Witajcie.
Dzisiaj na dworze jest tak gorąco,że przez tą pogodę zabrakło mi pomysłów na kolejny rysunek,ale za to mam dla Was jedno z moich opowiadań,mam nadzieję że się spodoba :)
Nastolatek teraz stara się być nowoczesny i na czasie wśród grona swoich znajomych.Można takim się stać poprzez kupowanie markowych ubrań,najnowszych telefonów czy innych elektronicznych gadżetów.Lecz nie każdy nastolatek chce być nowoczesny w ten sposób.Takimi osobami są między innymi gracze rozmaitych gier strategicznych.Jedną,z bardziej popuralnych tego typu stała się nie dawno odkryta przez młodzież gra o nazwie''Two Project''. Polega ona na utworzeniu co najmniej czteroosobowej drużyny,która może się komunikować ze sobą poprzez możliwość online.Gdy gracz posiada już swoją drużynę,to wtedy może brać udział w przeróżnych turniejach,w których głównie chodzi o zwycięstwo nad drużynami przeciwnymi.Mimo,że gra prawie niczym się nie różni od pozostałych tego typu,to i tak młodzież dwudziestego pierwszego wieku zainteresowała się produkcją,a to dlatego że twórcy Two Project ukazali bowiem możliwość gry w świecie realnym.Yoru Makoto,siedemnastoletni mężczyzna z lekko długimi blond włosami i brązowymi oczami,będąc ubrany w ciemną na wpół zapiętą bluzę z podwiniętymi rękawami i jasnymi spodniami,siedząc przy biurku poszukiwał w internecie najnowszych informacji dotyczących gry.
- No gdzie oni to napisali?Mówili przecież że spokojnie znajdę coś na stronie. - marudził patrząc w monitor. - Coś o mieście Osaka nie mogli napisać?
* Osaka - miasto Japońskie,należące do największych miast tego kraju.
- Może jak wejdę jeszcze raz w tamtą stronkę to może..
To zdanie przerwała jego matka,wchodząca do jego pokoju i z zaspanym tonem głosu spytała:
- To ty jeszcze nie śpisz?
Ten,powoli odwracając głowę w jej kierunku,odpowiedział gdyby nigdy nic,opierając swoją głowę o podparcie krzesła:
- Jeszcze chwilka,mamo.Jutro przecież sobota,a niedługo wakacje się rozpoczną,więc chce się już przyzwyczaić.
- Ale to jeszcze dwa tygodnie nauki zostały,więc musisz zaraz kłaść się spać. - odpowiedziała kończąc rozmowę odchodząc i zamykając za sobą drzwi.
Chłopak,ignorując słowa swej matki,nadal zaparcie poszukiwał nowych informacji.Po jakimś czasie na oficjalnym czacie fanów Two Project ukazywały się nowe posty,o takiej treści że inni gracze w kraju mają już możliwość grania.
- I co się mi tu chwalicie?Jak tak bardzo się tym podniecacie to możecie mi ten sprzęt oddać..Na pewno bym go spokojnie przyjął.
Z irytowany Yoru w nerwach zablokował całe rozmowy,tylko po to,by nie musieć czytać pochwałek innych.Idąc najłatwiejszą drogą,postanowił wejść na oficjalną stronę twórców produkcji.Gdy już na niej się znajdywał,od razu na jego twarzy ukazał się uśmiech.Ucieszony kliknął prawym przyciskiem myszki w ikonkę,w której znajdowała się lista miast i dat,z których można było się dowiedzieć kiedy i gdzie będzie można zakupić specjalny sprzęt.Widząc już pierwsze daty i miasta,z szybkim biciem serca poszukiwał swojego miasta,czyli Osaki.
- Osaka,Osaka,Osaka....gdzie jesteś Osaka... - mówił do siebie.
Będąc już przy końcówce spisu,na jego twarzy szeroki uśmiech zamieniał się w minę z zażenowania.
- To są chyba jakieś żarty... - stwierdził kierując głowę w sufit. - Poważnie?Osaki nie ma?
Po jego mizernym tonie głosu można było wywnioskować,że z każdą chwilą był bliski załamania.Swoją prawą dłonią zaczął sobie masować czoło,a lewą ręką wyłączył swój komputer.
- To się nazywa niesprawiedliwy los.Dlaczego inni gracze będą mieli z tego taką frajdę a ja,jak zwykle,nie?
Po zapytaniu swojego pechowego losu,postawił swoją lewą nogę na biurko i zaczął bujanie się na swoim małym krześle. - Pojechać tylko po ten sprzęt,to jest dla moich rodziców ''bez sensowna wyprawa''.I poza tym,nawet jakby by mnie tam zawieźli,to były by małe szansę,że zdążył bym jeszcze go zakupić.
Po krótkim zamyśleniu,usiadł już normalnie i wyjął z kieszeni swojej bluzy telefon.Nacisnął na ekranie folder podpisany :''Moje postacie/bestie''i przy patrzył się jednej z nich.Było to dość nie typowe zwierze,wyglądem przypominające większego kota.Był on ciemno szary z czarnymi elementami zbroi na głowie,łapach,tułowiu i też na ogonie,na którym opierał się wielki srebrny miecz z napisem: Saber(czyt:Sejber). Oczy tej bestii były koloru pomarańczowego w połączeniu z żółtym.
- No cóż Saber...wygląda na to,że u mnie raczej się nie pojawisz. - stwierdził,uśmiechając się do jego fotografii.
Następnie wyłączył telefon,podniósł ponownie włączył swój komputer,i tym razem postanowił zrobić to inaczej.Szedł ze swojego z krzesła,podszedł do drzwi swojej sypialni,podstawił pod nie swój ogromny,wykonany ze skóry fotel,tylko dlatego,żeby nikt w czasie nocnym nie przychodził,gdy ten będzie grał w swoją grę.Po tym,gdy to wykonał,przysiadł ponownie przy swoim biurku,włączył grę i założył na swoje uszy wygodne słuchawki.Gdy Two Project było już aktywne,na monitorze ukazał się między innymi Saber i podobne do niego stworzenia.Yoru,jak to typowy nastolatek,postanowił że tą noc poświęci jedynie swojemu komputerowi.Po paru godzinach nadszedł sobotni i słoneczny poranek.Słońce pulsowało gorącem,a na niebie nie znajdowała się ani jedna chmurka.Makoto,nie odstępując choćby na krok swojej maszyny,zasnął rozłożony na krześle,lekko podchrapując.Gdy się obudził,nie mógł uwierzyć w to,że spędził noc siedząc przy grze.Zdziwiony spojrzał na zegar i doznał szoku,ponieważ na zegarze widniała godzina jedynasta,mimo że on wstaję najpóźniej o siódmej.Prędko stanął na nogi,ale za powolnym ruchem ruszył w kierunku drzwi.Gdy przed sobą ujrzał stojący fotel,wtem szerzej roztworzył oczy i nie miał pojęcia,jak on się tam znalazł,mimo że on sam go tam przesunął.
Więc odsunął go z powrotem na miejsce i z szedł z piętra do kuchni.Pomieszczenie to było wyposażone w przeróżne sprzęty kuchenne,meble świeciły blaskiem orzechowego drewna a cała kuchnia wypełniona była zapachami świeżo upieczonych ciasteczek.Będąc już na miejscu,zaczął się rozmyślać nad śniadaniem.Otwierając lodówkę i szafki,mówił do siebie,co jest do zjedzenia:
- Jest ser...nie ma pieczywa....są płatki....nie ma mleka... Czy tutaj nic nie ma?
Zamykając lodówkę,zauważył przeczepioną do drzwiczek magnesem wiadomość:
''Yoru,pójdź do sklepu po jakieś małe zakupy.Pieniądze zostawiłam Ci na stole.Przy okazji nie próbuj szukać ciastek w kuchni,bo i tak ich nie znajdziesz,i poza tym są na specjalną okazję.Tak samo jak wrócę do domu,to pogadamy sobie o tym,że całą noc spędziłeś przy tej swojej gierce.Mama''
Po tym,gdy już przeczytał ten list,znalazł leżące na stole 40ryo.Kątem oka również wypatrzył stojący na lodówce średni słoik,z którego wydobywał się słodki aromat.Więc żeby zaspokoić swój głód,wchycił za szklane naczynie i następnie zjadł kilka ciastek,biorąc także na drogę do sklepu,przy czym marudził:
- Ah,czemu to zawsze mnie wysyłają do sklepu? - spytał zażenowany tym,jaki i też tym,że nie może w dalszej chwili zagrać w Two Project w świecie realnym.
Po tym,gdy schował pieniądze do kieszeni,od razu wyszedł ze swojego domu zamykając za sobą dębowe drzwi.Idąc w kierunku najbliższego sklepu z żywnością,przypatrywał się okolicznym rówieśnikom,którzy byli w dobrym,albo i nawet wyśmienitym nastroju w porównaniu do niego.Będąc już w sklepie,który nie był zbytnio wypełniony ludźmi,Yoru,wrzucał wszystko co potrzebne do wózka,oczywiście korzystając z okazji,poszedł do alejki,w której znajdują się głównie dla niego,lepsze smakołyki.
- Dziwne by było,gdybym będąc tutaj nic sobie lepszego nie kupił. - mówił w swojej podświadomości zdejmując butelkę coli z półki.
Robiąc tę czynność,usłyszał że po drugiej stronie rozmawiających ze sobą dwóch młodszych od niego chłopców,którzy dyskutowali na temat jego ulubionej gry.
- Ej,wiesz że ponoć dzisiaj ten sprzęcik można będzie kupić u nas? - powiedział jeden z nich.
- Poważnie?A wiesz ile on może kosztować? - odpowiedział drugi
- Z tego co mówili,to około 40ryo.
Po sekundzie Yoru coś ruszyło.Przypomniał sobie,że dokładnie tyle pieniędzy dostał na te drobne zakupy.Kątem oka spojrzał na kolejki stojące przy kasie,i wywnioskował,że jakby miał kupić mające już produkty w koszyku,pobiec prędko do domu,wziąć kolejne pieniądze i jeszcze zdążyć do marketu po sprzęt,to by było w jego raczej nie możliwe.Cały ten ciąg wydarzeń pojawił się w głowie i sam do siebie rzekł:
- Nie ma mowy żebym zdążył. - potwierdzając przy tym swoją teorię.
Więc postanowił,że zamiast kupić potrzebne do domu produkty spożywcze,kupi sprzęt,który by mu pozwolił możliwość gry w swoim świecie.
- Prze pani! - krzyknął do jednej z pracownic sklepu,która rozkładała towar na półki - Ja z tych zakupów rezygnuje. - mówiąc to wskazał ręką swój wózek z zakupami i wybiegł z budynku.Gdy Yoru biegł w kierunku sklepu z grami i najlepszymi konsolami w mieście,w tym samym czasie drugi bohater,Ariaka,młodszy,niższy chłopiec z nieco ciemniejszą kolorystyką oczu i włosów,będący ubrany w błękitną bluzkę z białym kołnierzykiem,i także z białym,dużym pasem środku.Chłopiec dokładnie powtarzał czynności Yoru.Będąc stanowczo bliżej od niego marketu elektronicznego,zaczął mówić sam do siebie:
- Ciekawe ile tam będzie ludzi.Mam taką nadzieję,że niezbyt dużo.Bo obiecałem Jeshiemu (czyt.Dżeszjemu) że tych ubrań nie zniszczę.I tak dziwne że się zgodził bym mógł zagrać.
Wszystko to mówił poprawiając swój ubiór.Wtem zobaczył biegnącego Yoru - Oho..jakiś koleś biegnie do sklepu i chyba szybciej ode mnie...Jeśli sobie on myśli,że mnie tak łatwo załatwi,to jest w ogromnym błędzie! - Wtedy właśnie zacisnął zęby i starał się dorównać prędkości nadchodzącej z przeciwka osoby.
Yoru,zauważając chłopca i widząc że tamten przyspiesza,ten zrobił dokładnie to samo,nie dając jakichkolwiek szans Ariace.
Oboje spotkali się przy automatycznych drzwiach marketu,krzycąc do siebie wzajemnie:
- Zejdź mi z drogi!Zejdź mi z drogi!
Będąc już w samym wejściu,robiąc dokładnie w tym samym momencie krok do przodu,obaj zaklinowali się w nich,próbując jednocześnie być bliżej kupna,jeden drugiego odpychywał do tyłu.Starając się wysunąć na prowadzenie w tym ich ''wyścigu''.
- Hej dzieciaku!Daj przejść starszym! - rzekł głośno i z nerwem w głosie Yoru
- Może i jestem młodszy,ale na pewno nie dam ci przejść.A tak na marginesie,ja przynajmniej ładniej pachnę. - odpowiedział
- Co takiego? - wtedy przybliżył głowę do Ariaki,z nadzieją,że ten młodszy odpuści.
- No tak!Jak ty wejdziesz to skażisz całe pomieszczenie!
- Że niby co?!
- To że nie wziąłeś rano prysznica!Jeśli w ogóle wiesz co to jest!
- Nie bądź taki chojrak!
- Bo co?!Kretynie!
- Tylko kretyn rozpozna kretyna!Kretyński kretynie!
Gdy Yoru i Ariaka kontynuują swoją kłótnię,w tym właśnie momencie do marketu podeszła młoda,srebrno włosa Kin,ubrana w bluzkę z długim rękawem z kratkowatym wzorem w kolorze morskiej zieleni.Dziewczyna nie dowierzając,jak chłopcy mają niski poziom inteligencji,poprawiając swoje okulary rzekła załamana tym faktem:
- Co za dwa głupki.Na pierwszy rzut okiem można wywnioskować,że ci dwaj myślą wyłącznie o grze.
Będąc już u celu i stojąc blisko ich starała się obu wepchnąć do pomieszczenia.Gdy Yoru i Ariaka poczuli z tyłu jakiś lekki dotyk,od razu się przestraszyli,odskakując do przodu.Widocznie byli zdziwieni tym,że jakoś ich ta kłótnia przyniosła jakiekolwiek skutki,i nie zauważyli tego,że za nimi stoi dziewczyna.Ariaka próbował złapać oddech i ledwo udało mu się powiedzieć:
- O rany....przez jakiś czas nie mogłem oddychać.
- A ty znowu? - spytał znerwicowany Yoru,schylając się do chłopca.
- A to moja wina... że nie używasz mydła? - odpowiedział,ledwo stojąc na nogach.
- Tak się składa że masz warta,bo dziś nie mam ochoty na kłótnie z kimkolwiek. - rzekł Yoru,wskazując kciukiem na siebie,próbując skończyć tą rozmowę.
- Tak się składa,że ja też.Poza tym nie mogę gadać z głupszymi od siebie.
- Ty normalnie zaraz-! - zaczął grozić Yoru,przygotowując swoje ręce.
Wtem stojąca za nimi Kin przerwała tą ich raczej nie kończącą się kłótnie,waląc ich obu po twarzach:
- Hej!Przyszliście tutaj się bić czy przyszliście do sklepu?
Ci,chcieli już jej coś powiedzieć albo nawet i oddać uderzenie,ale stwierdzili,że ona ma racje.Gdy spojrzeli przed siebie,zdali sobie sprawę,że budynek jest pełen ludzi i także przeróżnych maszyn.Yoru,jak i Ariaka spoważnieli i wymienili się grożącymi spojrzeniami,jakby czytali sobie w myślach:
- To kto pierwszy... - zaczął Ariaka
- ...ten lepszy. - dokończył Yoru.
I po swoim wspólnym zdaniu rozdzielili się w oba kierunki,mając na celu wyłączne kupienie specjalnego mechanizmu.Nie zwracali uwagi na innych ludzi będących w pobliżu i nawet byli do tego zdolni,że zrzucali z półek przypadkowe przedmioty,z nadzieją,że trafili na to,czego szukali.W ten sposób doszli do końca obu stron sklepu.Zauważyli,że na dwóch najbliższych kasy regałach znajdowały się pojedyńczę półki,na których można było znaleźć sprzęt.Lecz mieli jedną przeszkodę...kupujących klientów.Yoru i Ariaka,nie odpuszczając temu drugiemu,ruszyli,przeskakując i robiąc uniki.Zbliżając się do celu,Kin,będąca już wcześniej przy półce,wchwyciła za ostatnie pudełko z narzędziem.Ci,nie pozwalając ani jej,ani swojemu rywalowi kupić specjalnego przedmiotu,pozwalającego grania w Two Project w świecie realnym,odbili się od podłogi krzycząc słowo: Będę pierwszy!Uderzając prosto w dziewczynę,wywołując przy tym chmurę dymu.Gdy doszło do tego,że pudełko znalazło się w rękach całej trójki,wtedy zaś wszyscy wstali i zaczęli ciągnąć przedmiot w swoją stronę.
- Ej,byłam pierwsza!Znajdźcie sobie własne! - krzyknęła znerwicowana Kin
- I co z tego?!Ja tu byłem pierwszy więc mi się ona należy! - dopowiedział Yoru
- Ty to się lepiej umyj!
- Co wy się tak tego uparliście?!Jak już o tym mowa,to ty lepiej zmień tą staro modną kratkę na coś innego. - rzekł wskazując głową na jej ubiór.
- Właśnie!Wyglądasz jak jakaś stara babcia lub ktoś taki. - dodał Ariaka
- Ty to się pokurczu nie odzywaj. - zagroziła Kin,próbując kopnąć chłopca.
- Hej,co jak co ale dzieciaka to zostaw dzieciaka. - krzyknął Yoru
- O patrzcie znalazł się dorosły!
Po tym,gdy Kin krzyknęła,kłótnia pomiędzy całą trójką przeniosła się na nią a Yoru.
- Hej no!Ja jestem dziewczyną więc mam pierszeństwo!
- Takie dla ciebie pierwszeństwo,tak jakby ta kratka była ładna. - odpowiedział Yoru,wskazując otwartą dłonią na jej ubiór.
- Ja nie jestem aż o tyle młodszy,niż sądzicie. - powiedział w sobie Ariaka
- Co ty się tak tej kratki uparłeś?!Tak samo ja się mogę uprzeć tego,że najpewniej zgadując ty kolejny dzień chodzisz w tych samych ubraniach.
- Tak czy siak,one tak są bardziej modne niż te twoje.
- Tobie to chyba ostatnio nie dołożył.Ja ponowie w twoim życiu ten proces.
- Nie zaczynaj mi tu prawić żadnych swoich mądrości.
Wtedy ich spojrzenia zetknęły się sobą.Ich kamienne wyrazy mogły jedynie świadczyć o tym,że oboje zaraz skoczą sobie do gardeł.Ariaka,ledwo trzymając opakowanie sprzętu,stwierdził,że nie będzie się wtrącał i że najlepszym wyjściem w tej sytuacji będzie kradzież im tego z ich rąk,gdy ci nie będą patrzeć.I tak właśnie zrobił,z takim dodatkiem,że podmienił opakowanie sprzętu,na będący blisko mikser.Natomiast kłótnia pozostałych postaci nie dobiegała końca.
- Chyba zaraz poważnie ci dołożę! - zagroziła Kin
- To się nie martw że ci nie oddam. - odpowiedział jej dokładnie tym samym tonem
- Możliwe że zaraz stracisz przytomność.Mogę ci to zagwarantować.
- Jak bijesz tak samo,jak się ubierasz,to możesz mi jedynie zagwarantować kupę śmiechu.
W końcu jedna z osób,oglądających ich kłótnie,podeszła do nich i zapytała:
- O co wy się tak właściwie kłócicie?
- O ten sprzęt! - oboje krzyknęli patrząc na nią.
- Kłócicie się o mikser? - nadal kontynuowała pytania,wskazując palcem na trzymane przez nich pudełko.
- Jaki....mikser? - spytał Yoru,powoli kierując wzrok na trzymane przez niego opakowanie.
Po krótkiej chwili obie postacie zamurował fakt,że przez jakiś czas kłócili się o mikser.Yoru następnie chciał zobaczyć reakcje tego chłopca,co z nimi prowadził bój,lecz jego nie było na miejscu.
- Gdzie ten mały? - zapytał widowni Yoru.
Oni,bojący się tej dwójki,nie odezwali się ani słowa,lecz wskazali palcami na drzwi.Yoru ujrzał w nich Ariake,trzymającego pudełko z sprzętem w środku.Ten więc,jak zwykle bez opamiętania,popchnął dziewczynę i ruszył w kierunku chłopca.Będąc już blisko,Ariaka poczuł na swojej skórze wkurzone spojrzenie starszego chłopaka.Wiedział iż,że już się zorientowali,i żeby nie mogli mu zabrać sprzętu,rozpoczął bieg przed siebie,nie zwracając uwagi na to,co stoi mu na drodze.
- Ej!Zatrzymaj się! - krzyczał Yoru
Ariaka odwrócił się z chytrym wyrazem twarzy i trzymając opakowanie w swoich dłoniach powiedział:
- Hehe..chciałbyś..
- Na pewno się dogadamy! - zawołał Yoru,mając nadzieje że go jakoś przekona. - Mogę ci oddać za niego pieniądze.Tylko mi go oddaj.
- Oj wątpię w to.
- Ale się nie zachowuj jak tamta bez gustu! - rozkazał zirytowany
Kin,będąca jeszcze sklepie i obserwująca obu chłopców,zacisnęła zęby i tak jak Yoru ruszyła w pogoń:
- Ej,słyszałam to ty smrodzie jeden! - warknęła
W tym czasie z sąsiedniej ulicy pewna dziewczyna robiła zakupy.Wychodząc z sklepu otworzyła butelkę z mrożoną herbatą i rzekła do siebie:
- Ciekawe,kto taki zostawił pełen wózek,ale w sumie to nie jest ważne dla mnie ważne.Ciekawa jestem, czy jeszcze zostały te specjalne sprzęty do gry.Chętnie bym się w to pobawiła.Było by to zabawnie.
Następnie usiadła na najbliższej ławce,wyjęła telefon i słuchawki,i nastawiła w urządzeniu możliwość radia.Nie zauważając tego,że jej wózek poprzez ciężar zaczął się staczać w kierunku kłócących się postaci.
- Oby leciało coś fajnego. - rzekła,zamykając oczy i kładząc swoją głowę o oparcie.
Wracając do Yoru i reszty: Ariaka wciąż uciekał przed Makoto.Goniący go,czyli Kin i Yoru biegli w równym tępię i zderzali się ramionami,oczywiście się kłócąc:
- Zjeżdżaj!Wrogu mydła!
- To ty się stąd usuń!Ty,która dostała na urodziny nic porządnego!
- Dla ciebie mydło powinno być rzeczą świętą!
- Ty to prędzej zakładaj ciuchy z kosza na śmieci niż ze swojej szafy.
- A ty-
- Heh..niech ta dwójka się tam pobawi i nawet nie zauważą że mnie nie ma. - zaśmiał się Ariaka,na tyle głośno,że nie usłyszał rozmowy tamtejszej dwójki.
Lecz,przez pewność siebie,nie zauważył tego,że w jego stronę jedzie rozpędzony wózek z zakupami.Yoru zauważył tą sytuacje i zaczął go wołać:
- Hej ty!Uważaj! - krzyknął z nadzieją że Ariaka się zatrzyma.
Kin także zauważyła pędzący wózek,lecz nie mogła pojąć dlaczego go przed nim ostrzega,skoro gdyby się zderzyli,to by było łatwiej odebrać mu sprzęt.
- Dlaczego nie chcesz żeby w niego no...no walnęło? - zapytała.
- No bo,gdy w niego walnie to może sprzęt uszkodzić.A co myślałaś,że się o niego martwię?Ej no zatrzymaj się! - ponownie krzyknął
Kin,widząc jego dość poważne spojrzenie,stwierdziła,że Yoru to jest jedynie egoista.
- Jak się nie zatrzymasz,to później będziesz tego żałować! - ryknął Makoto,próbując go za wszelką cene zatrzymać.
Ariake zaczęły te jego krzyki powoli irytować.W końcu się zatrzymał,odwracając się w ich stronę i już wkurzonym spojrzeniem krzyknął:
- No co wy ode mnie chcecie do jasnej-
I po nanosekundzie uderzył w niego rozpędzony wózek,przerywając mu jego zdanie.Ten,poprzez uderzenie udało mu się zatrzymać wózek,i ponadto w wpadł niczym produkt spożywczy do koszyka.Yoru i Kin,widzący stanowczy ból chłopca podbiegli a Ariaka,z nadzieją że biegną mu z pomocą,mimo bólu,zaczął się uśmiechać.Lecz się okazało,że nie może liczyć na pomoc ze strony nowo poznanych ludzi.Yoru od razu wskoczył do wnętrza wózka krzycząc:
- Mam cię!
Uderzenie,poprzez ciężar chłopaka,spowodowało to,iż wózek ponownie zaczął się staczać.Z kratek wydostawały się jedynie łzy Ariaki,spowodowane strachem i świadomością bycia właścicielem ogromnego pecha.Młodego Makoto stanowczo uradowała przejażdżka i żeby osiągnąć więcej radości,postanowił sobie wygodnie usiądź,zapominając o tym,że pod nim nadal znajduje się chłopiec.Ten leżący w bardzo nie wygodnej pozycji zaczął mamrotać do osoby siedzącej na nim.
- Hej...jak zejdziesz to się podzielę z tobą sprzętem,tylko zejdź ze mnie!
Yoru kompletnie wyleciał ten fakt z głowy,więc szybko wstał i podał rękę młodszemu koledze,by ten mógł powrócić do pionu.
- Wiesz co ci powiem?Polecam ci jakąś dietę czy coś takiego. - dopowiedział Ariaka
Mimo krótkiej znajomości,nie zdziwiło go to wypowiedziane przez Ariake stwierdzenie:
- Czyli chcesz wrócić do momentu,który miał miejsce przed chwilą? - zagroził z skamieniałym spojrzeniem
- Już będę siedzieć cicho..
Jak powiedział,tak i też zrobił,czyli usiadł po turecku i gdy zdążył złapać oddech,to wtedy właśnie skoczyła na niego Kin,która przez cały ten czas trzymała się wózka.Tym razem nie wachając się ani odrobinę,zaczęła go uderzać i próbując wyrwać z jego dłoni przedmiot.
- Ja byłam pierwsza! - krzyczała będąc już całym ciałem w środku wózka
Ariaka,nie chcąc ponownie być wbity w metalową kratkę,od razu przystąpił do kontrataku.Więc także pociągnął ją za jej wysunięte w dół ręce jednocześnie kopiąc ją w tułów,co skutkowało tym,że ona skończyła w takiej samej pozycji jak on przed momentem.Ludzie przechodni,widząc całą trójkę będącą w rozpędzonym wózku z zakupami,postanowili na to zareagować.Tak i o to próbowali o tym poinformować jakieś władzę,także media.Dziewczyna,przez którą Yoru i reszta zjeżdżają z niewiarygodną prędkością,ta nadal słuchała muzyki i właśnie wtedy w radiu nadszedł ważny komunikat:
- W mieście Osaka trzech młodych nastolatków,będących w wózku sklepowym pędzą przez miasto.Na razie nikomu nic się nie stało ale tamtejsi obywatele proszą o zatrzymanie tych trzech młodych osób. - mówił redaktor radiowy.
Ją to lekko rozśmieszyło,ale gdy kątem oka zauważyła,że to właśnie w jej zakupach najprawdopodobniej się oni znajdują.Postanowiła więc podbiec do najbliższej ulicy,by zobaczyć ich w tej sytuacji.Gdy dotarła na miejsce,od razu przed nią pojawili się zjeżdżający bohaterowie.Yoru kategorycznie to się podobało.Podmuchy wiatru sprawiały ruch jego bluzy niczym peleryna bohatera i były u niego widoczne łzy radości i szczęścia z jazdy,a także uradowany uśmiech.Tego zaś nie można by powiedzieć o pozostałych pasażerach,którzy kontynuowali szarpaninę.Gdy Ariaka odepchnął Kin,wtedy zauważył że o wiele szybciej zjeżdżają o zaczął wołać o pomoc:
- Hej!Uratujcie mnie!Tą dwójkę to możecie zostawić,ale mnie to na pewno uratujcie!
Kin ponownie się podniosła i jak to ona powtórzyła atak:
- Coś ty takiego powiedział?! - warknęła
Wyłącznie tylko Yoru to podobała się ta sytuacja,więc aż zawył z zachwytu.Bijących się to zdziwiło i jednym tonem powiedzieli:
- Tobie to się podoba?!
Następnie nadal kontynuując swoją walkę.Będąc nadal zadowolony Yoru zauważył z daleka,że pokrywa prowadząca do ścieków miasta unosi się do góry,przy czym która stała się w podobię małą rampą do skoku.
- Hej ludzie!Zaraz będzie skok! - zawołał Yoru,z widocznym już strachem na twarzy.
Ariaka i Kin,nawzajem ciągnąc się za policzki spytali razem w krzyku:
- Co będzie?!
I tak się stało.Wózek przejechał po pseudo rampie wywalając pasażerów w powietrze.Będąc parę metrów nad ziemią,bali się jedynie tego,iż jeśli uderzą o podłoże,to wtedy by mieli marne szanse na przeżycie.Lecz gdy opakowanie sprzętu znajdowało w powietrzu a pomiędzy całą trójką,wszyscy prędko je złapali krzycząc słowo: Moje!Lecąc w ten sposób przez parę chwil,cała trójka wylądowała w koronie drzewa,następnie z niej spadając,lądując w kolczastym krzaku,na kamieniach a nawet na opakowaniu.Gdy Yoru i Kin się otrząsnęli po upadku i gdy zauważyli,że to właśnie Ariaka swoim małym ciałem przygniótł ich powód kłótni,od razu do niego podbiegli próbując jeszcze ocalić sprzęt.Będąc już przy nim,jednym ruchem ręki zepchnęli go z opakowania:
- Dzięki że się o mnie martwiliście... - powiedział zażenowany ich postawą Ariaka.
- Oj cicho..wiesz że na tym siedziałeś? - spytał go Yoru,otwierając zgniecione pudełko
- A to dlatego było tak nie wygodnie.. - stwierdził,masując sobie swoje siedzenie.
Yoru od chwili zepchnięcia chłopca,przystąpił do działania.Wyglądało to jak widok dziecka cieszącego się z zniszczenia opakowania z drogą zabawką w środku.Gdy ten wykonał ten czynność,w tym momencie podeszła lekko kulejąca Kin,trzymając się jedną ręką za plecy marudząc:
- Ała...moje plecy...że też musiałam wylądować na kamieniach...
- A stul pysk!Są ważniejsze rzeczy niż twoje plecy. - rozkazał jej Yoru
Już miała zamiar mu w podobnym stylu odpowiedzieć,lecz odpuściła,bo miała jedynie nadzieję,że nic się urządzeniu nie stało.Następnie gdy udało się roztworzyć opakowanie,jednocześnie na czole chłopaka ujawniły się krople potu.Wyjmując to z pudełka,zdziwił się na początku,że ten przedmiot nie jest w całości.Lecz gdy się temu bardziej przypatrzył,stwierdził,iż są tam aż trzy sztuki czarnych z pomarańczowymi elementami urządzeń,przypominając zegarek.On,jak i reszta zgromadzonych oniemiała.
- To my się biliśmy... - zaczął Ariaka
- Sprawialiśmy problemy na drodze... - dołożyła Kin
- I ledwo uszliśmy z życiem...Nie wiedząc że jedna sztuka posiada urządzenia dla trzech osób... - dokończył Yoru
Po jakimś czasie usiedli pod koroną pobliskiego drzewa,w której wylądowali i zastanawiali się nad tymi już urządzeniami.
- To co?Jest nas troje..tego też są trzy sztuki.. - zaproponował Yoru
- A jak do jednego gracza potrzebne są wszystkie z nich? - dodała Kin
- Najwygodniej dla ciebie było by wzięcie wszystkich dla siebie. - odpowiedział jej Ariaka
- No jeżeli to prawda...poza tym ja je znalazłam.
- Ale ja je kupiłem.Więc to prędzej ja będę decydować co z tym zrobić.
- Ale ja jestem starsza.
- I o wiele brzydsza jeśli już o takich rzeczach rozmawiamy. - wtrącił Yoru,zażenowany ich kolejną kłótnią.
- Cicho tam śmierdzielu.
- Chyba się ponownie prosisz o lądowanie na kamieniach. - zagroził jej
- Ty chyba nie masz pojęcia z kim teraz zadzierasz?!
- Wiem.Z dziewczyną która ani nie ma gustu ani też znajomych.
I jak zwykle między nimi dochodziło do kłótni,lecz tym razem pomiędzy ich wstąpił Ariaka:
- Hej!Może przestaniemy się kłócić i może chociaż dowiemy się,jak mamy na imię?Bo głupio to wygląda,gdy się nie wie,jak się nazywa ta druga osoba.
Pozostali spojrzeli na siebie i ponownie usiedli.Yoru zamknął oczy,zrobił ukłon w ich stronę i rzekł:
- No dobra.Nazywam się Yoru Makoto.Całkiem miło was jest poznać.
- Yoru?Trochę dziwnie. - stwierdziła Kin
- A twoje to niby lepsze?
- No moje to Kin Amaya.
- Miałem racje,nie jest lepsze.
- A ty jak się nazywasz? - skierowała pytanie do Ariaki
- Ja?Ariaka.
Na twarzach już przedstawionych ukazało się zdziwienie.Nie spodziewali się tego,że chłopca tak ktoś mógł nazwać.Yoru dla pewności jeszcze raz zapytał chłopca:
- Jak?Ariaka?
- Tak,zgadza się. - odpowiedział.
- Ale chodzi mi o imię,a nie nazwisko.
- No to mówię że Ariaka.
- Ty na poważnie? - wciąż dopytywał Yoru
- Tak.
Nadeszła chwili głębokiej ciszy.Widząc że nowo poznany chłopiec mówi to na poważnie i nie widać było w jego oczach kłamstwa,Yoru nie mógł się powstrzymać i wybuchł śmiechem,tarzając się po trawie.Oczy Kin też się śmiały,lecz ona się już powstrzymywała.Makoto się powoli uspokajał i wycierając swoje oczy od łez powiedział:
- O rany...o rany....nigdy tak się nie śmiałem...
- Żebyś ty wiedział ile osób w mojej klasie nadal czerpie z tego radochę.Ale w sumie da się przywyknąć. - odpowiedział zmartwiony swoim imieniem.
W tej samej chwili zadzwoniły telefony Ariaki i Yoru.Oboje w tym momencie odebrali:
- Halo?Co chcesz mamo? - zaczął swoją telefoniczną rozmowę Yoru - Że co miałem?A no tak! - w tej chwili walnął się w czoło - Zapomniałem zrobić zakupy..dobrze....dobrze..nie krzycz...dobrze..kupię coś po drodze.
- Tak Jeshi,co jest?Mam już wracać?Ale dopiero co wyszedłem...tak tak wiem.Za moment będę. - rzekł Ariaka do telefonu.
Oboje zakończyli rozmowę.Przez moment cała trójka znalazła w ogromnej ciszy.Yoru i Kin w tym samym momencie spojrzeli na urządzenia leżące na ziemi i następnie skierowali wzrok na chłopca,który stał zawstydzony.
- Coś się stało? - zapytał zmartwiony widokiem chłopca Yoru
- Nie..wszystko gra.
- Na pewno?
- Tak,tak.
- To co z nimi zrobisz? - spytała Kin,którą nie obchodziło życie prywatne Ariaki.
- Kin. - warknął Makoto
- No co?Spytać nie wolno?
- Nie widzisz że on...
- Nie szkodzi.. - rzekł Ariaka
Chłopiec już się otrząsnął,po czym biorąc do swoich rąk dwa urządzenia:
- A no tak,bym zapomniał.Proszę,to dla was.
I wręczających obojgu te urządzenia,na jego twarzy ukazał się sztuczny uśmiech.Oboje obdarowani przez niego nie mogli uwierzyć,że przez jedną chwilę Ariaka się zmienił.Oczywiście przyjęli od niego prezent,tylko już bardziej nie pewniej,niż by to zrobili parę minut wcześniej.
- Dziękujemy. - rzekli chórem
- Nie ma sprawy. - odpowiedział patrząc wciąż na ziemię z lekkim uśmiechem. - Wiecie,muszę już wracać,i mam do was prośbę,możemy jutro tu się spotkać?
Makoto i Amaya skierowali wzrok ku sobie,i kiwnęli głową,że raczej nie ma żadnego problemu.
- No dobrze. - odpowiedziała mu
- Przyjdziemy. - dopowiedział Yoru
- Cieszę się.A i jeszcze możecie ich jeszcze nie włączać aż do jutra? - wyjąkał,wskazując urządzenie
- No...zgoda. - rzekli oboje.
Cała trójka ruszyła w swoje kierunki.
- To do jutra. - powiedział Ariaka
- Do widzenia chłopaki. - rzekła Kin
I tak oto Yoru jak i reszta bohaterów dostali sprzęt umożliwiający granie w świecie realnym swoim awatarem.
Ciąg dalszy już wkrótce na blogu :) Wszelkie pytania i recenzje piszcie w komentarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz