środa, 12 listopada 2014

Two Project - Część 8 - Światło pod chmurą.

Witam.

Jak po długim weekendzie?Bo u mnie wczoraj za mną cały czas chodziła myśl,że jutro(czyli dziś)jest poniedziałek :P Ale żeby nie przedłużać powiem jedynie tyle że tytuł tej części moim zdaniem bardzo pasuje do wydarzeń w niej się pojawiających :P


Po czym,gdy zimny niczym lód Hisato ruszył w stronę Kin,ta,nie wiedząc co zrobić,przycuknęła i rzekła sobie w myślach:
 - Nie przegram z tym kolesiem!Nie ma mowy! Gdy to sobie mówiła,Hisato wylądował dokładnie przed dziewczyną,wbijając nogi w ziemie.Następnie z kamienną twarzą zaczął nacierać walką wręcz.Kin próbowała robić uniki,ale przewagę ciosów chłopaka przyjmowała na siebie. 
- Serio?!On się nie krępuje walczyć z dziewczyną?! 
- Potrafisz coś więcej niż tylko kłapanie dziobem? - zapytał Hisato,uderzając Amaye po twarzy
 - Widzę że manier cię nikt koleś nie nauczył. 
- Za to ty nie umiesz podstawowych tricków samoobrony! - odpowiedział,unosząc swą prawą nogę na wysokość ramion przeciwniczki. Kin,broniąc się,chwyciła nogę Hisato jednocześnie próbując wyrzucić chłopaka w powietrze,jednakże to się jej nie udało i Hisato,wykorzystując moment,swą lewą nogą podskoczył,i następnie kopiąc dziewczynę w twarz,rozbijając okulary. 
- Jak tak można walczyć z dziewczyną?! - zapytała zdenerwowana Kin,zdejmując swoje pęknięte okulary z nosa. 
- Proszę cię.W jakim ty świecie żyjesz? - zapytał,przygotowując się do kolejnego uderzenia 
- No a w jakim?!Normalnym! - warknęła znerwicowana 
- Nie.Ty żyjesz w świecie,w którym siebie widzisz i uważasz za królową. 
Następnie ponownie atakował serią uderzeń i kopnięć. 
- Ja siebie za królową nie uważam. - odpowiedziała nie pewnie,robiąc unik przed prędkim sierpowym Hisato 
- Ta,bo jeszcze ci uwierzę.Tak samo jak w to,że do drużyny pozostali sami cię poprosili o dołączenie. - No tu akurat racja,ale to nie twoja sprawa! - krzyknęła,kopiąc chłopaka w umięśniony brzuch Uderzenie na Hisato nie zrobiło żadnego wrażenia,za to u Kin spowodowało,że ta szerzej roztworzyła oczy. 
- Co?Żadnego efektu? - zapytała 
- Zaskoczona?I słusznie. - odpowiedział,ponownie waląc dziewczynę pięścią w twarz. Ta,poprzez dosyć silne uderzenie,utraciła równowagę przez co opadła na ziemie. 
- Niemożliwe.Jak można być tak umięśniony? - zapytała,próbując się podnieść - To jest zasługa ciężkich treningów.Pewnie nie wiedziałaś że można być twardoskórym,co?.Ceniza i Tsuya też,że tak powiem,mają uzdolnione dłonie do walki. 
- Wiesz,że one,podobnie jak ty,polegną? - zadała pytanie,powoli unosząc głowę w jego stronę. 
- Te dwie mogą przegrać,ale na pewno nie ja. 
- Jesteś strasznie pewny siebie. 
- Za to nie traktuje siebie za nie wiadomo kogo! - krzyknął podbiegając do Kin,ponownie uderzając ją w twarz 
- Daj mi wreszcie spokój. - rzekła Kin z bólem,znowu próbując podnieść się z ziemi. 
- To jest walka,a nie picie herbaty.Skup się wreszcie bo z mojego zwycięstwa nie będę czerpać satysfakcji. - powiedział Hisato,wycierając swoją prawą rękę o spodnie. 
- Jak tak można traktować kobietę.Brak kultury. - pomyślała,wycierając ręką swój zaczerwieniony policzek. 
- Szczerzę,to mam już dosyć tej twojej gadaniny. 
- Co?Powoli przestaje cię rozumieć. 
- Tak jak przewaga ludzi którzy mnie znają.Ale wracając do tego co mówiłem,jesteś słaba i należy cię wykończyć. 
Po jego słowach wokół niego zaczęło się robić chłodniej a nieco silniejszy wiatr jedynie co jego czarne długie włosy wprawiał w ruch. 
- Technika atmosfery - cyklon. - rzekł poważnie,kierując prawą dłoń w stronę Kin. Po chwili chłodne powietrze otaczające Hisato ruszyło wprost na dziewczynę.Wiatr był na tyle silny,że bez problemu porwał Amaye,potem rzucił ją parę metrów dalej,niszcząc wszystko po drodze. 
- Może w końcu się zabawie. - dodał na koniec,idąc powolnym krokiem. - Jestem ciekaw,jak sobie radzi Ceniza i Tsuya.
W tym samym czasie,w miejscu którym walczyła jedna z wymienionych,nadal trwał dosyć specyficzny pojedynek.Ariaka,trzymając wciąż swoje kontrolery,nadal wykonywał uniki przed smokami Tsuyi. 
- Serio,taka walka nie ma sensu skoro ja tylko robię uniki. - pomyślał Ariaka,robiąc kolejny skok w górę,unikając uderzenia. 
- Chłopczyku,możesz mi zdradzić swoje imię? - zapytała sadystycznie Tsuya 
- Ariaka,moje imię to Ariaka. 
- Dobra.Nie wiedziałam że mam do czynienia z dziewczynką ale da się to znieść. 
W tym momencie w głowie Ariaki ukazał się ogromny napis : DZIEWCZYNKA.Dotarło do niego,że mimo,że w tej chwili wciąż nacierają na niego smoki próbując go pożreć,to i tak ich właścicielka powinna dostać nauczkę.Tak też i zrobił,pociągnął gwałtownie za kontroler,powodując,że podczepiona do niego marionetka walnęła w ziemie,co było powodem pojawienia się uśmiechu Tsuyi na jej twarzy. 
- Kontratak? - zapytała,drapiąc się palcem po policzku 
- Posłuchaj mnie,ja nie jestem dziewczynką! - warknął z furią - Serio?To bym ci pożyczyła kilka moich starych sukienek ale co poradzić,nie można mieć wszystkiego. - powiedziała,przy czym opuściła swoje ręce w dół. 
W chwili,gdy to mówiła,marionetka będąca obok obróciła się na tyle szybko,że zdołała bez problemu kopnąć Tsuye w brzuch.Ta poleciała dwa metry za siebie,turlając się po ziemi.Gdy już przestała się toczyć,zaczęła się podnosić,mówiąc wycierając ręką sobie kącik ust: 
- Hm..to oznacza wojnę. -  Mówiąc to,machnęła prawym ramieniem w kierunku chłopca,nakierowując na niego swą krystaliczną zwierzynę.
Ariaka w swej obronie pociągnął prędkim ruchem za kontrolery,w taki sposób,że jego marionetki zderzyły się ze smokami.Zaś właściciele skoczyli ku sobie,kierując ku swoim poważnym twarzom swoje pięści.Następnie rozpoczęli między sobą wymieniać uderzenia pięściami i kopnięcia.
 - Hah..sądziłam że ten dzieciak nie jest taki trudny...a tu proszę...Może w końcu te cało dniowe treningi sztuk walki z Hisato się opłacą. - powiedziała w duchu Tsuya 
Następnie chwyciła Ariake za ręce i odepchnęła chłopaka,przewracając go.Chłopiec,prędko się podnosząc,rzekł: 
- Przypomnisz mi swoje imię? 
- Tsuya,Tsuya Iwasaki.Widzę,że chcesz znać imię osoby,z którą już przegrałeś. - Ja nie przegram.Nie mogę przegrać na samym starcie. 
- Ha? 
- Może to dziwnie zabrzmi,ale ja chce być z tymi ludźmi,mimo że ich ledwo co znam. 
- Odpowiedz mi na jedno pytanie:Jaki sens jest w tym,że ty znajdujesz się w grupie,w której pozostali członkowie są od siebie starsi?Wątpię żeby oni traktowali cię serio.Takie dziecko... - powiedziała,składając ramiona 
- Faktycznie,jestem z nich najmłodszy,ale wiek w tym wypadku nie ma znaczenia.Chce podążać ścieżką wraz z Jeshim-san,a jeżeli on przebywa tą ścieżkę z nimi,z tymi dość różnymi i nieco dziwnymi osobami,to tak samo i ja. 
- Dziwny jesteś. - rzekła stanowczo,wskazując na niego palcem. - Ciekawe,czy dziwni ludzi smakują mym smokom,Blagon! 
Po krzyku Tsuyi,smok utworzony z czerwonych kryształów ruszył w kierunku chłopca.Ten z poważnym wyrazem twarzy,przygotowując się do uniku zawołał: 
- To samo?To mnie nie powstrzyma! 
Wtedy,w okolicach ciała Ariaki zaczęło uderzać złotym światłem,z którego wydobywała się kolejna marionetka z podobnym do chłopca wzrostem.Była to dosyć gruba,opancerzona lalka z patyczkowatymi kończynami,owinięta w czarny poszarpany płaszcz mająca długie,czarne włosy zakrywające całą głowę.Następnie,gdy przestała błyszczeć,owinęła poważnego Ariake ramieniem,zaś drugą rękę uniosła w stronę Tsuyi,która z obecności lalki nabrała bardziej poważną postawę. 
- Nowa lalka?!To nic!Blagon! - krzyknęła,wyprostowując prawe ramię w kierunku swego przeciwnika. Ariaka od razu przystąpił do uniku,wykonał wraz z marionetką dosyć mocny skok,na tyle wysoki,że znaleźli się nad głową czerwonej bestii.Zaś później,marionetka oderwała się od chłopca i obiema dolnymi kończynami uderzała Blagona w głowę.Smok,w swej obronie,odpowiedział lalce stanowczym ciosem ogona,wybijając ją parę metrów dalej,zaś ta,nie odstępując ponownie uskoczyła w stronę bestii i swoim prawym sierpowym przywaliła,przy czym rozbiła,w lewe oko krystalicznego stwora.Tsuya,obserwując walkę,z lekkim szokiem zapytała samą siebie: 
- Ha?Niemożliwe!Jak ta,do cholery,lalka walczy,nie będąc podczepioną do tego dzieciaka.Przecież u tamtych dwóch definitywnie widziałam przyczepione sznurki,zaś u tej ich nie ma.
Po chwili zerknęła na Ariake,który wykonał przeróżne ciosy walki wręcz stojąc w miejscu,jednocześnie z jej z perspektywy wyglądał jakby walczył z powietrzem.Nie będąc nie pewną zadała pytanie: 
- Co on wyrabia?Walczy z powietrzem?
Następnie kiwnęła lekko głową na bok.Po chwili usłyszała,jak z góry wydobywają się odgłosy pękającego szkła,na dodatek poczuła,jak na jej ramieniu ląduje mały okruszek czerwonego kryształu.Czując dotyk spytała:
- Coś mnie dotyka?
Zadając to pytanie,odwróciła się za siebie.Za nią spadały z góry czerwone okruchy,lądując na poniszczonej ziemi.Widząc dosyć spore odłamki kryształów,postanowiła prędko skierować oczy ku górze,jednocześnie mówiąc: 
- Czy to....
Tsuya,ujrzawszy niebo,natychmiastowo osłupiała na widok niszczonego poprzez uderzania lalki Blagon diametralnie szybko zamieniał się odłamki czerwonego kryształu. 
- Co jest?Ta kupa złomu niszczy Blagona,ale jak to... - Po czym skierowała swój wzrok na Ariake,który nadal kontynuował swoje uderzenie,nie wiedząc jaki to ma przynieść efekt,rzekła: - Co on robi?Jak on porusza tą lalką,skoro nawet nie jest z nią połączony w żaden sposób.
 Ariaka,bez słów wykonał mocny zamach obiema rękoma,uderzając ponownie w powietrze.Tsuya,obserwując to co on robi,zapytała poddernerwowana:Co ty wyprawiasz!?Po co walczysz z czymś,czego nie- - Jej wypowiedź przerwał głośny odgłos pękającego szkła.Nie wiedząc co to było,prędko odwróciła głowę w górę,w której to lalka Ariaki uderzyła w ten sam sposób co chłopiec głowę Blagona,przy czym ją jednocześnie rozbijając. - Jak ona to...mojego Blagona... - wyjąkała Tsuya - Ty mały gnojku,jakim cudem udało ci się pokonać jednego z Diamentów Smoków,co?!
 - Synchronizacja. - odpowiedział zadowolony 
- Co?
 - Spójrz. - odpowiedział,stając w miejscu i wskazując palcem na lalkę. 
Tsuya wykonała polecenie Ariaki,i skierowała wzrok na marionetkę,która stała w powietrzu,nie ruszając się. 
- A teraz patrz na to. - rzekł,wykonując machanie prawą ręką. 
Iwasaki starała się obserwować i jego i obiekt będący nad nią.Widząc że chłopiec jak i lalka wykonują takie same ruchy,pomyślała że nie ma opcji,żeby przegrała,za to Ariaka,wiedząc że jego przeciwniczka jest stanowczo pod wrażeniem,powiedział do siebie: - Jak to dobrze,że akurat teraz przypomniało mi się że jeszcze mam takiego asa w rękawie.Pomysł wezwania tej akurat lalki to,jak to mówi Jeshi-san,jeden z lepszych pomysłów jakie miałem w życiu.Współpraca synchroniczna,w której to osoby wykonują te same ruchy,to jeden z lepszych rozwiązań drużynowych.Tylko zastanawia mnie to,że jak pomyślałem o tej lalce,to się pojawiła bez żadnego wezwania i innych takich. 
- Hej dzieciaku!Takie sztuczki to możesz jedynie w talent show pokazywać a nie w prawdziwej walce! - krzyknęła Tsuya,z desperowanym i żądnym zemsty uśmiechem. 
- To brzmi jak interesujące wyzwanie! - dopowiedział stanowczo 
- Tą rundę to może i wygrałeś,ale w tej nie będzie forów,nawet jeśli jesteś jeszcze dzieckiem!Na niego!
 Następnie Agon,Blagon i Wingon ruszyły w stronę Ariaki,ten zaś,widząc w jakim stanie jest jeden z nich,postanowił skorzystać z okazji wykorzystując przy tym trzecią marionetkę.Uderzył swoją prawą nogą stanowczo w ziemie,przy czym ta,robiąc to samo,uderzyła w głowę Blagona,rozwalając ją doszczętnie.Pozostałe bestie,chcąc się pozbyć stanowczego problemu Tsuyi,z prędkością światła otoczyły trzecią. 
- Zwińcie i wyciśnijcie jak pryszcza! - wrzasnęła Iwasaki w dość wnerwionym tonem 
- Nie pozwolę ci! - odpowiedział podobnie Ariaka Przy czym pociągnął gwałtownie za kontrolery ,które trzymał w dłoniach.
Pociągnięcie spowodowało prędki ruch pozostałych lalek w stronę dziewczyny.Tsuya,na widok stojących przed nią ogromnego metalowego robactwa,znów wprowadził ją w osłupienie.Zaś te,zamiast atakując ją,odskoczyły i w tym momencie przywaliły w dolne szczęki pozostałe smoki.Ariaka,widząc że ma przewagę,powiedział pewny siebie: 
- Trzy zero. 
- I jeszcze czego?!Nie powiedziałam ostatniego słowa! - odpowiedziała,stanowczo znerwicowana sytuacją. 
- Wybacz ale ty,jak i ja,chcemy już to zakończyć. - westchnął uśmiechnięty,obserwując jak najlepsza marionetka staję przed nim. 
- Ruszaj. - rozkazał,po czym ta ruszyła niczym zawodowy biegacz na olimpiadzie. 
- I ty myślisz,że ci tak łatwo pozwolę wygrać?!To może jeszcze frytki do tego?! - burknęła głośno i sarkastycznie 
Agon,będąc na ziemi jednocześnie leżąc na drodze lalki.Niebieski smok,lekko rozbity,odbił marionetkę ogonem w stronę Ariaki,przy czym się zderzyli. 
- Czas na obiadek Stogona.Cóż,po tym posiłku ten cały ''Jeshi-san'' będzie musiał sobie znaleźć jakiegoś innego dzieciaka. - powiedziała Tsuya,pod śmiejąc się pod nosem. 
- Jaki posiłek? - zapytał Ariaka,leżąc przygnieciony lalką. 
- Co to ma znaczyć? 
- Mówię o tym. - odpowiedziała spokojnie wskazując palcem na ziemie pod nim.
Po chwili ziemia pod chłopcem zaczęła pękać,a z niej zaczął wynurzać się smok o brązowo-pomarańczowej kolorystyce.Bestia o imieniu Stogon chwyciła przestraszonego Ariake jak i jego marionetkę a następnie połknęła,przenosząc ich do swojego prześwitującego wnętrzna. 
- Co ty do jasnej cholery ze mną zrobiłaś?! - krzyknął Ariaka,waląc rękoma wnętrze smoka,próbując w jakiś sposób się uwolnić. 
- No jak zdążyłeś zauważyć,ty i z tą fajną lalką znajdujecie się we wnętrzu Stogona,również znanego jako Diamentowego Smoka Ziemi.Blagon to smok ognia,Agon wody a Wingon powietrza.Za moment rozkażę jemu użyć ''Wrzasku Smoka'' który na pewno cię pokona! 
- Oszalałaś!Ty chcesz mnie zabić?! 
- Jasne że nie. 
- To dlaczego chcesz mnie w ten sposób załatwić?! 
- Coś ci wytłumaczę.Otóż jak używasz swojego awatara w świecie realnym,to automatycznie stajesz się bardziej odporny na ataki,których normalny człowiek by nie przeżył.Innymi słowy,jakby w tym momencie potrącił by cię samochód to byś miał minimalne szanse na jakikolwiek uszczerbek na zdrowiu.Jednakże to odporne życie ma również swój limit,więc jeżeli przyjmiesz na siebie nie wiarygodnie silny atak,to wtedy jest malutka szansa na przeżycie.Tak samo jak w grze. 
- Ty jesteś szalona! 
- Nie jestem,po prostu chce wygrać i to ci powinno wystarczyć.Za jakiś czas Stogon naładuje odpowiednią ilość energii na atak,przy czym ty definitywnie przegrasz.Heh..pierwsza walka na pewno zapadnie mi w pamięć. - powiedziała uśmiechnięta spokojniejszym głosem 
- W pożeraniu ludzi nie ma czego do śmiechu!! - krzyknął wkurzony jej postawą 
- Ty nie będziesz zjedzony,tylko prędzej...zwymiotowany.. - odpowiedziała śmiejąc się Ariaka na tą myśl osłupiał.
Nie wiedział co na jej słowa odpowiedzieć,więc jedyne co zrobił to opuścił głowę i ręce w dół i pomyślał płaczliwie: 
- Zwy-mio-to-wa-ny?Ja?
Po czym przykucnął wewnątrz smoka i otulił rękami głowami jakby się czegoś bał. 
- Tak się zastanawiam jak sobie radzi w tej chwili Ceniza... - pomyślała Tsuya,poprawiając sobie grzywkę. W tym samym czasie,w innej części miasta miała miejsce kolejna eksplozja,spowodowana walką sióstr Laguna.Młodsza z nich,stała poważnie,patrząc chłodnym spojrzeniem na leżącą obok Cenize.Ta,widząc w jej oczach wulkan wściekłości i żądzy zgładzenia jej,doszła wtedy do wniosku,że rzeczywiście mogła być złą w stosunku do niej.
 - Ona serio jest na mnie taka zezłoszczona?Tylko dlatego,że traktowałam ją jak zabawkę,którą lubiłam się bawić?Nie,ona to za bardzo wyolbrzymia. - powiedziała,podnosząc się i zaczynając podchodzić do Zoey,która przygotowywała się do kolejnego ataku.
Będąc już zmęczoną,ostatkiem sił podchodziła do swojej siostry,ta zaś z kamienną twarzą kopnęła ją w brzuch,po czym znów wróciła na swoje miejsce. 
- Długo zamierzasz to ciągnąć,co,Ceniza? - spytała Zoey,obracając kose w prawej dłoni. - Zamierzam to prędko zakończyć i mieć to za sobą. 
- Tak jak wszystko.Wciąż to masz,dokonanie zemsty na ludziach lub rzeczach,które sprawiły ci cierpienie. - rzekła spokojnie,próbując stanąć na nogi. 
- Zgadza się.Chłopaków,którzy mi i Hezie dokuczali,pobiłam i domagałam przeprosiń.Dużego psa,który gonił mniejszego,złapał i oddałam w odpowiednie ręce,starą kobietę,która mną gardziła,wysłałam do domu starców z zaburzeniami psychicznymi.W tym przypadku zamierzam cię pokonać i sprawić,byś poczuła się gorsza. 
