciało.Chwilę potem przeleciał na sam koniec grupy,i rzekł:
- Huragan Tysięcznego Miecza.
Gdy już to powiedział,to wtedy i jego,i całą pozostałą piątkę porwała niesamowicie silna fala
powietrzna,unosząca ich w górę i zostawiając po sobie tylko leżące rowery.Yoru,uwielbiający takie
sytuację zawył: - Niesamowicie! Zaś po chwili zbliżała się do niego Zoey,która również była
podekscytowana: - To facet witaj w klubie! - I oboje sobie przybili piątkę.Ariaka,który bał się
wysokości i w ogóle całej tej sytuacji,powiedział będąc już u kresu załamania: - Drugi dzień z
rzędu...te życie chyba serio mnie nie cierpi... - Za to Heza i Jeshi,będąc prawdopodobnie pierwszy
raz w powietrzu,ze strachu objęli się w ramiona,nie wiedząc kim jest ta druga osoba.Gdy jednak
odkryli z kim się przytulają,od razu nawzajem się wypchnęli krzycząc: Ble!Po paru minutach lotu,Yoru i pozostali delikatnie wylądowali przy markecie.Najmłodszy z całej grupy prędko rzucił się na ziemię i zaczął ją całować że szczęścia,że tym razem sobie nic nie zrobił.
- I jesteśmy.Niesamowicie było lecieć w powietrzu,nie będąc w samolocie. - powiedział zadowolony
Yoru
- Hay-lin ma nadzieję,że dobrze spełnił.Jeszcze państwo mają jakieś życzenia? - zapytał,spoglądając
na leżących wokół niego ludzi.
- Nie! - rzekła Heza wraz z Jeshim
- Hay-lin rozumie.Właśnie dla pana Yoru są pozdrowienia od braciszka Sabera i braciszka Blue.
- Braciszka?A coś o mnie ciekawego opowiadali? - spytał zaciekawiony
- Tak.Saber cytuje:''Strasznie dużo gada,ale da się go słuchać''. Za to Blue cytuje:''Ma cholernie
denerwującą koleżankę,ale sam Yoru jest w porządku''.
- Ciekawe mają o tobie zdanie. - dodał sztucznie Jeshi
- A pozostali prosili Hay-lin o przekazanie prośby,żeby pan Yoru też innych przyzywał.
- To ich jest jeszcze więcej?Jak będą tacy jak ten tu to ja podziękuje znajomości z nimi. - rzekła
Heza
- Innych czyli? - zapytał Makoto
- Braci Onsena,Terry i Kaminariego.I oczywiście siostrzyczkę Ninfę. - odpowiedział Hay-lin swym
spokojnym tonem.
- Dobrze,będę pamiętać a teraz tobie podziękujemy.
- Hay-lin przyjął prośbę.
Ten wtedy zniknął,zostawiając po sobie małą chmurkę białego dymu.Następnie cała Fencers Wolf ruszyła w kierunku postawionego obok marketu średniego,fioletowo-zielonego namiotu.Podchodząc,zauważyli jak z namiotu wychodzą przygnębieni ludzie.Widząc ich zasmucone miny,pomyśleli,że zapisy się już skończyły.Lecz dla pewności weszli do środka,w którym to stało pośrodku białe biurko z komputerem i arkuszami zapisów,a wokół niego stało kilka małych grup młodzieżowych,którzy po wyglądzie dawali wrażenie ustalania jakieś strategii.Yoru i pozostali,nie robiąc tego co inni,od razu podeszli do punktu zgłoszenia z zapytaniem:
- Czy jeszcze zdążyliśmy? - spytał niepewnie Yoru
- Tak,jeszcze jest czas.Czy wasza drużyna jest już ustalona? - zapytała kobieta,siedząca za
biurkiem.
Fencers Wolf wymieniło między sobą spojrzenia,i po paru chwilach kiwnęli głową,że ich skład jest już ustalony.Następnie ta kobieta podała im arkusz zgłoszeniowy i zaczęła tłumaczyć:
- Jeśli wasza drużyna jest już ustalona,to proszę wypełnić ten oto arkusz.
Yoru chwycił kartkę i zaczął czytać,jednocześnie pokazując pozostałym co jest napisane.Na kartce
było napisane że w drużynie maksimum może się znajdywać jedynaście osób,i czy oczywiście mają zgodę swoich opiekunów.Ci wtedy wszyscy podpisali że mają,nawet ich oto nie pytając.Następnie w
konkretnych miejscach wpisywali swoje imiona,nazwiska i wiek.Gdy to zrobili i chcący podać już
arkusz zgłoszeniowy,to w tym właśnie momencie pojawiła się Kin i rzekła z pretensją w głosie,łapiąc
za rękę Yoru:
- A o mnie żeście nie zapomnieli?
- O tobie? - spytał zniesmaczony Ariaka
- No przecież było mówione że ja też będę w drużynie,nie pamiętacie?
- No tak,ale gdy drużyna powstawała to ty sobie wtedy gdzieś poszłaś. - odpowiedział Makoto
- Poszłam,bo nie chciałam być przy tym,gdyby was złapała policja za niszczenie miasta.
- Ale trudno,już wszystko zapisaliśmy i nasz skład zaraz będzie w zawodach.
- Ale-
Wtedy jej wypowiedź przerwała Heza,stając między parą:
- Dobra dopisz ją. - rzekła
- Co takiego? - zapytał nie rozumiejąc postawy Raven
- No dopisz ją.Jak jej to obiecałeś to warto dotrzymać słowa.Z resztą jak będzie przeszkadzać to ją
osobiście wyrzucę z naszej drużyny.
Kin,słysząc i widząc jak Heza stanęła w jej obronię,lekko się zarumieniła i powiedziała:
- Dziękuje.Chociaż jedna mądra.
- Nie dziękuj.To przysługa.I jak mnie chociaż raz poprawisz bądź też będziesz się mnie czepiać to
osobiście przemówię ci do rozsądku językiem migowym. - powiedziała,patrząc kamiennym spojrzeniem na Amaye,jednocześnie unosząc pięść w górę.
Dziewczyna,do której były kierowane te słowa,doznała lekkiego szoku i też głośno połknęła
ślinę.Następnie Yoru dopisał Kin do drużyny,i wtedy do końca wypełniony arkusz podał tamtej
kobiecie.Ta szybko przejrzała go,i odłożyła na miejsce,mówiąc:Gratuluję.Yoru i inni,nie wiedząc co
dalej robić,spytali:
- A przepraszam,co teraz nasz skład ma robić? - zapytała Zoey
- Już mówię.Cała wasza...szóstka pójdzie na najbliższy pociąg do miasta *Sendai, i tam na miejscu
dowiecie się wszystkiego.I też radzę przeczytać regulamin,dotyczący turnieju. -
odpowiedziała,podając Jeshiemu,który stał najbliżej,książkę,w której były zawarte zasady.

*Sendai (jap.Sendai-shi?) - stolica prefektury Miyagi w Japonii i największe miasto regionu Tōhoku
(północno-wschodnia część wyspy Honsiu).

- To dziękujemy. - powiedział Yoru,chcąc już iść.
- A proszę bardzo i powodzenia. - odpowiedziała kobieta
Gdy Fencers Wolf odchodzili od punktu zgłoszeń,to od razu za nimi pojawiła się inna drużyna,i gdy
się dowiedzieli,że to właśnie drużyna Yoru i innych jako ostatnia znalazła się w turnieju.
- Co?!Już nie ma miejsc?! - spytał wzburzony chłopak z innego składu.
- Tak.Wasi poprzednicy zajęli ostatnie wolne miejsce.
Ci,usłyszawszy to odwrócili się w stronę wściekłej drużyny.
- Że niby my? - zapytał Yoru
- Tak.Wasza drużyna jest jedną z dwudziestu drużyn,które zostały wybrane do brania udziału w
zawodach.Tak na ty..ee..Zoey Laguna,Ceniza to twoja siostra? - spytała,czytając kartę zgłoszeniową
dwudziestej drużyny.
Zapytana szeroko roztworzyła oczy na usłyszenie tego imienia.
- Tak,zgadza się.A poco pani pyta? - odpowiedziała Laguna
- No bo ona,jak i dwójka innych osób,jako jedyna drużyna została zaliczona,mimo iż liczba ich
członków wynosi tylko trzy.
- Rozumiem. - powiedziała,następnie kontynuując swoją wypowiedź w myślach - Czyli Ceniza też chce się pobawić..Jeśli się zgłosiła to na pewno ona chce ze mną walczyć.
Po chwili cały skład wyszedł z namiotu i następnie cała szóstka ustawiła się w koło.
- To słuchajcie.Wszyscy mają spakować tylko najważniejsze rzeczy i dokładnie za godzinę spotykamy się na dworcu. - powiedziała Heza - Jak ktoś się spóźni,to zostaje a reszta jedzie.
Pozostali w jednym czasie odpowiedzieli:Tak jest.Po paru minutach Yoru znajdował się w swoim pustym mieszkaniu.Wyjął dość dużą walizkę,prędko wparował do pokoju i szybko zaczął wkładać do niej ubrania i rzeczy,nie patrząc przy tym co bierze.Robiąc tę czynność,powtarzał do siebie:
- Szybko Yoru!Szybko Yoru!Yoru nie chciej się spóźnić!
Będąc już gotowym,stanął w drzwiach wyjściowych,zerknął jeszcze raz na całe mieszkanie,wiedząc że przez najbliższy czas nie tu go nie będzie.Zamykając drzwi na kluczyk zdał sobie sprawę,że o czymś zapomniał,lecz żeby nie tracić na to czasu to prędko ruszył w stronę dworca,na którym pozostali na niego czekali.Heza i Jeshi,będący pierwszymi na miejscu i od momentu pierwszego ujrzenia siebie,od razu sobie skoczyli do gardeł,wzbudzając w przechodnich ciekawość.
- Dla Ariaki i Yoru możesz być wzorem,ale dla mnie i tak jesteś jedynie świnią. - powiedziała
znerwicowana,patrząc prosto w jego oczy
- Za to ja nie wiem co ja wtedy w tobie widziałem,ty różowa klucho!
- Masz coś do moich ciuchów,uprasowany frajerze?
- Prędzej bym się czepiał twoich wiecznie tłustych włosów,ale o ciuchach też bym coś powiedział.
- To dajesz.Nie myśl sobie że przy ludziach ci nie przyłożę.
- Żebyś wiedziała,że nie będę bał ci się oddać,mimo iż jesteś dziewczyną.
- To na co czekasz?Dajesz śmiało.
Kin,udając że kłócącej dwójki nie zna,siedziała na ławeczce i jak inni ludzie przyglądała się parzę.
Dla lepszego efektu mówiła w podobnym stylu jak oglądająca widownia:
- Patrzcie,jak się para ta kłóci.Ja jakby co ich nie znam i pierwszy raz ich na oczy widzę. - mówiła
z sztucznością w głosie
- Kin,aktorstwo nie jest twoją mocną stroną. - powiedział Ariaka w swojej podświadomości - Ja się
nie zdziwię jak tą dwójkę zaraz rozdzieli ochrona.Albo co lepsza będą chcieli się nawzajem wrzucić
pod pociąg.
Zoey,rozglądająca się za Yoru,chodziła dokoła filarów podtrzymując całą konstrukcję.Idąc w ten
sposób zauważyła małą,i po ubraniach stwierdzając biedną dziewczynkę,która próbowała uzbierać trochę pieniędzy żonglując kolorowymi piłeczkami.Widząc,że popisami dziecka nikt się nie interesuje,postanowiła podejść do niej i jakoś spróbować jej pomóc.
- Hej,mała. - rzekła Zoey,próbując zbliżyć się do małej dziewczynki
Ta,nie patrząc na Lagune,wypowiedziała po cichu tylko:
- Kolorowe piłeczki.
- Kolorowe piłeczki,a czy mogę spróbować?
Dziewczynka po tym pytaniu wręczyła Zoey wszystkie piłeczki.
- Rany.Jak ja dawno nie żonglowałam.
Następnie Laguna stanęła twarzą w stronę ludzi i niezwykle szybko rozpoczęła żonglerkę.To jej wychodziło na tyle dobrze,że do czapeczki dziewczynki,która leżała na ziemi po pieniądze,to po jakimś czasie została wypełniana gotówką.Gdy występ Zoey dobiegł końca,to widownia,oglądająca ją,zaczęła bić brawa.Zaś dziewczynka prędko chwyciła czapeczkę i prędko pobiegła do będącego w pobliżu kiosku.Laguna,widząc tą sytuację jedynie się uśmiechnęła,jednocześnie robiąc się szkoda małej.W tym samym czasie Yoru zbliżał się do zejścia w podziemia.Jednakże nie patrząc pod nogi wywrócił,waląc twarzą o każdy stopień,zwracając przez to na siebie uwagę.Zoey,Heza i reszta drużyny usłyszała jego uderzenia,więc postanowili podbiec do schodów.Kiedy Yoru wylądował na ostatnim stopniu wszyscy na niego patrzyli z politowaniem,i dokładnie w tym samym czasie podjechał ich pociąg.
- Yoru.Zagęszczaj ruchy bo nie zdążymy. - powiedział prędko Ariaka
- Ale zanim on stanie na nogi to miną wieki.Zoey,Jeshi zanieście go. - rozkazała Heza
Ci tak zrobili,chwycili go za ramiona i zaczęli go nieść do wagonu.Jednocześnie narzekając:
- Ależ tyś się spocił. - marudził Jeshi
- Yoru,ja to ci polecam góra dziesięć pompek dziennie by nie przytyć. - dodała Zoey
- Bezczelni jesteście. - odpowiedział.

W następnej części odbędzie się pierwsza oficjalna walka Fencers Wolf :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz