czwartek, 30 października 2014

Hotel Life - Część 1 - Niezbyt dobry początek.

Witam.

Ostatnimi czasy długo zastanawiałem się nad tym,żeby na blogu zacząć pisać również jakieś inne opowiadania.Wtem przypomniał mi się taki mój dawny zamysł,w którym bohaterowie na pewno nie będą się nawalać tak jak w Two Project :) Hotel Life będzie to seria opowiadań,w których cztery dziewczyny i trzej chłopacy będą przeżywali różne historie,oczywiście ze śmiechem.Mam nadzieję że Wam się to spodoba :)

Każde życie chodzi innymi ścieżkami,jedno jest przepiękne i miodem i mlekiem płynące,za to inne są szare i wypełnione po brzegi porażkami.O tym przypadku przekonała się Terri,zwyczajna 17-latka o brunatnych włosach i oczach,żyjąca w motelu,poświęconym dla młodzieży położonym na obrzeżach miasta.Tam schronienie może znaleźć każdy do osiemnastego roku życia.Właścicielem i założycielem takiego domu jest Gregory,40-letni mężczyzna przepadający za pracą z młodzieżą i za ciężką pracą fizyczną.Ten jesienny dzień był wyjątkowo ciepły i jednocześnie wyjątkowy dla Terri,ponieważ tego dnia wraz z przyjaciółką Izzy,się wyprowadza od Gregorego.Terri,będąc w swym różowym pokoju pakowała swoje rzeczy do walizek.Chwytając kolejną bluzkę,ujrzała na swym biurku ogromną masę zdjęć w białych ramkach.Uśmiechając się podeszła do nich i rozpoczęła je przeglądać,jednocześnie siadając na podstawionym krześle.Oglądając je,chwilami mówiła do samej siebie:
- Eh... - westchnęła - Do tego dnia ostatni raz zamknęli mnie w męskej toalecie..To miał być niby taki ostatni i pożegnalny gimnazjum raz...
Później odstawiła z powrotem na miejsce fotografię,na której stała ucieszona w męskiej kabinie.Po czym wzięła następną.Na drugiej zaś widniała głównie Izzy,ona i jakaś starsza kobieta:
- A wtedy Izzy spotkała tą swoją gwiazdę z tej jej serialiku,który właściwie tylko ona ogląda.Ale jak tak patrzę,to sobie myślę,że na przewadze zdjęć jest wyłącznie Izzy.
Następnie zerknęła na pozostałe fotografię na których Izzy stała w centrum uwagi,za to Terri albo znajdowała się w tle,bądź jej w ogóle nie było.Na przypadkowej fotce zauważyła siebie,gdy dziwnie trzyma prawą dłoń przy nosie,co z daleka mogło wyglądać jakby grzebała sobie w nim.
- Jak ktoś inny to zauważy to będę większym pośmieliskiem,niż wtedy gdy miałam plecak na kółkach. - pomyślała,rozglądając się po pokoju.
W tamtej chwili myślała wyłącznie o tym,że siebie usunąć z tego zdjęcia,i dlatego wzrokiem poszukiwała czegoś w rodzaju markera,bądź nożyczek.Gdy nic takiego nie znalazła,to właśnie wtedy,kontem oka zauważyła za sobą łatwo otwierające się okno.Następnie kilka razy spoglądała na nie,i na brzydkie zdjęcie.W końcu jednak podeszła do okienka,delikatnie je roztworzyła na rozcież,po czym wychyliła ręce ze zdjęciem,przy czym je rozdzierając.
- Mam nadzieję że nie zauważy... - powiedziała pełna nadziei.
Wtedy do pokoju weszła Izzy,ciągnąc za sobą wypełnioną po brzegi walizkę.Ta od razu zapytała:
- Ty jeszcze nie gotowa?
Terri,czując się nie zręcznie,chwyciła prędko jakąś bluzkę i nie pewnie odpowiadając,chowała ją do szafki:
- No jak widzisz jeszcze się szykuje...
- Ta to ma zawsze tą samą wymówkę...Ale co poradzić...człowieka nie da się zmienić... - pomyślała przyjaciółka,następnie mówiąc - To prędko kończ bo zaraz tu przyjdzie Gregory z Leonem i będą ci tu robić bałagan.
- Myślisz że ja tego nie wiem.Staram się jak najszybciej kończyć. - odpowiedziała,próbując zasłonić swym ciałem biurko.
- O patrzcie...myśli że nie zauważę braków...eh...a ja głupia na dole myślałam,że śnieg pada a ta jednak wyrzuca takie bezcenne me zdjęcia?!Jak będziemy na miejscu to wrzucę jej kostkę do kibla do herbaty jak nie będzie patrzeć. - pomyślała Izzy,spoglądając groźnie na Terri.
- Teraz pewnie obmyśla karę,na tych którzy podobnie jak je wyrzucają jej te sweet focie. - powiedziała w sobie Terri,zlękając się na samą myśl.
Z perspektywy blondynki widać było na twarzy jeszcze się pakującej odznaki strachu,w postaci potu i szybkiego mrugania oczami.W końcu wpadła na na pomysł zmiany tematu,tak więc zrobiła pytając:
- To o której mamy się zgłosić do tego hotelu?
- O dwunastej będziemy mogły już wejść do pokoju. - odpowiedziała,chcąc już wyjść z pomieszczenia.
Wtedy przed dziewczyną stanęło dwóch mężczyzn w bardzo obcisłych kombinezonach do ćwiczeń z również dziwnymi fryzurami,blokując jednocześnie jej drogę.Ta z cichym krzykiem odskoczyła do tyłu.Po chwili ten wyższy zapytał pełny adrelaliny:
- O której macie tam się pojawić?!
- I znowu to samo.O dwunastej rano możemy się zgłosić. - odpowiedziała Izzy,już spokojnie łapiąc oddech.
- Bardzo wcześniej,nie? - dodała Terri,kładząc się na łóżku.
- Że co?! - odpowiedzieli wspólnie wrzaskiem,dziwiąc przy tym dziewczyny.
- Tak późno?! - zapytał Leon krzycząc,jednocześnie plując na dziewczyny.
- Późno?No naszym zdaniem to dosyć wcześnie jak na hotel. - stwierdziła Terri
- No jak dla was ''dziewczyn'' to może być późno,a dla nas ''facetów'' to można już obiad przygotowywać. - mówił,zaznaczając konkretnie słowa w cudzysłów.
- Dobrze powiedziane,Leonek. - zaśmiał się Gregory,klepiąc chłopaka po ramieniu.
- Ej a te paluchy co miały znaczyć?! - warknęła Izzy,widząc jak Leon kpi sobie z nich.
- Izzy spokojnie. - wtrąciła Terri - To waszym zdaniem dwunasta rano to późna godzina?
- Tak,to- - zaczął Gregory
- To bardzo późna godzina. - dokończył Leon
- No właśnie.Do dwunastej można pójść na rękach do monopolowego i wrócić okrążając dwa razy miasto.
- Co byłoby skutkiem zakupów w tym monopolowym. - wytłumaczył Leon
- No właśnie,dzięki Leonku.
- A proszę bardzo. - odpowiedział będąc z siebie dumnym.
- No i jak mówiłem to jeszcze zdąży obiadek przygotować i książeczkę krzyżówek-
- I to wszystko przed dwunastą. - wtrącił Leon,ponownie przerywając Gregoremu.
- Właśnie,święta słowa. - rzekł już z lekką irytacją w głosie.
Terri,zasuwając swoją walizkę powiedziała:
- Ale dla was to żaden problem takie wczesne wstawanie.
- Wcale nie,to- - zaczął starszy
- To jest dla nas problem.My,w porównaniu do was,musimy wstawać o szóstej rano,bo musimy pójść do piekarni po bułeczki maślane na śniadanko.I po drodzę musimy wykorzystać karnet do sauny,bo inaczej potem będziemy musieli oddać ten karnet rywalowi pana Gregorego z pracy,Karolowi.
- Kur.. Leon,jak jeszcze raz mi przerwiesz moją wypowiedź to będziesz spał w tej zasmrodzonej budzie po psie.A tam starszie capi.Rozumiesz! - burknął Gregory,łapiąc chłopaka za włosy.
Wtedy Leon,w obawie przy Gregorym,schylił głowę w dół i prędko się uciszył.
- No i tak ma kurde być. - dodał już nieco spokojniej. - No to wy macie teraz porządnie wypocząć,żeby rano być gotowym do drogi.
- Ale wiedząc,ile czasu marnujecie na malowaniu sobie twarzy to wstaniecie jeszcze wcześniej. - dodał szepcąc Leon
- Czyli nastawiajcie budziki na godzinę piątą zero zero.
Dziewczyny nie dowierzały w to,co usłyszały.
- Że co? - zapytała Terri
- Ale..ja mam samochód to chyba nie będzie konieczne takie wczesne wstawanie.Przecież ten hotel nie jest tak daleko. - dodała Izzy,nie wiedząc co powiedzieć. - Raptem dwie godziny drogi stąd.
- No to możemy wyjechać tak o dziewiątej lub dziesiątej. - wtrąciła Terri
- A kto skoczy do piekarni? - zapytał bardziej pewnie Leon
- Co? - odpowiedziały obie pytaniem na pytanie
- A że o piątej ta nasza piekarnia jest nie czynna to skoczycie do tej na końcu miasta. - dodał Gregory
- Na piechotę rzecz jasna. - wtrącił Leon
- Dobrze kombinujesz Leonku. - zaśmiał się Gregory,ponownie klepiąc chłopaka po ramieniu.
- Staram się. - odpowiedział z już pojawiającym się uśmiechem.
- Zaraz mu lutnę. - burknęła Izzy
- Izzy,spokojnie bo ci żyłka pęknie. - dopowiedziała Terri
- To wskakujcie w piżamki i spać! - dodał na koniec Gregory
- Bo do szkoły trzeba wstać! - zaśmiał się Leon
- Ty mi tu nie rymuj. - zagroziła Izzy
Leon po jej komentarzu zmarszczył brwi i wraz z Gregorym wyszli i poszli do swych pokoi.Następnie Terri zaczęła się rozciągać a Izzy usiadła na krześle.
- Pomyśleć,że już jutro będziemy tam...na miejscu...bez nich. - powiedziała uśmiechnięta Terri,bawiąc się misiem,leżącym na łóżku.
- No już sam fakt że ICH nie będzie uszczęśliwia. - poprawiła Izzy
- No,a tak w ogólę daleko to?
- Mówiłam że tak dwie godzinki co najmniej.
- To blisko.
- No niestety...i tak dobrze że jakikolwiek się znalazł z pokojem,na który byłoby nas stać... - westchnęła - Nie zaraz!Nie stać nas.
- Co? - zapytała zdziwiona
- No nie stać nas.Z nami w pokoju będzie jeszcze jedna dziewczyna.
- Nie....znowu będzie poranna bijatyka o kibel... - zamarudziła brunetka,waląc się plackiem na łóżko.
- Noo...na szczęście tylko jedna,a nie jak tutaj.Tutaj tu to masz takie dwie,które blokują łazienkę po trzy cztery godziny dziennie.Czasem nie ma się jak umyć bo te dwie krowy zabierają całą ciepłą wodę. - marudziła Izzy
- Ja mam trzy takie krowy ale lepiej jej tego nie mówić. - pomyślała Terri
- No dobra,czas iść spać. - powiedziała blondynka,wychodząc z spokoju. - Dobranoc.
- Dobranoc.
Nastała północ.Terri spokojnie spała w łóżku,lecz po chwili zaczęły się wydobywać potworne wrzaski z pokoju Leona.Dziewczynę dosłownie te krzyki wyrzuciły z łóżka.Ta po pewnej chwili nie wytrzymała,i dlatego prędko wstała,chwyciła młotek z napisem na rączce:Leon, i ruszyła w kierunku jego sypialni,przy czym mówiąc do siebie zaspanym głosem:
- Teraz to już przegina.Nie to że zawsze wyżera moje jogurty,wrzuca do mojego i Izzy prania swoje brudne,obdarte,co daje brudom z środka drogę ucieczki,mega zasmrodzone skarpetki.Na nie można zmarnować cały proszek i tak potem zalatują wysypiskiem śmieci.No normalnie się po ich można zrzygać.To jeszcze gdyby tego było mało to teraz drze jape o północy.
Po pewnym czasie dotarła do jego pokoju.Gwałtownym ruchem ręki otworzyła drzwi i z ogromną chęcią walnięcia go młotkiem w głowę podskoczyła w stronę jego łóżka,na którym stał jak śpiewak jazzowy.Leon z rozwartą buzią i z zamkniętymi oczami krzyczał w niebo głosy.Terri próbowała jakoś do niego przemówić,ale ten nie odpowiadał.Więc dziewczyna wpadła na pomysł zwrócenia jego uwagi w postaci zniszczenia jego lampki nocnej.Leon,widząc to od razu ustąpił krzyku,ta zaś,z rządzą mordu,wynikającą z braku snu,krzyknęła:
- Co ty tu niby robisz?!
Ten ze strachu przed dziewczyną odskoczył na drugi koniec łóżka i przestraszony zapytał:
- A ty co o tej porze robisz w moim pokoju?
- No... - odpowiedziała,przerywając swą wypowiedź myślą,że jej ''kolega'' jest aż takim idiotą.
Ze kipiącej złości zaczęła rozglądać się po pokoju.Aż w końcu złapała oddech i ponownie strasznym tonem krzyknęła:
- Drzesz się na cały głos o północy człowieku!I ty mi się jeszcze dziwisz dlaczego ja tu przyszłam?!
- Tak owszem. - odpowiedział gdyby nigdy nic.
Dziewczyna po tych słowach osłupiała,lecz po chwili sobie pomyślała:
- Co on zamiast mózgu?Może pestkę pomarańczy albo co.Ale jeśli zaraz walnię jakiś równie głupi tekst jak on sam,to normalnie mu takiego kopa zasadzę że zapomni jak się krzyczy.
Leon zmrużył oczy i pomyślał:
- Dlaczego się ona się tak na mnie gapi?Kocha się we mnie czy co?Ale nawet jeśli to ona jest słaba w kuchni i wtedy raczej żadnej zupki nie ugotuje...
- Jeśli on teraz myśli,że ja się w nim kocham to normalnie jeszcze dziś wrzucę go pod tira.
Wtedy z szyderskim uśmiechem skierowała oczy na okno i z powrotem na niego.Lecz po tych przemyśleniach w końcu doszło do normalnej rozmowy:
- To może mi powiesz dlaczego tak się wydzierasz w nocy? - zapytała
- To może ty sobie już pójdziesz? - odpowiedział bezczelnie
- Chcesz żebym wyremontowała ci twarz?! - zagroziła koledzę pięścią,którą zbliżała do jego twarzy.
- Eee... moja twarz nie jest jakimś tam pokojem.... - rzekł z dość dziwnym wyrazem twarzy - Jeśli już to salonem.
- Ludzie trzymajcie mnie... - wyszeptała do siebie
- Ale tak czy siak mojej piękny twarzyczki nie trzeba remontować. - powiedział,lekko dotykając się po policzkach.
- Oj trzeba - dodała szybko - Ale wracając do tego,po co ja tu tak naprawdę przyszłam.
- I tak tu rzadko przychodzisz.
- Z powodu zapachu.Ale weź ni w końcu wytłumacz po jakiego grzyba-
- Muchomorka. - odpowiedział żartobliwie
- Zaraz go strzelę. - pomyślała,wyobrażając sobie w głowie sytuację,w której ta biję go kijem - Po co tak się drzesz?! - wrzasknęła na głos
- A bo Gregory powiedział mi,że jak będę tak porządnie krzyczał w nocy,to mi się głos polepszy. - powiedział będąc z siebie dumnym
- A kiedy ci tak powiedział?
- W Prima Aprilis.
Jego wypowiedź nie zdziwiła w żadnym stopniu dziewczyny.Następnie bez żadnego słowa zaczęła iść w kierunku drzwi,zgasiła światła i wyszła.Później położyła się w swoim łóżku i zaczęła nadsłuchiwać krzyki Izzy,która podobnie jak ona poszła do Leona.Nadeszła godzina dziewiąta,dziewczyny już pakowały bagaże do samochodu Izzy.Pomagali im w tym Greogory i Leon,lecz ci natomiast robili to z pretensją,ponieważ żadna z nich nie wstała o piątej i nie poszła do piekarni po ich bułeczki.Po kolejnej walizce Izzy zaczęła sprawdzać potrzebne rzeczy z listy:
- Paliwo?Chyba jest.Bagaże?Są.Torebki na pierdoły?Są.Torebka na aparacik na moje fotki?Jest.
- Sama sobie pytania zadajesz i sama odpowiadasz? - spytała zmartwiona widokiem koleżanki Terri
Gregory,zamykając bagażnik przybrał swoją kamienną twarz.Blondynka,widząc jego twarz,zapytała dosyć bezczelnie:
- A co jemu?Walec go przejechał?
- A bo ja wiem.Od piątej chodzi taki skwaszony. - odpowiedział Leon,spoglądając na Gregorego.
Po tym,jak Leon wspomniał godzinę piątą,to właśnie wtedy w ich w głowie przypomniały się słowa,w których Gregory mówi o porannej piekarni.
- Ale są też szanse,że dziś założył o trzy rozmiary mniejszy kombinezon,a nawet we swoim rozmiarze ledwo łapie oddech. - dodał
- Rany...z kim ja tu żyłam przez ostatnie lata... - pomyślała Terri,patrząc na chłopaków,lecz fakt,że zaraz się pożegnają podtrzymywał ją na duchu.
- Ale serio miałyście pójść do tej zapchlonej piekarni po te moje bułki?!Bez nich czuję się gorszy,przez nie mogę cały dzień się wydzierać! - krzyknął nagle Gregory
Wszyscy obecni się zlękli.Lecz Leon doszedł do wniosku,że to co robi Gregory,to jest w jego przypadku normą.
- Och czyżby... - szepnęła Terri
- Ale jeśli jest zapchlona to nawet wyszło na nasze. - dodała ucieszona Izzy
Słowa blondynki doprowadziły Gregorego do szału.Za to Leon zamknął oczy i powiedział:
- I tyle było z Izzy..
- Że co? - zapytała z ciarkami na plecach
- Leon,nie gadaj takich głupot! - burknął Gregory
- Ale Leon nic ciekawszego nie może powiedzieć. - dodała stanowczo Terri
- I tu bym się kłócił. - odpowiedział wnerwiony Leon
Ale że Terri jest dziewczyną,to ta od razu dała chłopakowi po twarzy z liścia.W tym momencie,jak dostał po twarzy,wpadł na pomysł ujawnieniu całemu światu swojej inteligencji,próbując jej oddać.Oglądając to Izzy zaczęła się śmiać,przy czym powiedziała:
- O patrzcie jaki z niego chojrak.
- Masz z tym jakiś problem? - zapytał wnerwiony
- Tak,mam.
- Gregory ona się ze mnie śmieje!
- I dobrze robi. - odpowiedział Gregory
- Myślę sobie,że nikt w tym towarzystwie mnie nie kocha... - rzekł będąc blisko płaczu
- Koleś,tutaj cię ledwo co lubimy,więc można się tego domyślić. - odpowiedziała hamsko Terri
- No przecież zaraz jej remont z twarzy zrobię. - krzyknął w sobie
Gregory,widząc nienawiść Leona do dziewczyn,zapytał chciejąc przy okazji się pożegnać:
- To już wszystko wzięłyście?
Terri i Izzy, zerknęły na siebie z myślą,że są już gotowe do drogi i po sekundzie obie zapewniały że mają wszystko.
- To spoko.Szerokiej drogi! - zawołał Gregory
- Aha...Gregory...my wiemy że u ciebie słowa ''Szerokiej drogi''oznaczają :Spadajcie już. - dopowiedziały znerwicowana jego zachowaniem. - Ale i tak dziękujemy.
- Widać,że to wam wszystkim sprawia radość... - zaczął Leon
- Wcale nie... - odpowiedział Gregory,próbując się obronić
- A co było przy opowiadaniu bajki?Mówiłeś że jak wyjadą w ciągu najbliższego miesiąca to Izzy sprzedamy w internecie a Terri zawieziemy na pustynie.Byśmy ją zakajdankowali z kaktusem i zostali na pastwę losu. - wytłumaczył,przyprawiając dziewczyny o dreszcze.
- To była bajka. - rzekł wciąż trzymając wazon
- Tak?To dlaczego się później się o to modliłeś?
- Leon!Zamknij się wreszcie! - krzyczał w sobie,lecz po chwili wypowiadał kolejne prawdziwe rzeczy - To ci się śniło.
- Wcale nie.
- Wcale tak.
- Ja nawet to sobie nagrałem.
- Leon,jak jeszcze raz powiesz,coś co będzie przeciw mnie,to będziesz głodować aż do gwiazdki,więc MORDA!
Młodzieniec się tym faktem przeraził.Wyobraził sobie siebie i parę miesięcy bez zupki pomidorowej.Jego wyobraźna tak go przestraszyła,że po chwili zaczął płakać i ocierać oczy swoją ręką.Nadszedł moment pożegnań.Dziewczyny widząc swojego płaczącego kolegę,podeszły do niego,ze wstydem poklepały go po ramieniu i bez słowa wsiadły do samochodu.Nie żegnając się z Gregorym,który się już szykował do tulenia.W drodzę do nowego miejsca zamieszkania Terri wraz Izzy świetnie się bawiły i śmiały ze sobą.Wyobrażały sobie nowe,lepsze,kobiece życie w mieście,a nie,życie z samymi facetami którzy nawet nie umieli zrobić herbaty.Ale podczas podróży też miały niezłe akcje,np:Mandat za szybką jazdę,chrapanie Terri i bardzo bliskie zderzenie się z tirem.Po trzynastu godzinach bezustannej jazdy w końcu dotarły na miejsce.Ich nowe miejsce zamieszkania nie jest niskim,różowym domkiem stojącym na przedmieściach,lecz to jest ogromny,biały i jednocześnie piękny hotel z napisem nad wejściem ,,Life''. Dziewczyny były w niebo wzięte po ujrzeniu tego potężnego,białego,eleganckiego budynku.Terri wysiadła z pojazdu,od razu po wyjściu zaczęła się rozciągać:
- Wreszcie jesteśmy na miejscu! - zawołała - Zdaję mi się jakbyśmy jechały trzy godziny.
- Ta... - odpowiedziała Izzy - Jak się spało i chrapało prze całą drogę to się wydaję że podróż była króciutka. - rzekła sarkastycznie
- Ja chrapałam?
- Nie ku... ja.Na dodatek się ślinisz.
- Może i chrapie,ale na pewno się nie ślinie! - krzyknęła piskliwym głosem
- Ta mhm..a cały twój fotel to niby czemu jest mokry od góry?
Terri to zdanie wnerwiło,przy czym mocno zamknęła drzwi i poszła otworzyć bagażnik.Wyjmując walizkę zapytała by zmienić temat:
- Izzy,jak myślisz?Znajdziemy tu nowych przyjaciół?
- No raczej.Hotel jest ogromny więc tu będzie wiele ciekawych osób. - odpowiedziała pełna nadziei - Tak samo jest tu wielu osób które wezmą moje słodkie fotki. - pomyślała z chytrym spojrzeniem Izzy
- Pewnie sobie pomyślała że ktoś weźmie jej te głupie zdjęcia robione w toalecie. - powiedziała w sobie Terri - Ale mniejsza z tym.
Następnie obie pod kątem oka spojrzały na budynek.Po czym zaczęły targać swoje wypchane po brzegi walizki ciuchami w stronę budynku.Podchodząc do drzwi hotelu,zdały sobie sprawę że po co brały wszystkie swoje ubrania,skoro tu będą mogły kupić ich o wiele więcej.Wymęczone stoją przed szklanymi drzwi w drewnianych zawiasach,myśląc,że są one automatyczne.Orientując się,że nie są mechaniczne,zaczęły pchać swoimi nogami swoje pełne ciuchów walizki.Będąc tą czynnością zdyszana,Terri położyła się na kanapie w holu.
- Izzy...Izzy...weź nas zamelduj,dobrze? - zapytała stękając i ledwo trzymając swoją rękę Terri
- No co ty?Już nie masz siły? - rzekła Izzy
- No jak widać.
- Ale na ślinienie mojego samochodu to już miałaś? - zadała pytanie sarkastycznym tonem
- Dalej cię to męczy?
- Tak męczy mnie.
- Oj daj z tym już spokój.
- Jak zwykle,ja wszystko robię a ty tylko jedynie co robisz to lenisz się. - burknęła i prędkim krokiem wyruszyła przed siebie
- A ta tylko myśli o sobie.To ja zamiast niej musiałam sprzątać klatki słonia w tamtym roku.Ale skoro jest ona zajęta to sobie kupię jakiegoś batonika. - mówiła w sobie Terri
Jak powiedziała,tak zrobiła.Podniosła się i wykonała dwa kroki i kątem oka patrzyła czy koleżanka nie patrzy.Podchodząc do stoiska zaczęły z zaplecza dochodzić krzyki jakieś dziewczyny.Z kąta zaplecza wyszła blondynka o nieco opalonej karnacji i trzymająca telefon przy uchu.Terri od razu ją rozpoznała.Okazało się,że to jej dawna kole... znaczy się rywalka z szkolnych lat:Shirley.Ta z daleka wyglądała na wnerwioną rozmową.
- Słuchaj mnie!Jak dowiem się że któreś z tych łamag,zwanych również moim rodzeństwem,dotknęło ten samochód to przysięgam że powyrywam wam nogi i zastąpię nimi nogi w moim stole! - krzyknęła wnerwiona Shirley
Terri,słysząc jej rozmowę,schowała się pod stoisko.A tamta dalej mamrotała do siebie:
- Głupia matka,mówić jej:nie dotykaj.A ta jak zwykle swoje.
Po tym zdaniu zaczęła rozglądać się za osobą,która stała przed nią chwilę temu.
- Ktoś tu stał? - zapytała w sobie Shirley,ruszając głową w we wszystkie strony.- A z resztą.
Po czym rozpoczęła układać batony na stoisku.Izzy,po załatwieniu rejestracji,rozpoczęła wołać,jak psa,Terri.I tak zrobiła.Krzyczała na cały imię koleżanki chodząc po holu.Wołana skoczyła i walnęła się w górną częścią głowy w róg stoiska,przy czym powodując wstrząs.
- Terri? - zapytała sama siebie Shirley - Coś mi to imię mówi....
- Nie!Nie!Nie!Nie!Nie! - szeptała Terri przy czym się modląc.
- Terri!Gdzie ty jesteś?!No gdzie ty do jasnej cholery jesteś! - wołała wnerwiona i szukająca Izzy,rozwalając wszystko na swojej drodze. - Pewnie siedzi w jakimś sklepie i wydaje naszą kasę na głupoty. - pomyślała
Po tym jak tamta ją woła,Shirley zdała sobie sprawę,że są szansę,że w hotelu są jej dawne ''koleżanki'' z klasy.
- Terri?Izzy? - zapytała samą siebie
- No ludzie!Gdzie ta Terri jest. - rzekła zaglądając za fotel Izzy.
- Izzy...Psst..Izzy.. - powiedziała szeptem spod stoiska Terri
Koleżankę zaskoczył i jednocześnie rozbawił fakt,że brunetka chowa się praktycznie pod nogami swojej rywalki.Więc chciała się dowiedzieć językiem migowym co ona tam robi:
- Co ty tam robisz? - zapytała,ruszając w jej stronę przy czym się parskając
- No a jak myślisz?
- Bawisz się w chowanego?
Terri wykonała ,,face palm'a'' z powodu faktu,że ta w ogólę nie rozumie sytuacji,w jakiej się obecnie znajduje.
- Nie!Chowam się.
- Czyli się bawisz w chowanego.
Shirley zauważyła Izzy która mówiła w stronę podłogi,przez co wyglądała komicznie.
- Co ona robi?Gada z podłogą?Przy okazji co ona tu robi? - rzekła w sobie Shirley - Pizzy? - i ją zawołała
Izzy skamieniała.Z daleka bardziej przypominała manekina niż człowieka.
- Czy ja zawołałam przed chwilą manekina?Ehhh..mam nadzieję że nikt mnie nie widział. - mówiła do siebie - I jeszcze gadam do samej siebie.
- Dobra,może do niej podejdę,pewnie myśli że jestem jakimś manekinem. - powiedziała w myślach Izzy
Więc podeszła do sprzedawczyni słodyczy.
- Skąd ty się tu wzięłaś? - zapytała udającą szczęśliwą Shirley
- A wiesz... - odpowiedziała równie ironicznie Izzy - Ja wraz z- AŁ! - krzyknęła i odskoczyła do tyłu,a to dlatego że Terri walnęła ją w nogę akurat wtedy,gdy o niej była mowa.
Shirley się skrzywiła i rzekła po cichu:
- Wariatka.
- Poczekaj momencik,ok?Muszę pogadać z butami.
Więc się schyliła.
- Co ci?!Porąbało?
- Ciebie porąbało!Chcesz żeby mój wróg wiedział że będę tu mieszkać?
- Prędzej czy później i tak się dowie.
- Lepiej później...
- Ee..skończyłaś już? - zapytała Shirley, chcąc zobaczyć na co tamta patrzy.
Izzy prędko się wyprostowała i durno się uśmiechnęła:
- Tak,po prostu buty coś ode chciały.A tak na prędką zmianę tematu..to tu mieszkasz?Masz tu pokój?
- No mam. - rzekła Shirley grzebiąc w kasie.
Izzy się rozkojarzyła.I dalej pyta:
- A który konkretnie?
- Dwieście trzynasty. - odpowiedziała kasjerka wyjmując kluczyk.
Terri bez myślenia pojawiła się pomiędzy nimi,przy czym walnęła czubkiem głowy twarz Izzy i prędko krzyknęła w stronę Shirley:
- Co!?
- Ooo..Terri..Jakoś inaczej cię zapamiętałam. - odpowiedziała gdyby nigdy nic Shirley.
- Który masz pokój?!
- Dwieście trzynasty a c...
Wtedy koleżanka brunetki wyjęła z kieszeni kluczyk z tym samym numerem.Rywalki wymieniły się spojrzeniami i pobiegły do windy starając się blokować drugiej.Przy czym przynosząc sobie wstyd.Tym sposobem dobiegły do pokoju dwieście trzynastego.Shirley i Terri,nadal się bijąc,rozwalały wszystko na swojej drodze,a Izzy,szła pięć metrów za nimi.Obie rzuciły się na drzwi próbując je otworzyć.Obie wparowały do mieszkania i szybko odskoczyły na dwie strony przedpokoju z krzykiem:
- Ty tu nie mieszkasz!Ja tu mieszkam!Przestań gadać tak jak ja! - przy czym wykonywały takie same ruchy rękoma
Izzy,nie robiąc z tego problemu,powiedziała:
- No powiem wam że ćwiczenie z lustra wychodzą wam zarąbiście.Ale do rzeczy- Co ty robisz?
Kłucące się na nią patrzyły z chęcią mordu w oczach.
- Ja tu mieszkam aż od dwóch miesięcy.A wy co wy będziecie tu robić?Mam nadzieję że sprzątać... - powiedziała Shirley i po chwili zerknęła.
Terri zauważyła na sobie wzrok swojej rywalki na ubraniach.
- Czy ty myślisz że niby JA będę po tobie sprzątać? - zapytała
- No wiesz...tak się ubrałaś to sądziłam że będziesz tu pracować.
- Hej,a tak w ogóle ty czasami myślisz co powiesz?!
- Szczerzę ci powiem,że przy tobie nie muszę myśleć co powiem,bo dokładnie mogę przewidzieć co ty powiesz i WIEM i co ci odpowiedzieć.
- Ale jej pojechała... - pomyślała sobie Izzy
- Właściwie po co ja się pytam,bo skoro wiem że ty jesteś naturalną blondynką,i głupotę masz w genach.
- Przynajmniej JA w dzieciństwie wyglądałam na dziewczynkę.
- WYGLĄDAŁAŚ.A to robi różnicę.
- Ale JA mam więcej szczęścia do chłopaków niż ty.
- Bo skoro ty za każdym razem mi KAŻDEGO zabierałaś no to nie ma co się dziwić.
- No nie ma czemu się dziwić..
- Te znowu się żrerają,przynajmniej nasi fani będą mieli wszystko streszczonę.
- A to nimi miało znaczyć?!
- A to że przynosisz każdemu chłopakowi wstyd.
- Ja wstyd?!Twoje życie to wstyd!
- Och czyżby,nie opisuj mi teraz swojego życia.
I zderzyły swoje spojrzenia,z których wywodziły się iskry.
- IZZY! - obie wrzasnęły patrząc w jej stronę.
- A sorka...pomyślałam sobie o takiej służącej. - powiedziała Izzy
- Służącej? - rzekły razem i zaczęły się (dokładnie tak samo)zastanawiać. - Taka by nam się przydała.
- By mi robiła pranie.. - zaczęła wypowiadać cechy Shirley.
- By NAM robiła pranie.I by gotowała... - dodała Terri
I tak dalej te zaczęły wymyślać,przy czym także pochwalać pomysły drugiej:
- I by sprzątała po nas...
- I by nie pozwalała nam się kłócić..
- O to dobre...
- I by... - rzekła na koniec Shirley i razem dokończyły
-...I by wszystko robiła za nas!
I przybiły piątkę,co po czym wytarły ze wstydu o swoje bluzki.
- Czyli mogę ją szukać? - zapytała wypełniona radością Izzy
- No szukaj a ja nas rozpakuje... - powiedziała Terri biorąc się do pracy.
- A ja się położę i popatrzę jak sobie robicie to co robicie. - wypowiedziała rzucając się na kanapę Shirley.
Minęło pół godziny.Izzy nadal przeglądała oferty osób do zatrudnienia,Terri skończyła wypakowywać walizkę i zaczęła brać się za swoją a Shirley nic nie zrobiła przez ten czas.
- Shirley? - zapytała Izzy
- Taaa... - rzekła pół przytomna
- Ile tu mieszka osób?
- Ty nie wiesz? - wtrąciła się do rozmowy Terri,trzymając jakiś zegarek.
- No wiesz..po Shirley można się spodziewać wszystkiego.
- Przyjmę to jako komplement.. - podniosła się i odpowiedziała ironicznie - Ale tu mieszkają jeszcze Sean i Isaac.
- Ci dwaj bracia,którzy się nienawidzą od czasów przedszkola? - spytała,odwracając się w jej stronę.
- No dokładnie...sama właściwie nie wiem co oni tutaj robią...Ale zawsze rano są ciekawe akcję z nimi.
- Warto wiedzieć...
- Ale dzisiaj akurat ich nie ma.
- A gdzie są? - nadal pyta,pisząc coś na klawiaturze.
- U psychologa,a to dlatego że Sean nie zrobił Isaacowi rano kakałka.
- Kakałka? - obie zapytały
- No...dziwne co nie?
- No trochę...
- Izzy? - spytała Terri,trzymając jakiś złoty zegarek - Skąd ty wzięłaś zegarek z napisem na pasku ,,Zander''?
- Co?Jaki zegarek? - rzekła idąc w kierunku koleżanki
- To jest taka marka? - zapytała Shirley patrząc w sufit.
- A bo ja wiem. - rzekły obydwie.
- A właśnie,Terri,zapomniałam ci powiedzieć że jak byłam w recepcji to jakiś koleś wykonał orła przy naszych bagażach, i mu dałam to mordzie.
- Ty chyba nie umiesz inaczej? - spytała sarkastycznie Terri
Wtedy ktoś zapukał do drzwi.
- No nie umiem.Ale ten zegarek to sobie zatrzymaj.
- Nie...raczej nie...jest za ciężki a poza tym nie pasuje mi do stroju więc oddam go rzeczy znalezionych.
- Myślałam że nie interesujesz się ubraniem.Idź otwórz drzwi. - dodała chamsko Shirley
- ,,Myślałam że nie interesujesz się ubraniem'' bardzo śmieszne. - zacytowała mrucząc nosem Terri idąc do drzwi.
Dotarła do celu,nadal patrząc na zegarek.Otworzyła je a przed nimi stał,wysoki,wysportowany chłopak o oryginalnych fioletowych włosach i fiołkowych oczach.Od razu rzekł:
- Ooo,znalazłaś mój zegarek.Przez przypadek się wywróciłem przy jakiś bagażach i mi wypadł więc chodzę po pokojach i pytam.
- Ta fajnie. - odpowiedziała nadal patrząc na przedmiot
- Proszę masz. - i mu podała.
Przy tej czynności w końcu spojrzała na jego twarz.Od razu ją jego oczy wciągnęły w trans,dosłownie.Otworzyła usta i mocno trzymała zegarek.A chłopakowi wyłącznie zależało na przedmiocie:
- Eee...możesz mi go już dać?? - zapytał
Ta się w końcu ogarnęła i powiedziała:
- Ta ta...jasne.
I mu wręczyła.
- Eee,dziękuje.
Więc poszedł.Po chwili sobie rzekł do siebie:
- To było trochę dziwne.
Po tym,jak Terri zamknęła drzwi,odwróciła się do dziewczyn z sercami w oczach.Więc usiadła ocierając się o zawiasy.
- No i zaczyna się - rzekły zażenowane tym faktem

niedziela, 26 października 2014

Fairy Tail - Opening 17

Witam Wszystkich.

Jak można wyczytać z tytułu,cały ten post będzie obejmował najnowszy opening anime Fairy Tail.Wiem że taki post może nie być zbyt ciekawy ale sobie pomyślałem,że warto napisać własne zdanie na jego temat :)

Ten opening jest już trzecim wprowadzeniem Fairy Tail 2014 roku (bo jak dobrze wiemy od Natsu i pozostałych bohaterów było trzeba chwile odpocząć) I ten,w porównaniu do swoich dwóch poprzedników,że tak się wyrażę,zbytnio nie spoileruje.:/ Na przykład w poprzednim to prawie każda sekunda przedstawiała wszystko,to co się pojawi.A tutaj to właściwie widać to,że kolejne 12/13 odcinków będzie się opierać na Gwiezdnych Duchach Lucy i Yukino.Jedyne co mnie tutaj zastanawia,to to że w openingu występuje Księżniczka (której imienia nie pamiętam) trzymając jakiś klucz.I następujące odcinki nie były w mandze,co oznacza,że nie wiemy co się wydarzy w następujących odcinkach.



Do kolejnego zobaczenia w kolejnym poście! :)

Blue i Onsen - Kolejne Jaguary Miecza

Witajcie.

 Jak wiecie,wkrótce Halloween,a jak Halloween to zaraz listopad,a potem ŚWIĘTA! :D Ale żyjmy teraźniejszością.

Jeśli czytacie moje opowiadanka (które znów przejdą drobne zmiany) to wiecie,że główny bohater,Yoru,stosuje stworzenia zwane Jaguarami Miecza (co jest dziwne,bo te nie przypominają jaguarów).Saber,ten główniejszy,już został Wam ukazany :) A teraz czas na dwa kolejny bestie walczące mieczem.

Pierwszym z nich jest Blue,który swój debiut już miał  w opowiadaniach.Blue to Jaguar Miecza władający wodą,czego można się domyślić po jego wyglądzie.Saber jest najbardziej zbliżony charakterem do Yoru,to ten zaś jest cholerykiem,czyli właściwie wszystko go będzie denerwować.Nawet przelatujący obok ptaszek będzie go irytował :D






I co do jego koloru to ten będzie turkusowy.

Drugim dzisiaj przedstawionym stworzeniem Onsen.Ten włada ogniem i jest wyjątkowo puchaty.Onsen charakteryzuje się bordowym kolorem a także trójbarwnym futrem.Stworzenie to jest specyficznym optymistą,i zawsze poszukuje rozsądnego rozwiązania,ale jego myślenie przeważnie irytuje.






Tak dla wyjaśnienia: Wszystkie Jaguary Miecza nie są spokrewnieni :P A co do ich mieczy to już niedługo zostaną przedstawione.

Mam nadzieję że Blue i Onsen się Wam spodobali :)

niedziela, 19 października 2014

Ino,Kiba i Shino.

Witam.

Z każdym dniem zbliża się premiera ostatniego filmu Naruto,przy czym również co jakiś czas są puszczane w internet newsy na temat tej produkcji.Dzisiaj,przeglądając Naruto Wiki,znalazłem projekty dorosłej Ino,Kiby i Shino.Wtedy od razu wszedłem na bloga i zacząłem pisać :P

Ino,znana jako rywalka Sakury,w pierwszej i drugiej serii włosy miała związane w mega długi kucyk,tym razem twórca postawił zmienić jej fryzurę już na rozpuszczone,ale wciąż długość pozostała bez zmian.


Kiba,którego można nazwać za jednego z głupszych bohaterów anime,w ostatniej części zyskał bardziej dziki i moim zdaniem bardziej pasujący do niego wygląd.(Akamaru,czyli pies Kiby raczej nie zyska nowego szkicu,ponieważ co zrobić z ogromnym białym psem z zamkniętymi oczami?)


I Shino,najbardziej tajemnicza postać w Naruto która nie odzywała się zbytnio,a jak już coś mówił,to było można się pośmiać.Twórca nic w sumie w nim nie zmienił i jego wygląd został bardzo mało zmieniony.Ale to nawet i dobrze :P



Jedyną postacią z 11 Konohy,której nie został przedstawiony szkic,jest Hinata.A Sasek to ja nie wiem,czy on będzie w końcu będzie znów zły czy powróci do dobra ale w sumie on też jeszcze nie został ukazany.Pozostaje cierpliwie czekać :)

piątek, 17 października 2014

Garo Honoo no Kokuin + kilka słów.

Witajcie.

Jak pewnie widzicie częstotliwość wrzucania postów zmalała,co jest głównie spowodowane brakiem wolnego czasu.Wiecie,gdy były wakacje to posty potrafiły się pojawiać trzy razy dziennie..a teraz... No cóż,NIE MA TEGO ZŁEGO!Otóż między czasie rysuje ilustracje do kolejnych części Two Project,i to będą takie sceny,które powinny dobrze ukazywać konkretny fragment :) Jak patrzę to nie wychodzi mi aż tak źle,więc może kiedyś powstanie nawet i manga :P (której tak nikt by nie czytał) Na pewno niedługo na blogu pokażę się 8 część Two Project,kilka nowych strojów Zoey,i może jakieś fajne filmiki :)

Garo Honoo no Kokuin.Szczerzę,od razu jak obejrzałem połowę pierwszego odcinka postawiłem napisać o tym post :P Anime opiera się na dość starych czasach,w których panowali królowie(wiecie jest sobie król z żoną i dzieckiem,a każdy mu służy bo inaczej spotka go kara itp)Kreska nawet niezła,i widać,że do tego anime użyto pewnego rodzaju lepszej animacji,której używano między innymi w kreskówce Galactic Football (ta animacja,o której mówię,jest używana w meczach) co do tego typu anime może dodawać uroku.W Garo Honoo no Kokuin (minie troszkę czasu jak da się radę to normalnie wymawiać) są również elementy magii a także takie postacie jak wiedźmy.Moim zdaniem to dobre rozwiązanie problemu dotyczącego akcji,ponieważ wątpię żeby kogoś bardzo interesowała walka dwóch normalnych ludzi,więc ta magia na plusik :P Nie wiem dlaczego,ale oglądając opening,przypomniały mi się takie dosyć stare edukacyjne bajki,w których mówiono praktycznie o wszystkim.


Może ten post wzbudzi Waszą ciekawość i to anime również jak ja zaczniecie oglądać :)

Postaram się już częściej wstawiać posty :P

sobota, 11 października 2014

Coś o Naruto.

Witajcie.

Kolejnym i podajże pierwszym październikowym postem będzie kolejna dawka newsów na temat Naruto.Anime wciąż trwa,ostatnimi czasy został ukazany nowy opening a także została potwierdzona pewna informacja na temat końca produkcji.Otóż Naruto samo w sobie zbliża się ku końcowi,o czym może świadczyć najnowszy opening,który jednocześnie może być ostatnim.I niestety jest już pewne,że najprawdopodobniej w marcu 2015 roku przygody naszego ulubionego bohatera się skończą :( Do premiery filmu kończącego anime pozostało 55 dni,a z Polskimi napisami będziemy mogli go obejrzeć nieco później,i może tak być,że film zobaczymy również z ostatnim odcinkiem Naruto.


No cóż...ciężko będzie się pożegnać z nim i pozostałymi postaciami....

Ostatnio zostały ukazane kolejne screeny dotyczące filmu : The Last. W nich możemy między innymi zobaczyć niektóre postacie już w kolorze i również kilka innych rzeczy.Na jednym ze screenów widzimy,że Sasuke (dla mnie Sasek) posiada Rinnegana,przy czym mi się on coraz bardziej kojarzy z Madarą.Jest tak samo news,że pewna kobieta będzie w CIĄŻY,tylko problem w tym,że nie wiadomo o kogo chodzi.(Ja obstawiam że to Hinata będzie miała dziecko z Naruto :))

Naruto i Sakura w kolorze:



Plakat z Naruto i pozostałymi postaciami. (Kakashi nie ma Sharingana,a Sasek jak mówiłem posiada  Rinnegan.


Te napisy po lewej oznaczają: ''Ostatnia historia,pierwsza miłość''

No i ta kobieta w ciąży:



Mam nadzieję post się podobał :)