- Hah..tamte chłopaki...aż wracają wspomnienia... - powiedziała nucąc 
- Tak.Za każdym razem,za tym też,dotrzymuję złożonej sobie obietnicy,i żebym teraz przegrała to by musiał wydarzyć jakiś cud! - krzyknęła,kierując ostrze w stronę Cenizy 
- Pamiętasz,że ja zawsze jestem wymagająca.I żebyś dała mi radę to musisz się bardziej postarać by tego dokonać. - odpowiedziała tym samym tonem,rozciągając szeroko ramiona. 
- Formacja Dymu - Rycerz! 
Po czym za nią czarny dym,mający swe źródło przy Cenizie,zaczął przyjmować formę rycerza.Następnie swą ogromną włócznią odepchnął Zoey jak najdalej od starszej Laguny,lecz nie odpuszczając młodszej ruszył z wyskoku i ponownie uderzył dziewczynę,tym razem wbijając ją w ziemię,po czym utracił swą formę i się rozpłynął. 
- Dopiero się rozkręcam. - wtrąciła Ceniza,obracając się dookoła. 
- Formacja Dymu - Tygrys. 
Po nanosekundzie wypowiedziane przez dziewczynę zwierzę ujawniło się i podobnie jak poprzednik rozpoczął atak na Zoey.Dziewczyna,próbując się obronić,odskoczyła w górę,i będąc na wysokości łba kota,machnęła prędko swą kosą,rozcinając dym. 
- Formacja Dymu - Ptak. - ponowiła Ceniza 
Chmura ciemnej mgły,będąca przy Zoey zaczęła przybierać formę ptaka i swym dziobem uderzył dziewczynę w brzuch. 
- Pamiętasz nasze motto?''Mam swoją pasję i muszę być w niej lepsza''. - rzekła Ceniza,opierając dłonie na biodrach. 
- Two Project to która już konkurencja w naszym sporze? - odpowiedziała poważnie Zoey,lądując delikatnie na ziemi.
- Podajże piąta,i każda z nas ma już po punkcie.Niech ta walka będzie ostatnią konkurencją w tej rywalizacji,co? 
- Wedle życzenia. - rzekła,robiąc zamach również skacząc w stronę błyszczącej pewnością siebie Cenizy. Zbliżając się do siostry,Zoey,szybko machnęła kosą,ścinając spory kawałek długich kucyków rywalki.Starsza Laguna,pod wpływem znerwicowania chwilowym wydarzeniem,odskoczyła do tyłu,tylko że Zoey,nie pozwalając złapać Cenizie oddechu,przybliżyła się do niej i niczym super bohaterka uderzyła ją pięścią w twarz.Ta,która przyjęła cios,przechyliła się do tyłu i korzystając z okazji wykonała kopnięcie w brzuch atakującej.Poprzez silne uderzenie,Zoey uniosła się znacznie wyżej,następnie wykonała salto do tyłu i zaciśniętymi zębami chwyciła mocniej za broń. 
- To dopiero cię zaboli! - warknęła Ceniza z furią w oczach,ściskając pięść. - Formacja Dymu - Pocisk. 
Po wydaniu komendy,na prawej dłoni Cenizy zaczęła się formować kolejna dawka dymu,tym razem przebierając kształt ogromnej kuli.Od momentu ukończenia formacji,ruszyła niczym kula armatnia uderzając Zoey w brzuch,przy czym wbijając dziewczynę w pobliski budynek.Po czym Ceniza uskoczyła wyżej i z wyprostowanymi ramionami w stronę dziewczyny powtórzyła: 
- Formacja Dymu - Pocisk! Ten zaś ponownie kierował się na Zoey.Młoda Laguna,próbując się obronić,zaczęła zakrywać swoją głowę kosą,lecz to i tak nie pomogło i ponownie znalazła się w centrum dymnego wybuchu.
Następnie Ceniza,nie zwracając już na swoją przeciwniczkę uwagi,zaczęła delikatnie głaskać swoje krótkie już kucyki.Po czym z zdenerwowaniem w głosie rzekła: 
- Cholera!Ta zdesperowana zołza ścięła moje długie włosy.Ona nawet nie ma pojęcia jak długo zajęło mi ich zapuszczenie. 
Po tych słowach za plecami Cenizy z prędkością światła pojawiła się Zoey z furią w oczach,po czym kopnęła siostrę w plecy na wysokość żeber.Kopnięta szybko się odwróciła i kierując na dziewczynę ramiona wypowiedziała: 
- Formacja Dymu - Lanca. Po tej komendzie w prawej dłoni starszej Lagnuy pojawił się lanca o długości trzech metrów.Po chwili jednym gwałtownym ruchem skierowała broń na siostrę i przy zderzeniu z jej ciałem zaszło do eksplozji,mającej poziom jak poprzedni atak.Zoey przyjęła to uderzenie,zasłaniając swe ciało kosą,zaś jej przeciwniczka ledwo łapiąc oddech zaczęła patrzeć dość pewnym lecz też zmęczonym wyrazem twarzy.Widząc,że z sporej kolumny dymu Zoey nie daje odznak życia,pomyślała,że tej mogła stać się większa krzywda. 
- Co z nią?Cholera..mimo że jesteśmy obecnie wrogami,to i tak nie możemy się teraz od tak pozabijać... - pomyślała,zagryzając wargę. 
Po przemyśleniu zaczęła iść w kierunku swojej młodszej siostry. Będąc już blisko,zauważyła sylwetkę Zoey z opadniętymi ramionami z pół zakrytą twarzą.Ceniza z fałszywym uśmiechem zapytała: 
- Ej?Zoey? - Na dodatek do spróbowania się bardziej zbliżyć do siostry położyła swoją rękę na jej ramieniu. - Nie wiesz,że jest już pora do złożenia broni? 
W czasie gdy to mówiła,w jej dłoni zaczęła się formować kolejna broń,po czym gwałtownie machnęła nią próbując znokautować nią swoją siostrę.Gdy to wykonała,sylwetka Zoey rozcięła się na pół,doprowadzając Cenize w fazę szoku.Zaś gdy się zorientowała,że to zwyczajny dym,który kształem z dalszej odległości przypominał jej siostrę.Wiedząc już,że jest gdzieś w pobliżu,postanowiła wszcząć jej poszukiwania.Zoey,nie dając jej na to ani chwili,zaszła ją od tyłu,złapała ją za tylnią stronę głowy i z rozmachem wbiła ją twarzą w ziemie.Po ataku ciało Cenizy prędko przybrało ciemną barwę,po czym się rozmyła i również zaczęła się łączyć z powietrzem.Dziewczyna pod postacią gazu przeleciała za Zoey,następnie wracając do swojej formy.Zanim zakończyła swoją przemianę,młodsza Laguna,korzystając z okazji,uderzyła starszą siostrę pięścią w pod brudek.Ceniza,przyjmując cios uderzyła o ziemie,później zaczęła mówić,próbując się podnieść:
 - Zaraz mnie chyba szlak trafi...za każdym razem,gdy próbuję się do niej zbliżyć to wtedy i to tak zawsze,nie ważne co bym zrobiła,dostanę po twarzy. 
W czasie gdy to mówiła,czarny ubiór Zoey rozpoczął błyszczeć złotym światłem i zamiast ciemnej,lekko podartej sukienki przybrała długi żółto-zielone szaty,długą białą spódnice,drewniane sandały,olbrzymi złoty medal zawieszony na szyi oraz kamienny młot zastępujący kosę.Jej czarne włosy spięte były w mały kok,zaś reszta spokojnie opadała na plecy. 
- Cóż..jedni są tymi lepszymi a drudzy zawsze dostają po pysku. - odpowiedziała poważnie młodsza z nich,zakręcając młotek w dłoni. - Ty należysz to drugich. 
- A ty należysz do tych nie wychowanych. - Wszyscy mi to mówią,ale dosyć tej gadki.Pora to zakończyć. - rzekła,przygotowując się do ataku 
Po momencie obie skoczyły ku sobie,następnie Zoey machnęła młotem w kierunku brzucha Cenizy,zaś ta,korzystając z chwili uskoku stworzyła kolejną lance z dymu,którą przecięła siostrę na wysokości ramion.Przecinając siebie na wzajem,młodsza z nich spokojnie wylądowała na ziemi z poważnym wyrazem twarzy,zaś druga opadła znokautowana. 
- Eh...trzy do dwóch.. - westchnęła zmęczona Zoey i ze szczerym uśmiechem - Rywalizacja zakończona. W tym samym czasie Ariaka i Tsuya nadal kontynuowali swoją walkę.Chłopiec,nadal będąc we wnętrzu smoka,zastawiał się jak się z niego wydostać,spoglądając pod siebie. 
- A jakby tak wyjść przez paszczę...albo może nosem,bo ''dołem'' ani mi się śni! - mówił do siebie 
- Hah..po co myśleć skoro i tak zaraz będzie po wszystkim.Tak przy okazji,Stogon nie ma nosa a i właściwie powinieneś się już domyślić jak stamtąd wyjść. - powiedziała z sadystycznym uśmiechem - To wcale nie jest zabawne!Jak stąd wyjdę to ci normalnie pokażę co oznacza zadrzeć z Ariaką! 
- Hahaha..wybacz ale nie dam rady traktować kogoś,kto ma na imię Ariaka...po prostu nie dam rady. - odpowiedziała uśmiechnięta,łapiąc się za brzuch i ocierając oczy z łez. 
Po wypowiedzi Tsuyi w głowie Ariaki zapaliła się ''czerwona lampka''Doszło do niego,że w tej chwili jego przeciwniczka nie traktuje go poważnie i zrozumiał,że ta zasłużyła na karę.Lecz nie wiedząc co w tej chwili poczynić,jedynym pomysłem,który przyszedł do jego głowy,to chaotycznie machanie rękoma przy tym krzycząc: 
- Właśnie w tej chwili wzbudziłaś we mnie rządzę mordu!Nikomu nie pozwolę sobie kpić z mojego imienia!Nikomu!Nawet Jeshiemu-san na to nie pozwolę! - krzyczał skacząc bez opamiętania 
-  Spokojnie,za parę chwil Stogon wystrzeli z paszczy i będzie po wszystkim. - odpowiedziała szczerząc się 
Jeshi,który znajdował się w innej części miasta,odwrócił się w stronę miejsca,w którym był obecnie Ariaka i Tsuya,poczuł,że ktoś o nim wspomniał i pomyślał,że chłopcu należy się ochrzan.Raven,widząc swojego rywala który patrzy bez opamiętania w niebo,zapytała z nadzieją że ten jej w dosyć normalny sposób odpowie:
 - Co się tak gapisz w to niebo? 
- Mam wrażenie że ktoś o mnie rozmawia i że Ariaka wróci to będę musiał z nim poważnie porozmawiać. - odpowiedział,spoglądając na dziewczynę Wracając do chłopca:Ariaka nadal rzucał się w wnętrzu Stogona próbując się jakoś uwolnić,przy czym głośno krzyczał: 
- Słuchaj ty mnie,uwolnij mnie stąd!Błagam cię! 
- Widzę że przystąpił do fazy proszenia o zbawienie... - pomyślała Iwasaki - Hej,a co by się stało gdyby,no nie wiem,tego nie zrobiła? - zapytała rytmicznie ruszając biodrami 
- Co?!Jak stąd się wydostane to mogę ci obiecać że tak oberwiesz jak nigdy dotąd!Ty nędzna stara-! - Jego wypowiedź przerwało głuchy dźwięk echa uderzenia,mającego miejsce w brzuchu marionetki.Ariaka,słysząc to się odwrócił w jego stronę i wtem zapytał samego siebie 
- Ej,tam nie ma nic w środku?Co oznacza,że tam można się schować...A Jeshi-san zawsze mówił że:Zawsze masz korzystać z okazji.A i zawsze mam uważać na to co jem. - rzekł,wyobrażając sobie Jeshiego 
- Co?Przecież to głupie. - powiedziała Tsuya,patrząc zmartwionym spojrzeniem na chłopca 
Następnie Ariaka zaczął dokładniej oglądać swoją lalkę,następnie w pewny sposób otworzył jej brzuch i po chwili wszedł do jej środka,wzbudzając u dziewczyny niedowierzanie.Później głowa lalki znikła w jednym momencie,a na jej miejscu znalazła się głowa uśmiechniętego chłopca,jednocześnie pod nim brzuch Stogona zaczął błyszczeć złoto-pomarańczowym światłem.Ariaka wiedząc że zaraz może przegrać,skoczył i uderzył pięścią w zęby smoka,nakierowując bestie na dziewczynę.Tsuye ogarnęło lekkie poczucie strachu,co było widać na jej twarzy. 
- Co jest? - zapytała,robiąc krok do tyłu obserwując Ariake niczym błyszczącego bohatera,mającego na celu pokonać zło.
- Kto tu wygra?!To ja! - krzyknął,będąc środku krystalicznej głowy pomarańczowego smoka.

Zachęcam również do przejrzenia poprzednich postów :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz